Mandat można wrzucić w koszty wyprawy. Byleby tylko nie zawrócili jeszcze podczas podjazdu.
W tej kwestii to straż parkowa chyba nie ma jednak pełnej swobody decyzji.
W ostatnich latach straciłem kontakt z górami, więc nie wiem, czy jest to aktualne, ale kojarzę, że po słowackiej stronie Tatr nie było takich obostrzeń dotyczących roweru. Wyższe partie szlaków zimą są zamknięte, ale asfaltówki do schronisk są chyba otwarte dla ruchu.
Tak myślałem, bo z dawnych lat pamiętam, że tam rowerzyści byli nawet na tatrzańskich szlakach pieszych. Widziałem np. jak rowerzysta wspiął się do chaty przy Zielonym Stawie.