Autor Wątek: Wpływ roweru na relacje damsko-męskie ;)  (Przeczytany 94274 razy)

Offline Mężczyzna hansglopke

  • Wiadomości: 2643
  • Miasto: Zduńska Wola
  • Na forum od: 22.02.2013
Może trochę zbaczam z tematu ale podstawowy skład zespołu Kraftwerk rozpadł się po tym jak dwoje z panów zaczęło namiętnie jeździć na rowerach a ze studia Kling Klang zrobili sobie serwis rowerowy :)

Chyba na dobre im poszło ,TdF mają do tej pory w repertuarze.
"Rower do ultra musi być przede wszystkim wygodny. Reszta jest mniej ważna."  - Turysta

Offline Rafał

  • dawniej unh
  • Wiadomości: 502
  • Miasto: Nowy Tomyśl
  • Na forum od: 01.02.2010
Może trochę zbaczam z tematu ale podstawowy skład zespołu Kraftwerk rozpadł się po tym jak dwoje z panów zaczęło namiętnie jeździć na rowerach a ze studia Kling Klang zrobili sobie serwis rowerowy :)

Chyba na dobre im poszło ,TdF mają do tej pory w repertuarze.
teraz to jedynie grupa odtwórcza z jednym prawdziwym członkiem, nawet nie pamiętam czy w Poznaniu TdF grali (?)
Zapytany o ideę, odpowiadam - oto ona:
Myśl o niczym, w zamyśleniu przedłużona.

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
jeśli żona/mąż nie jest w stanie dla kochanej osoby, zrezygnować ze swej pasji

A dla mnie, jeśli ktoś oczekuje takiej rezygnacji, to dostaje dyskwalifikację jako partner.

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Temat jest chyba trochę zbyt skomplikowany, żeby podsumować go w kilku zdaniach. Czasem pasja stoi w konflikcie z byciem z kimś, i wtedy trzeba z czegoś zrezygnować. Nie ma dobrej odpowiedzi pod tytułem "powinien odpuścić", albo "powinna to zaakceptować".

Ciekawie się czyta biografie himalaistów, liczba rozwodów albo osieroconych kilkuletnich dzieci trochę przeraża...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19859
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Temat jest chyba trochę zbyt skomplikowany, żeby podsumować go w kilku zdaniach. Czasem pasja stoi w konflikcie z byciem z kimś, i wtedy trzeba z czegoś zrezygnować. Nie ma dobrej odpowiedzi pod tytułem "powinien odpuścić", albo "powinna to zaakceptować".

Ciekawie się czyta biografie himalaistów, liczba rozwodów albo osieroconych kilkuletnich dzieci trochę przeraża...

Dokładnie, to ciężki temat i nie ma prostych odpowiedzi. Wszystko zależy od stopnia pasji i stopnia egoizmu obojga partnerów, tego czy któraś strona dominuje lub próbuje dominować w związku, czy układ ról kobieta-mężczyzna jest bardziej lub mniej tradycyjny, czy związek się opiera na uczuciu czy pieniądzach itd.

Himalaizm to jest najciekawszy i najbardziej skrajny przykład w takiej rozmowie, bo to pasja wymagająca bardzo dużego ryzyka; ale z kolei wśród jej przedstawicieli jest wielu ludzi zdecydowanie ponadprzeciętnych, które są z tego powodu pożądanym partnerem.

Offline Kobieta linuś

  • Wiadomości: 279
  • Miasto: Lubin
  • Na forum od: 01.01.2018
Rezygnować? Musiałby być istotny powód. A tak normalnie, to kompromisu trzeba szukać. I tu często zaczynają się schody.😀 Miłość przecież nie polega na tym, by urabiać partnera na swoją modłę. Pokochać, to znaczy zaakceptować. Tak to wygląda w teorii😀

Popieram, tak to wygląda w teorii i tak być powinno :) natomiast tempo życia, problemy dnia codziennego i chyba przede wszystkim to, że ludzie stają się coraz większymi egoistami, powoduje że trudno wsłuchać się w potrzeby drugiego człowieka i osiągnąć jakiś kompromis. Wtedy każda błahostka jest powodem do rozstania, nawet pasja.

Nie bez powodu dziś "obchodzimy" Światowy Dzień Depresji ( który nota bene nagłośniony jest od niespełna kilku lat)  - efekt dzisiejszych czasów... które kształtują przede wszystkim ludzi na zagubione istoty w gąszczu konsumpcjonizmu i social mediów.

Nasuwają się następujące pytania: po co żyjemy i co jest dla nas ważne? jakie mamy plany i marzenia?  Ci co mają szczęście, "na szczęście" nie muszą wybierać :) 

A tak przede wszystkim trzeba być sobą i postępować zgodnie ze swoim sumieniem. :)
To było dla mnie jak olśnienie.

Offline Mężczyzna hansglopke

  • Wiadomości: 2643
  • Miasto: Zduńska Wola
  • Na forum od: 22.02.2013
Kiedyś podwoziłem autem jedną panią i się jakoś zgadaliśmy, że ja jeżdżę troche rowerem.. Jak zaczeła o mężu opowiadać, o jego treningach, trzymaniu diety, kondycji i takich tam, to aż mi się jej żal zrobiło.
A może to ona taka cholera na codzień była?
"Rower do ultra musi być przede wszystkim wygodny. Reszta jest mniej ważna."  - Turysta

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Należy uwzględnić też, że okoliczności się zmieniają w czasie. Całkiem inne było podejście mojej żony, kiedy dzieci były małe, inne jest teraz. Ja to rozumiem i też dostosowywałem swoje oczekiwania. Hobby, nie może być rozwijane kosztem rodziny. To nie jest partnerstwo. Granice w każdym partnerstwie będą się kształtować inaczej i zmieniać w czasie. Osobiście nie imponują mi goście, którzy nie potrafili pogodzić realizacji własnych "ambicji", "marzeń" lub jak to ktoś nazwie z utrzymaniem rodziny. W szczególności dzieciatej. Tak naprawdę to poszli na łatwiznę. Ich wybór. Nie potępiam. Ale podziwiać, z tego akurat powodu nie zamierzam.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna emes

  • i tak nie dojedzie
  • Wiadomości: 4568
  • Miasto:
  • Na forum od: 09.06.2010
    • http://north-south.info
A może to ona taka cholera na codzień była?

We Wrocławiu nad Odrą regularnie siedzą panowie z zarzuconymi wędkami. Ryb tam raczej niewiele, powietrze nieświeże, widoki takie sobie. Myślisz, że wędkarstwo jest ich pasją? ;)

Offline Mężczyzna hansglopke

  • Wiadomości: 2643
  • Miasto: Zduńska Wola
  • Na forum od: 22.02.2013
Ci wędkarze to są jak myśliwi....
"Rower do ultra musi być przede wszystkim wygodny. Reszta jest mniej ważna."  - Turysta

Offline Mężczyzna Rumburak

  • Wiadomości: 52
  • Miasto: podwarszawie
  • Na forum od: 24.09.2012
U mnie żona nie sprawia problemow w temacie rowerów. Sama nie jeździ wcale bo jak twierdziła jeszcze do niedawna, nie ciągnie jej do tego, Jej stary rower dawno został zutylizowany :wink: . Zawsze tylko prosi, aby było bezpiecznie, żebym uważał. Doposażanie ekwipunku też nie stanowi kłopotu, a nowy kask, który mierzyłem rok temu w sklepie, to niemal sama wcisnęła mi do rąk :wink:  . Sporo jeżdżę z moja nastoletnia córką, to ona jest moim kompanem. Ale dwa tygodnie temu, zona zapytała, czy nie poszukałbym jej  roweru z jakiejś wyprzedaży posezonowej, więc może pojeździmy we trójkę choć trochę. Niech będzie choć wokół komina, zawsze to coś  :icon_smile: , może z czasem wkręci się na coś więcej.

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Jak zaczeła o mężu opowiadać, o jego treningach, trzymaniu diety, kondycji i takich tam, to aż mi się jej żal zrobiło.
A może to ona taka cholera na codzień była?

Myslisz że by Ci opowiadała o pasji męza za szczegółami gdyby była suczą dla niego  na co dzień?
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
U mnie żona nie sprawia problemow w temacie rowerów. Sama nie jeździ wcale bo jak twierdziła jeszcze do niedawna, nie ciągnie jej do tego, ...  Doposażanie ekwipunku też nie stanowi kłopotu, ...:  . Sporo jeżdżę z moja nastoletnia córką, to ona jest moim kompanem.
Widzę, że mamy niemal identyczny model rodzinnego rowerowania. Z moją córką, w tym roku już będzie pełnoletnia :(  rok w rok robimy sobie 1 - 2 kilkudniowe wypady tak 3 do 7 dni. Różnie. Pod namiot, na kwatery. W tym roku jedziemy Kaszuby i Kociewie. To buduje fajne relacje. Żonka jak to kobitka. Trochę marudzi, ze dziecko styram znowu, zagłodzę i sprowadzę wszelkie kataklizmy, ale pewnie się cieszy, że mam kontakt z dzieckiem.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Rumburak

  • Wiadomości: 52
  • Miasto: podwarszawie
  • Na forum od: 24.09.2012
Widzę, że mamy niemal identyczny model rodzinnego rowerowania. Z moją córką, w tym roku już będzie pełnoletnia :(  rok w rok robimy sobie 1 - 2 kilkudniowe wypady tak 3 do 7 dni. Różnie. Pod namiot, na kwatery. W tym roku jedziemy Kaszuby i Kociewie. To buduje fajne relacje. Żonka jak to kobitka. Trochę marudzi, ze dziecko styram znowu, zagłodzę i sprowadzę wszelkie kataklizmy, ale pewnie się cieszy, że mam kontakt z dzieckiem.

To prawda, kontakt z córką jest nie do przecenienia.  Nawet zona "od zawsze" mówiła, że każda chwila , którą spędzam z córką na wyjazdach - nawet tych gdzieś koło domu, to taki nasz czas. Moja ma 14 lat, więc po cichu liczę, że jeszcze będzie chciała ze starym trochę pojeździć. Na razie zarys planów mam na Kaszuby lub Podlasie. Jest jeszcze opcja na Podkarpacie w maju, ale to przy okazji wyjazdu na uroczystość rodzinna i trochę żona krzywo patrzy na pomysł urwania się z imprezy na 2 dni  ;) Rowery na hak i tak zarzucę, a co z tego wyjdzie, to jeszcze zobaczę ;)

marszalik

  • Gość
Wziąść warto, napewno się nie zmarnują a okazja zawsze sie trafi.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum