No, deszcz a potem przymrozek, to byłoby coś.
No nie?
Uczestnicy byliby prekursorami ultra na gołoledzi, a ten Piękny Wschód przeszedł by do historii kolarstwa jak legendarny zjazd z Passo Gavia w śnieżycy na Giro 1988, gdzie zawodników musieli zdejmować z rowerów bo o własnych siłach nie byli w stanie zejść.
Takich epickich etapów to już nie ma, teraz by to natychmiast odwołali, a wtedy walili godzinę zjazdu z 2600m na 1300m w śnieżycy w krótkich spodenkach, najtwardsi nawet w krótkich rękawkach!