Niedawno kupiłem sobie lampkę z Aliexpress. Myślę, że to dobre miejsce, żeby ją zrecenzować. Szukałem czegoś, co dobrze sprawdzi się na wyprawach (ładowanie przez USB - redukcja ładowarek i kabli), będzie w miarę oświetlać drogę i będzie miało rozsądną cenę. Mój wybór padł na lampkę LIXADA:
link do oferty na Aliexpress:
https://tinyurl.com/lixada-aliexpressgdyby strona wygasła, to tutaj znajduje się jej zrzut:
https://screenshots.firefox.com/kMlXawrhSdJUvtGz/www.aliexpress.comNa stronie piszą, że to przecena z 30$ na 19$. To taka wieczna przecena. Ona nigdzie nie kosztuje 30$, a dostać ją można nawet taniej.
Jeśli wierzyć opisowi ze strony, to lampka ma całkiem niezłe parametry. 800 lumenów robi wrażenie. Nie znam się na lumenach, nie wiem czy to jest 800 czy raczej 80, ale drogę oświetla w stopniu wystarczającym. Barwa światła jest zimna, ale jego rozkład bardzo dobry. Łagodnie rozchodzi się na boki i nie ma zupełnie ciemnych, nieoświetlonych stref.
Lamka posiada 5 trybów świecenia:
ciągły słaby -> ciągły średni -> ciągły mocny -> migający -> migający SOS -> wyłączona
Dwa ostatnie tryby zupełnie nieprzydatne, ale niestety trzeba się przez nie przeklikiwać. Teoretycznie można lampkę wyłączyć przez dłuższe przytrzymanie przycisku, ale zrealizowane jest to tak, że najpierw wskakuje tryb wyższy, a dopiero po trzech sekundach lampka gaśnie. Jeśli jedziemy na najwyższym trybie ciągłym, to i tak przed wyłączeniem musimy pomrugać. Przy włączaniu zawsze wskoczy tryb ciągły mocny, by po chwili przełączyć się na ciągły słaby.
Według opisu ze strony lampka posiada odcięcie i nie oślepia innych uczestników ruchu. Zastanawiałem się jak to rozwiązali, przecież nie widać, żeby lampka miała jakieś lustro lub chociaż perforację przedniej szybki. W praktyce okazało się, że Chińczyk odcięcie rozwiązał... obietnicą. Lampka świeci wszystkim po oczach aż (nie)miło. Podobnie z rysunkami, że niby jedna dioda świeci blisko i nisko, a druga daleko. Zwykła chińska bzdura. Obie diody świecą tak samo.
Lampka zasilana jest dwoma ogniwami 18650. Teoretycznie mają 3000Mah. Nie mam jak sprawdzić ile mają faktycznie, ale mogę podać, że na maksymalnym trybie wytrzymują 3 godziny, potem jasność automatycznie zostaje ograniczona do najsłabszego trybu i świeci jeszcze kolejne dwie godziny. Po wymianie ogniw na markowe 3400Mah czas świecenia na najmocniejszym trybie rośnie do 4,5 godziny. Trzeba przyznać, że to całkiem niezłe parametry. No i dodajmy, że para porządnych ogniw kosztuje tyle, co cała ta lampka z chińskimi ogniwami.
Lampka ładowana jest przez USB, ale po podłączeniu zasilania od razu przestaje świecić. Nie da się więc przedłużyć jej żywotności przez podłączenie podczas jazdy powerbanka. Pozostaje wożenie z sobą zapasowych ogniw i ich wymiana. Kolejny rysunek na stronie sugeruje, że śrubę mocującą pokrywę baterii można odkręcić monetą. Nie wiem jakie w Chinach mają monety, ale nawet jednogroszówka okazuje się z gruba. Przy wymianie ogniw śrubokręt jest niezbędny.
I na koniec największy zgrzyt tej lampki - mocowanie! Obejma na kierownicę jest plastikowa. Wsuwa się w nią od razu aluminiowy korpus lampki. Nie ma pomiędzy nimi innych elementów. Sanki mocujące są po prostu odlane w aluminium. I biegną przez całą długość lampki. Jaki tego efekt? Lamka jeździ sobie w przód i tył jak jej akurat wygodnie. Każda nierówność na drodze, każdy wstrząs powoduje dowolne ruchy lampki. Na początku działał jeszcze element blokujący lampkę przed spadnięciem, ale wytrzymał tylko trzy dni. Nie wyłamał się, po prostu przestał blokować. Teraz wiążę lampkę gumkami, bo boje się, że zwyczajnie spadnie. Jakby tego było mało, to uchwyt jest tak wiotki, że lampka podczas jazdy drży. Światło skacze sobie radośnie w górę i w dół. Totalna porażka. Nie da się z tym jeździć.
Podsumowując powiem krótko: jest to nienajgorsza lampka z idiotycznym i nieużywalnym mocowaniem. Bez modyfikacji mocowania może robić co najwyżej za ręczną latarkę.