Cześć
Moje powroty z Italii zawsze wiodą trasą z Murskiej Soboty do Bratysławy, więc znam trochę ten kawałek. Szkoda czasu na szwędanie się bocznymi z Bratysławy do Austrii (lub na odwrót - nie wiem jaka kolejność). Na granicy teren to taki płaskowyż, same pola i elektrownie wiatrowe po horyzont, więc na pewno fajniejsze widoki czekają Was dalej. Oby tylko wiatr sprzyjał, bo to totalne wygwizdowie i wmordewind może obrzydzić jazdę.
Najszybsza i najbezpieczniejsza wydaje się droga z Gattendorf przez Paulahof i Monhof prosto do Pammhagen - po prostu zdecydowana większość wiedzie szeroką boczną ścieżką asfaltową (taka ścieżka i dla rowerów i dla maszyn rolniczych).
Na Węgrzech zachodnich prześladują znakami zakazu dla rowerów, ale akurat nie na tych odcinkach które wybraliście (z Fertodu do Zsira i Vasalija do Ortoszentpeter). Zakaz dla rowerów jest na drodze z Szombathely do Kormend i z Kormend do Szentgotthard (one chyba mają status dróg krajowych) - nie maja alternatywy dla rowerów.
Ja zawsze wybierałem przejazd przez granicę słoweńsko-węgierską w Hodos (słow). To taka mieścinka na kilkaset osób. Bardzo mały ruch na drodze, do tego w Hodos jest nowy niewielki dworzec kolejowy (dwa perony i może ze cztery pociągi na krzyż, w tym codziennie Budapeszt-Ljubljana) i na tym to dworcu można w skimnąć się na ławie przy ciepłym kaloryferze, są automaty vendingowe na ciepłe i zimne napoje, nikt nie goni, pasażerów zero. Do tego zawsze otwarta łazienka.
Przy dobrych wiatrach cztery kraje można zrobić tempem nieturystycznym w jeden dzień (z Bratysławy do Słowenii).
Za Vassaliją w miejscowości Csakanydoroszlo jest przy drodze krajowej bardzo dobra knajpa (drewniana) i można było płacić w Euro (nawet woleli taka walutę) - za solidny kociołek ciepłej zupy gulaszowej z czuszką zapłaciłem dwa euro, w tym pieczywa do woli. To tak na wszelki wypadek informuję gdyby pogoda mniej letnią przypominała i byłby potrzebny pitstop na coś ciepłego i ogrzanie się. Bo na tej trasie za wielu barów czy knajp to nie znajdziecie, tamte Węgry to jednak bida, więcej Moskwiczy, Wartburgów i Trabantów niż miejsc do zjedzenia posiłku.
Z praktycznych rzeczy u Madziarów to wiejskie przystanki autobusowe, często są to budki osłonięte z każdej strony lub oszklone i można schować się przed deszczem lub burzą.
To tyle co mogę napisać od siebie.