Trudność tasy do pojecie względne...
Trudny, to znaczy taki, gdzie np. "schody", błotne zjazdy, zalodzone kamienie, głęboki piach, przewrócone drzewa co kilkanaście metrów i inne atrakcje uniemożliwiające normalną jazdę. Wydaje mi się, że tutaj będzie co najwyżej teren upierdliwy. Jak będzie mokro, to pewnie błoto da trochę w tyłek, bo nieprzyjemnie się zasypia w zabłoconych ciuchach, ale nie spodziewałbym się jakiegoś ekstremum.
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Nie jedzie się po to, żeby hamować Poza tym, chyba nie będzie gdzie hamować.
Trudny, to znaczy taki, gdzie np. "schody", błotne zjazdy, zalodzone kamienie, głęboki piach, przewrócone drzewa co kilkanaście metrów i inne atrakcje uniemożliwiające normalną jazdę.
Wydaje mi się, że tutaj będzie co najwyżej teren upierdliwy. Jak będzie mokro, to pewnie błoto da trochę w tyłek, bo nieprzyjemnie się zasypia w zabłoconych ciuchach, ale nie spodziewałbym się jakiegoś ekstremum.
Trudniejsza może nie jest, ale inaczej się rozkładają akcenty. I przede wszystkim na Tour de Divide nie jadą rasowe gravele (opony 35-40mm) tylko rowery MTB z barankiem i szerokimi oponami koło 2 cali - a takie w Polsce to duża rzadkość. A to szeroka opona właśnie robi największą różnicę. Osobiście jak miałbym jechać wybrałbym na pewno górala, nie gravela.
Maraton Wisła 1200 na pewno będzie wymagający, ale też nie spodziewajmy się tu jakiejś masakry, to jednak płaskie wały wiślane...
Drugie primo - warunki socjalno-bytowe na takiej trasie jak Wisła 1200 to nie przymierzając jak sanatorium w porównaniu do - no choćby 1000 mil. Czy wielu innych górskich imprez bez wsparcia
BTW, nie wiem czy będą jakieś zakłady robione, ja w każdym razie obstawiam że zwycięzca zrobi to w 4 dni +/-8 godzin
Ja obstawiam, że zwycięży ktoś na grawelu/przełaju i zrobi to w ok. 80-85 godzin.