Na początku kwietnia zrobiłem sobie wolny piątek i wybrałem się na trzy dni nad ocean (dokładniej Kanał La Manche) na trasę Le Havre - Boulogne-sur-Mer; odcinek motywowany dobrym dojazdem pociągami Intercités (taniej niż TGV, szybciej niż TER (pol. regio), do tego rower za darmo).
Według forum tego rejonu nie ma, ale jest całkiem popularny wśród turystów, szczególnie francuskich; w miejscowościach tłoczno, ale poza tym pusto - sporadyczni spacerowicze na szlakach. Klify, pod nimi mrowie różnorodnych form skalnych (warto skorzystać z jednego z wielu zjazdów nad ocean), przy odpływie wodorosty (całkiem smaczne, ponoć wszystkie jadalne) i mrowie skorupiaków. Dalej (na północ od ujścia Sommy) szerokie, piaszczyste plaże. Polecam pod warunkiem korzystania z terenowych szlaków; na asfalcie będzie ubogo.
Ponad 1/3 trasy (koło 100 km) poza asfaltem, nawierzchnie różne; ścieżki na klifach (głównie szlak pieszy GR 21) raczej zarośnięte i wyboiste (+ nieco podpychania i noszenia (schody)), ale też trochę dobrych dróg szutrowych, 30 km po plaży (było by więcej na odcinku Le Crotoy - Fort-Mahon-Plage, ale ściąłem asfaltem), trochę gruntówek (w szczególności odcinek Ault - Saint Valery-sur-Somme). Mogło być lepiej, ale nie spieszyłem się i musiałem potem parę odcinków nadganiać asfaltem. Fajnie by mieć dzień więcej, wtedy na spokojnie można dojechać, w większości terenowo, aż pod granicę z Belgią.
Prognozy były dobre, więc namiotu nie wziąłem i spałem pod księżycem, na klifach. Żeby zasnąć, musiałem nasunąć czapkę na oczy - mocno świecił. Słońce też - ryj spiekłem do granic wytrzymałości (skóra schodziła następny tydzień).
Warto wziąć pod uwagę, że w mniej turystycznych miejscowościach knajpy są otwarte tylko w porze obiadowej (12-14) i wieczorem; pomiędzy się nie zje. Markety z kolei w niedzielę zamykane są o 12:30. Na obydwóch opcjach się naciąłem, ale i tak najgorzej na ostatnim pociągu powrotnym do Paryża (19:30), na który się spóźniłem 20 minut. Kolejny był 4:45; chciałem poczekać na dworcu, niestety, został zamknięty na noc; w sumie nie dziwię się, trochę dziwni ludzie się tam kręcili. Ostatecznie spałem w parku na bulwarze, za betonową ławką (wiało), a w poniedziałek do pracy dotarłem na 11 (lekko się niepokoję, bo takie akcje zaczynają mi wchodzić w krew; to czwarty raz w ciągu ostatniego roku).
Zdjęcia, zgrubna trasa:
https://www.flickr.com/photos/103427468@N03/sets/72157682999114916https://www.bikemap.net/en/route/3950014-la-havre-boulogne-sur-mer/