Zdjęcia są świetne. I bardzo mi się podobają, i widać zamysł i mówią więcej niż 1000 słów. Ale jednak opisy bardzo wzbogaciłyby przekaz. Panowie... jak planowaliście trasę, logistykę, noclegi, zaopatrzenie? Korzystaliście z wcześniejszych relacji? Jak komunikowaliście się z ludźmi? Byli ciekawi co Wy tutaj? Jak znosiliście klimat? jak spisał się sprzęt, coś się nie sprawdziło?
Mówiąc szczerze planowanie trasy w Kenii nie różniło się specjalnie od planowania tras w innych krajach. Wzięliśmy pod uwagę klimat, stan dróg, ukształtowanie terenu, atrakcyjność miejsc, które chcieliśmy zobaczyć, miasta po drodze i strukturę komunikacji (pociąg, taksówki, prom). Czyli wszystko to, co trzeba brać pod uwagę w innych krajach.
Co do szczegółów planu, to w trakcie planów stwierdziliśmy, że chcemy koniecznie zobaczyć:
1.Masai Mara - wraz z Safari
2. Jezioro Wiktorii
3. Pola herbaciane
4. Las deszczowy Kakamega
5. Park Narodowy Mount Elgon
6. Jeziora Wielkiego Rowu Afrykańskiego - Baringo i Bogoria
7. Mombasę
Nie udało się nam dojechać jedynie do PN Mount Elgon (brak czasu, stan dróg itd)
Naszą wyprawę rozpoczynaliśmy i kończyliśmy w Nairobi. Natomiast trasa rowerowa miała swój start w Narok, a metę w Nakuru. Aby dotrzeć i powrócić z tych miejsc musieliśmy skorzystać z taksówek. Do Mombasy, z racji znacznej odległości, zdecydowaliśmy się pojechać pociągiem pozostawiwszy rowery w Nairobi
Przy planowaniu trasy korzystaliśmy z ogólnych informacji zawartych w necie i dodatkowo przewodnik Pascala.
Noclegi. Generalnie spaliśmy w namiotach. Nie ma problemu z rozbijaniem się na dziko. Oczywiście należy zachować ogólnie przyjęte środki ostrożności, czyli starać się nie rzucać w oczy. Nie jest to łatwe w Kenii, ale się udawało. Dodatkowo są dostępne płatne campingi w PN i inne ciekawe miejsca np. szpital. Oprócz namiotów korzystaliśmy z hoteli i bungalowów.
Zaopatrzenie.
Nie ma co ukrywać na głębokiej prowincji jest z tym problem. Jedyne co można kupić w sklepikach to jarzyny, owoce, wodę i colę lub też sprite'a. Ewentualne jakieś ciastka i batoniki. W większych miasteczkach nie ma problemu z zakupami - bazary i sklepy
Komunikacja z ludźmi - wszyscy mówią po angielsku. Język angielski jest jednym z dwóch języków urzędowych. Sami kenijczycy uważają znajomość angielskiego za coś oczywistego i nie mogli wyjść ze zdumienia, gdy się dowiadywali, że jeden z nas go nie zna - "Biały i nie zna angielskiego ?! Niemożliwe !"
Kenijczycy byli nas bardzo ciekawi. W każdym miejscu gdzie się zatrzymywaliśmy zbierało się kilka osób, a nawet mały tłumek. Są ciekawi, czasem życzliwi, czasem namolni, czasem coś chcą, czasem życzą szczęśliwej podróży. Generalnie odnieśliśmy pozytywne wrażenia w kontaktach miejscową ludnością (za wyjątkiem dzieciarni patrz kolejny akapit)
Dzieciaki vel stonka vel namolne bachory. W każdej miejscowości, wsi, przysiółku, lesie są. Namolne, krzykliwe, czasem rzucające kamieniami. Jeśli nakryją Was na rozbijaniu namiotu nie odejdą aż do nastania kompletnych ciemności (chyba, że mają latarkę), a potem wrócą skoro świt. Taki zwyczajny element krajobrazu, tak samo jak krzyk na powitanie w każdym domostwie "mzungu !" (biały) Zdarzyło się nam dwa razy być obrzuconymi kamieniami.
Inni biali - nie do uwierzenia, ale za cały wyjazd (miesiąc) spotkaliśmy i widzieliśmy może ze dwudziestu-trzydziestu i to w większości w Nairobi, Mombasie i na Safari
Do klimatu spokojnie idzie się przyzwyczaić. Jest gorąco, ale po kilku dniach przy temperaturze 25 stopni stwierdzaliśmy, że jest nam chłodno
Ku naszemu zdziwieniu pomimo pory suchej kilka razy solidnie nas zlał deszcz.
Sprzęt się spisał bez zarzutu, żadnych większych awarii i niespodzianek poza zjedzoną przez termity płachtą namiotową Darka i wkręconymi w w kasetę krótki spodenkami Roberta. No i oczywiście parę gum złapaliśmy
Bezpieczeństwo. Nie mieliśmy, żadnej sytuacji, w której odczuwalibyśmy jakieś zagrożenie czy z powodu jakiegoś zdarzenia dyskomfort psychiczny. Naprawdę czuliśmy się bezpiecznie. A trzeba przyznać, że zdarzało się nam jechać po nocy po Serengetti i po Lesie Kakamega, a także odwiedzać późnym wieczorem lokalne knajpki nawet w trakcie blackotu.
To chyba w większości tyle z informacji. Oczywiście służę pomocą i odpowiedzią na wszelkie pytania