Może, zanim zarzuci się komuś wciskanie kitu, warto dokładnie przeczytać i zrozumieć stwierdzenie do którego się odnosi.
Ja tu widzę Pablo jako dobrego kandydata na kompana do sztafety na odcinek Dęblin-Szczucin. Rozważcie to - nie dość, że przetrze wam elegancko zasypany śniegiem szlak, to jeszcze jadąc sprawniej od was będzie miał czas, aby nazbierać chrust i rozpalić wam ognicho. Ja bym dwa razy się nie zastanawiał.
Ale widzę że Ty wiesz wszystko najlepiej chociaż nigdy Cię nie widziałem na żadnym długodystansowym maratonie.
Ale Pablo to Pablo - zawsze musi robić inaczej niż wszyscy i czytając jego opinie trzeba brać na to margines
Te dwie wycieczki Pablo zrobił przy oficjalnej pokrywie śnieżnej 7 cm (16.01) i 11 cm (17.01).
Jak ktoś się chce pobawić, to w Białymstoku było rano 35 cm, napadało kolejne około 5-7 cm w ciągu dnia.
Swoją drogą Białystok 35, Białowieża 34. W obu miejscach dzisiaj były opady i w obu jeszcze trochę poprószy do weekendu. Do weekendu lekki mróz przez całą dobę. Do tego weekend z lekkim mrozem. Takiej sytuacji nie było od dawna.
dnośnie chłopaków, mam tylko jedno pytanie, nie rozumiem czemu ...
W niedzielę dwóch rowerzystów wyruszyło z Gdańska na Baranią Górę zmierzyć się w zimie z trasą Rowerowego Maratonu Wisła 1200, cały przejazd zadedykowany był zbiórce na WOŚP ❤️ Niestety kontuzja zmusiła ich do wycofania się. Temat szybko podłapała społeczność zebrana wokół maratonu i w jeden dzień spontanicznie utworzyła się sztafeta która przez najbliższe dni przejedzie całą Polskę, po to by dowieźć wirtualną puszkę do mety.Jutro biorę udział w kolejnym etapie z Torunia do Płocka😁.Latem nie było łatwo - ciekawe jak będzie teraz 😋
Na tych zdjęciach Pablo to prawie śniegu nie ma a średnia jest 13 kmh, nie mówiąc o tym, że krótkie dystanse.
Ogniska to sobie można między bajki włożyć, a i porządnie zjeść na kuchence trzeba będzie się spinać
Tymczasem sztafeta już we Włocławku z tym, że jedne z nadajników albo się zawiesił albo został w Toruniu? Myślę, że do NDM mają szanse w tym składzie dojechać więc pozostaje kibicować.
Bo to był zwykły, popołudniowy spacer po lesie, a nie żadne wyścigi.
Gotowanie zimą na kuchence (tym bardziej gazowej) to jest strata czasu. Nawet na małym ognisku można sobie zagotować full obiad, natopić wody bez ograniczeń i porządnie nasączyć się gorącymi płynami bo po całym dniu jazdy jest się nieźle odwodnionym, załadować wrzątku do termosu i zapas wody na śniadanie, itp. Przy okazji się ogrzać, wysuszyć przepocone ciuchy, itp.
W opcji terenowej, zimowej jazdy "ultra", jak bym miał z założenia jechać 2-3 dni prawie "non-stop", nie jestem pewien czy zabierałbym namiot i śpiwór oraz kuchenkę, raczej oparłbym się właśnie na odpoczynkach przy ogniu (gotowanie, nawodnienie, ogrzanie, wysuszenie, drzemka w cieple). Odpada sporo gratów oraz czasu na zakładanie i zwijanie biwaku. Nie trzeba też wozić zapasu wody na biwak.
I te 5km/h odjęły Ci warunki zimowe.
To już jest klasyczna Pablo Theory
Nikt Pablo nie twierdzi, ze nie masz doświadczenia w temacie, chodzi o Twoje osądy, które delikatnie ujmując są nieco kontrowersyjne A to że na ognisku wysuszysz rzeczy w padającym deszczu, a to, że GPS złe, czy wreszcie Twoja słynna teoria, że dystans ultra jest wiele łatwiejszy niż jazda z dzieciakami No i teoria, że po opadach śniegu jest łatwiej niż bez nich - to podobny ciężar gatunkowy