No więc lało i (tu był problem) wiało. Kłopoty zaczęły się jak co chwilę trzeba było stanąć przy wezbranej rzece. Ja jechałem tym samym tempem (nie rozdzielaliśmy się) i było mi ok.
Co do skarpet, jeśli dobrze myślę, to byłeś na tej wyprawie lata temu? U mnie ostatecznie puścił szew przy łydce. Ale to po dwóch sezonach. Przy stopie nic się nie przetarło a przynajmniej nic takiego nie zauważyłem. Dodam od razu, że to nie był żaden wylajtowany model. Jak pisałem wcześniej, przeszedłem w tych skarpetach (i spodniach przeciwdeszczowych) kilka rzek - suchą nogą, mokrym butem.