Tak jak się obawiałem - trasa po Alpach totalnie spieprzona, puścili ją doliną Adygi i to głównie ścieżkami rowerowymi, które w okolicach Prato mają parę km szutru. Zaplanowali to w skrócie tak by najmniej gór było, bardziej płąsko to już właściwie nie sposób tego puścić, jedynie łatwiutka przełęcz Resia, wyjazd z Austrii doliną Innu, zamiast ostrymi górkami przed Garmish - czyli żadnych wzniesień. I znowu z maoy wygląda, że wzdłuż autostrady w dolinie Innu mogą być ścieżki rowerowe, tam nie jechałem ścieżkami to nie wiem w jakim są stanie, ale generalnie jazda po ścieżkach jest bardzo upierdliwa na takich imprezach, nawet na tych ścieżkach dobrej jakości. W kółko trzeba pilnować trasy, non stop są jakieś wynalazki zmuszające do wyhamowań, kładki itd. Do jazdy turystycznej bardzo OK, ale na taki wyścig słabiutko, szczególnie nocą.Trochę większych górek na pograniczu Czech i Niemiec, a później na naszej granicy - Okraj i Rędzińska, która się zapowiada na najcięższy podjazd tego maratonu . A później płaaasko aż do Tallina, pagórkowata Finlandia i górska końcówka na ostatnich 100km. I jak widzę organizatorzy nie uniknęli wpadek w Pribałtyce, przeglądając pobieżnie trasę ze 20km szutrów namierzyłem na pograniczu Łotwy i Estonii.Przez Polskę skorzystali z mojego wariantu, natomiast w Warszawie, gdzie sami planowali to już czysta komedia z tym wjazdem na trasę WZ (na którą można tylko schodami zejść) i do tego pod prąd . Widać, że to palcem po mapie planowali, nikt tego nie przejechał samochodem. Ale ja już straciłem chęci do poprawiania, szkoda zawracania tyłka. Dyskutowanie o trasie na grupach FB takich wyścigów - to jest skrajny przejaw poprawności politycznej, powiesz jedno słowo krytyki na organizatora - i masz natychmiast 10 ludzi czepiających się do Ciebie, jak się stało gdy napisałem, że wstawienie Resii zamiast Timmelsjochu to zła decyzja. Ale tam wszyscy gratulują organizatorowi, pełne klakierstwo i oczywiście "safety first", jakby się nie dało inną porządną przełęczą niż Timmelsjoch poprowadzić tej trasy, bo fajnych gór w okolicy jest od groma.No to jak tak traktują rzeczowe rady - to będą mieli zabawę w Warszawie i na punkcie w Pałacu Kultury i podczas wyjazdu z miasta . Polacy sobie świetnie dadzą radę, a zachodni zawodnicy jak się pomęczą w mieście - to może na drugi raz przychylniej spojrzą na rzeczową krytykę i organizatora jak świętej krowy traktować nie będą.Generalnie spore rozczarowanie, przede wszystkim alpejskim odcinkiem. Miała być ciężka, wysoka i widowiskowa przełęcz, będą ścieżki rowerowe na małą (na warunki alpejskie) górę.
ze 20km szutrów namierzyłem na pograniczu Łotwy i Estonii.
No i jakaś totalna pomyłka na końcu trasy 1470-1530km - tam nie ma żadnej drogi
Może celowo to zrobili takie sekcje (parcour) jak w pierwszych edycjach TCR - słynna szutrowa Strada dell’Assietta.
Jak u Hitchcocka - zaczyna się od płotu, a potem będzie ostrzej https://www.google.pl/maps/@70.5188557,24.9467618,3a,60.6y,50.09h,82.7t/data=!3m6!1e1!3m4!1sUUFRbNyqcH4L60d8V0tVCQ!2e0!7i13312!8i6656
Z trasą nie wyszło, dobrze że chociaż koszulka im się udała.
WOW Trasa bardzo nie ciekawa w mojej opinii. A te końcowe kilometry na Nordkapp to już całkowita porażka Dziwny jest ten Zachód. Zamiast zrobić wyrypę po kilku przełęczach w Alpach, potem fajne wykorzystać pagórki w Czechach i podjazdy na granicy z PL, następnie odpoczynek na terytorium PL i krajów nadbałtyckich i wreszcie pagórki Finlandii i Norwegii na dobicie, to oni robią coś bardzo dziwnego.
Tak teraz przeglądam trasę na komputerze i to faktycznie wygląda jak zrobione zupełnie na pałę Co do tego odcinka w Norwegii, to nie wiem jak można nie zerknąć na Street View na odcinkach gdzie wytyczona trasa schodzi nagle w nieobfotografowaną nitkę. Skoro nawet tego nie potrafili zrobić, to obawiam się, że na trasie będzie duuuużo niekoniecznie przyjemnych niespodzianek.
Jeśli chodzi o ścieżki rowerowe we Włoszech, to mam nadzieję, że chociaż u siebie mają to jako tako sprawdzone... choć zaczynam mieć wątpliwości.
Jeszcze trochę powalczę o zmianę trasy, wysłałem do organizatora taką propozycję: https://ridewithgps.com/routes/27466698 90km krócej do Innsbrucka, ale za to wiele ciekawsza trasa, jeden dwutysięcznik (Jaufen Pass 2094m) i szosy zamiast ścieżek rowerowych. Ale szanse, że się na to zgodzą to myślę, że prawie zerowe.
Niestety widząc opinie ludzi na FB odnośnie trudniejszych podjazdów, to opcja przyjęcia w pionie 7000m na 270 km jest faktycznie mało prawdopodobna.
To już chyba lepsi specjaliści projektują nasze ścieżki rowerowe Od km 1471 drugiego odcinka proszę uzbroić się w kalosze i maczety. Przez tundrę na szagę wcale nie jest tak łatwo.Obie drogi na północ są piękne, widokowe i mają pierwszorzędny asfalt. Ale autor nie mógł się zdecydować i puścił środkiem
Ten pomysł Maratonu Międzymorza coraz bardziej mi się podoba. Chyba pora zacząć prace nim ktoś na zachodzie na to wpadnie i poprowadzi dolinami Łaby i Dunaju.