W dniach 20-28.08. Rumunia znowu nas przyciągnęła. Tym razem chcieliśmy zobaczyć trochę środkowej i północnej części tego kraju. Głównymi punktami wycieczki były oczywiście: jezioro Lacul Rose, wąwóz Bicaz, przełęcz Prislop, wsie polskie (Poiana Micului, Solonetu Nou, Plesa, Solca), monastyry i cerkwie Bukowiny i Maramureszu, szlak wzdłuż doliny Izy z tradycyjnymi domami
z rzeźbionymi bramami, wesoły cmentarz, rzymska kopalnia soli w Turdzie oraz rumuńskie Termopile w okolicach Turdy. Czasu wolnego mało, do zobaczenia dużo zatem pomogliśmy sobie autem zawożąc rowerki do m. Ludus. W między czasie praca zawodowa znowu wymusiła skrócenie czasu pobytu zatem przejechaliśmy z Satu Mare do Cluj pociągiem IR.
Poniżej mapka, trochę niedokładna bo w sumie zrobiliśmy lekko ponad 900 km zamiast 830 z mapki no i przede wszystkim w odwrotną stronę
Ponadto planując trasę (w oparciu o plan skrzyśka) wiedziałem że będą spore podjazdy ale dopiero w prawym dolnym rogu śladu zobaczyłem przewyższenia + 10206 / - 9993
. Biorąc pod uwagę, że jechaliśmy z całym dobytkiem i mieliśmy na to 7,5 dnia to całkiem niezły wynik.
https://ridewithgps.com/routes/24268450Kolega u którego zostawiliśmy w Ludusz-u auto przywitał nas słowami „witaj w kraju diabła”. Po trzecim dniu pobytu wiedziałem co miał na myśli: w środkowej części temperatura 39.7°C, po noclegu w okolicach jeziora Lacul Rose było 8.5°C a na Prislopie rano spadła do niecałych 2°C.
Podczas całej wycieczki jeszcze raz potwierdziło się moje spostrzeżenie, że Rumunii to naród przyjazny, otwarty, wesoły i chętny do pomocy. W okolicach wsi Ostra szukaliśmy jakiegoś noclegu
w lesie a wylądowaliśmy u Rumuńskiej rodziny z full wypasem w postaci Palinki, tradycyjnych mici
i noclegiem w salonie, nie wspominając o prysznicu. Generalnie najlepiej kogoś pozdrowić, machnąć ręką czy się uśmiechnąć i masz już kumpla. Bună dimineață czyni cuda. Parokrotnie Rumuni sami
z siebie zatrzymywali się i pytali czego szukamy.
W polskich wsiach jest podobnie, wystarczy zatrzymać się na posiłek czy kawę i już masz propozycje noclegu i poczęstunku. Przynajmniej tak było w naszym wypadku. W Poiana Micului pan Jurek zjawił się koło nas w ciągu sekundy, opowiedział całą historię migracji swojej rodziny, historie wsi i zapraszał do domu. W Pleszy (polecam podjazd od strony południowo-zachodniej) chciano nam otwierać Dom Polski a w Solca zapraszano nas na spotkanie rodzin polskich.
O mniejszości romskiej nie będę się wypowiadał nie chcąc naruszać godności tego narodu, co więcej trzeba także uważać przy nich z polskim gdyż sporo spotkanych Romów jeździ do polski
w celach handlowych.
Po trasie spotkaliśmy sakwiarzy z Wrocławia i Warszawy oraz trzy osobowy team z Francji. Wszystkie spotkania zakończyły się co najmniej 1 godzinną wymianą spostrzeżeń i wskazówek.
Ja osobiście nie polecam na razie Prislop-u gdyż na prawie całej długości od wschodniej strony zdjęty jest asfalt a przejazdy odbywają się mijankami.
Dziwna sprawa jest także z drogą 177A od Holda do Stulpicani, niby niedaleko bo raptem około 40 km ale z długim 10% podjazdem. Później dowiedzieliśmy się, że kiedyś była tam kopalnia uranu zatem nikt nie miał prawa mieszkać w promieniu 30 km. Goszczący nas we wsi Ostra Rumunii sami zwrócili nam uwagę na fakt, że w tych okolicach nie ma ptaków i innych zwierząt, ba nawet bezpańskie psy unikają tych okolic. A skoro już o psach to tylko raz nas poważnie zaatakowały ale na całe szczęście ucierpiały tylko sakwy. Zwykle wystarczy ostro zareagować na ich zaczepki i same uciekają.
Kilka zdjęć w tego wyjazdu poniżej.
Jeszcze nieposortowana całość zdjęć:
https://goo.gl/photos/4DvhYNGAxvVaBGzo6