Swoją drogą nasza wizyta na trasie wypadła tak, że spotykaliśmy zawodników z drugiej połowy stawki i zdecydowana większość jechała bardzo spokojnie, klimat raczej wycieczki rowerowej
Cytat: Wilk w 18 Cze 2021, 16:15Widać, że warunki i trasa zmasakrowały stawkę, wg monitoringu już 28 osób, czyli 20% startujących ma status DNF. A jak z tej statystyki odejmiemy tych z DNS, to już 22% startujących się wycofało.Patrząc realnie na tego typu imprezy (a jest ich ostatnio dużo) to większość ludzi traktuje je na zasadzie rajdu turystycznego lub aktywnych wczasów, a nie wyścigu. Czołówka (zwykle dosłownie kilka osób) się ściga, a reszta sobie po prostu jedzie. Jak się zmęczą, albo jak pogoda się zepsuje, albo jak realia odbiegną od wyobrażeń to się po prostu wycofują. Nie ma co z ilości DNF robić zagadnienia i wyciągać zbyt daleko idących wniosków.Opracowana trasa, baza, wsparcie organizacyjne, towarzystwo, prestiż "ultra", itp. stanowią świetną okazję do spędzenia wolnego czasu. Nic nie trzeba organizować, nawet kumpli nie trzeba wyrywać na wspólne jeżdżenie. I stąd IMO taka, szybko rosnąca popularność imprez "ultra" w Polsce. IMO impreza, podczas której można się w miarę normalnie przespać (zamiast jechać non-stop) i nadal dotrzeć do mety w limicie, nie ma podstaw do zaliczenia w charakterze ultra. To nie długość trasy jest istotna, ale limit czasu w jakim tę trasę trzeba pokonać.
Widać, że warunki i trasa zmasakrowały stawkę, wg monitoringu już 28 osób, czyli 20% startujących ma status DNF. A jak z tej statystyki odejmiemy tych z DNS, to już 22% startujących się wycofało.
Na polskim rynku ultra, to chyba tylko MRDP można z czystym sumieniem zaliczyć do tej kategorii.
No i ten pierwszy dzień jazdy (180 km) to trasa zdecydowanie na MTB, nie na gravela. Jazda szosowego ultra to inna bajka. Tym większy szacun dla wszystkich obecnych i przyszłych finiszerów Wisła1200.
Ale takich stricte terenowych odcinków nie ma tam wiele, pierwszego dnia to kojarzę ze 20-30km rejon Goczałkowic, dość upierdliwy, parę kawałków za Oświęcimiem i zjazdy na kopcach krakowskich.
Bardziej niż trudności terenowe to na gravelach myślę, ze daje popalić długość nawierzchni typu wały, płyty itd. Ale przy niemal połowie trasy z asfaltami to gravel sumarycznie jednak zyskuje, tyle, że to jeśli jedziemy na wynik. Przy jeździe 4-5 dni to już ten zysk z gravela IMO prawie nic nie wniesie, natomiast doda mnóstwo niewygody.
Zapomniałeś napisać o najbardziej terenowym odcinku całej Wisły - o zjeździe ze schroniska Ja asekuracyjnie zjeżdżałem, bo nie mam takiego doświadczenia, pewnie i też dlatego nie złapałem gumy, a na tym odcinku to był istny festiwal gum.
Zjazd ze schroniska to było jakieś 15 km, z czego 10 km dla mnie hardkor
https://www.google.com/maps/d/edit?mid=1m1cY4sMpSYeCHVlIcDHb9zG_Cl7oCGo4&usp=sharing