Szkoda, że z temperaturą nie trafili - chociaż lekki plus to i tak lepiej niż plus 30 i więcej. No ale idealny to by był stabilny leki mrozek na poziomie -5
Na pewno widokowo będzie sporo lepiej niż latem - nie ma liści i krzaków więc widoczność rzeki dużo lepsza.
Akurat. Zimą taka trasa jest dużo bardziej wymagająca niż przy 30 stopniach, dochodzą duże problemy z nawierzchniami. Do tego dużo gorzej z odpoczynkami. Już tu pisze Tomek, że miał gleby na zalodzonych drogach, zajechał klocki hamulcowe i pojawił się ból kostki. Ciężko będzie to przejechać, bo podobno idą opady śniegu, a to ich może zablokować mocno, przy pewnej ilości śniegu w terenie nie da się jechać.
No ale idealny to by był stabilny leki mrozek na poziomie -5.
Akurat w terenie, przy śniegach jak na nizinach, to nie ma większego problemu. Grunt to odpowiednio wybrać rodzaj roweru i opon. Sama przyjemność.
Dzień 1Za nami: 144 kmPrzed nami: jeszcze bardzo dużo 😉 Dotarliśmy do Grudziądza, śpimy w opuszczonej cytadeli. Trasa okazuje się fizycznie i technicznie o wiele trudniejsza niż myślałem. Na łąkach do Tczewa lód, zamarzające błoto i nasze tempo tam rzadko przekraczała 5 km/h. Taniec na lodzie i jazda w skupieniu a i tak nie obyło się bez gleby. Po drodze okazało się, że błoto śniegowe zjadło mi klocki hamulcowe z przodu. Za Gniewem jeszcze gorzej. Na śliskim błocie wywróciłem się i za późno wypiąłem. Podczas upadku coś chrupnęło w kostce. Teraz niestety boli. Mogę jeździć ale bez obciążenia nogi, gorzej z chodzeniem 🙁 Tymczasem spadło trochę śniegu i dzięki temu do Grudziądza jechało się trochę łatwiej. Jutro zobaczę, co dalej.
Dzień 2Za nami: 144 kmPrzed nami: jeszcze bardzo dużo ;-) W nocy słabo spałem z bólu. Ledwo ruszam stopą i będzie konieczna wizyta u lekarza. Dla mnie to koniec. Wracam do domu. Olek pojedzie dalej jeszcze jeden etap. Myślimy, że można by z tego zrobić sztafetę. Widzę, że tyle jest fanów tej akcji, że szkoda, by ta energia poszła na marne. Co Wy na to?
Szkoda, że z temperaturą nie trafili - chociaż lekki plus to i tak lepiej niż plus 30 i więcej. No ale idealny to by był stabilny leki mrozek na poziomie -5.Na pewno widokowo będzie sporo lepiej niż latem - nie ma liści i krzaków więc widoczność rzeki dużo lepsza.
Wrzuć fotosy opon, bo akurat na tego typu oblodzonej nawierzchni moje konti spike claw po prostu wymiatają. Solo gleb na tych kapciach nie łapię, a do dziś pamiętam jazdę w grupie, gdzie wszyscy przede mną nagle przyziemili, a ja odruchowo zahamowałem - piękne kilkumetrowe pazury tygrysa były na lodzie, redukcja z 25 km/h do zera weszła cacy, oczywiście bez gleby.
zgadzam się z kolegą..przy temp.-5 do 10 ,i śniegu oczywiście nie 1m , to są warunki fenomenalne jak dla mnie..jest wtedy sucho i przejrzyście !pod waruunkiem że jedzie się na dpowiednio grubych oponach , jak wspomniał kol.pablow tamten wek jechałem trasą do zwierzyńca , (jechali nią blondi i tomek wracając ze zlotu)było ok-7 i z 15 cm śniegu i był to najlepszy przejazd ever !!!!
Takie gadanie. Trzeba po prostu dostosować sprzęt do trasy i mieć dużo doświadczenia w jeździe w terenie przy odwilży.
Zimą trzeba trafić na lepsze warunki.
Tomek jechał na 29x3
No nie wiem, K2 zdobyto zimą, ale przy ładnej pogodzie. Przy kiepskiej jest to po prostu niewykonalne.
Na 2,8 cala wjechałem m.in. na Szyndzielnię w zimie. Trzeba było jedynie odpowiednio ustawiać ciśnienie w oponach w zależności do warunków.
Chłopaki trafili na fatalne warunki - na jednym filmiku było widać, że mają wiatr prosto w mordę i do tego śnieżycę. Do tego chyba brakło doświadczenia w wyprawach zimowych i jeszcze te pozamykane hotele, czy restauracje...
A jak się nastawa na hotele i restauranty, to już nie ma co gadać o zimowej eskapadzie. "Zimowy przejazd" jakiejś trasy nabiera swojego zimowego charakteru, nie tyle z powodu pokonywania trasy, ale właśnie tej całej reszty.