Stary wątek (może dostanę złotą łopatę za wykopalisko?
) ale i ja się udzielę. Jak to u mnie z praniem było. Najpierw był mocny worek na śmieci - ale nawet najmocniejszy i tak był słaby ale później był worek z mocnej folii bodajże po nawozach. Pranie następowało podczas turlania takiego worka napełnionego ciuchami, wodą i płynem do prania (nie proszkiem bo w zimnej wodzie się ciężko rozpuszcza a potem trudno go wypłukać) i zawiązanego gumką "recepturką"z dętki. Turlanie w te i nazad... w te i nazad... worek po nawozach wytrzymywał nawet mocne turlanie ale śmieciowy niestety nie. Pojemność pralki dosyć spora ale ograniczana gumką. Skuteczność uzależniona od jakości płynu do prania - jako że to zimna woda wiec musi być najlepszy - i od zawziętości turlającego. Teraz zamiast worków po nawozach (rolnicy nawozy kupują już w big-bagach) można użyć worków z grubej folii na gruz - dostępne w marketach budowlanych. Zastanawiałem się nad workami dry bag ale worek raczej dedykowany do prania a nie ten co się używa do transportu więc dodatkowy ciężar większy od worka na gruz... ale praktyczniejszy... cena nie zabija bo worek na gruz też do tanich nie należy... trzeba przemyśleć.
A teraz wracając do pralki "rowerowej" - moje przemyślenia.
Spory worek dry bag wypełnić częściowo wodą z płynem i ciuchami, zrolować tak by było sporo powietrza, przymocować ekspanderami do tylnego bagażnika - wzdłuż i powinno działać bez wybojów. Po prostu woda i ciuchy będą sobie chlupotać. Tylko problemem jest to że ja nie mam miejsca na taką pralkę. Bagażnik mam zajęty... reasumując dry bag tak ale turlać go na postoju...
A czarny worek dry bag na słońcu podgrzeje jeszcze wodę!!! Taki kempingowy solarek! W dno wkleić zaworek, worek zawiesić na gałęzi i mamy prysznic!!!