Autor Wątek: Maroko 2018  (Przeczytany 4398 razy)

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Maroko 2018
« 21 Mar 2018, 07:32 »


Maroko 2018

Jest to ponad 2 tygodniowa tułaczka rowerowa po, podobno, najbardziej cywilizowanym kraju Afryki.
Ile km przejechałem? Nie ważne. Ważne co widziałem, ważne z jakimi ludżmi miałem styczność i jakie wyniosłem wrażenia.

Pakowanie.
Niby nic trudnego ale jak w środku zimy znależć kartony rowerowe? Ja na to poświęciłem 2 dni i objechałem wszystkie sklepiki rowerowe na Pradze Południe.

Poniżej prezentuję mój sposób na małe i delikatne detale rowerowe.



Dzień 1.

Lotnisko Agadir. Bardzo małe. Tuptamy z samolotu bezpośrednio do budynku. Mnóstwo okienek z odprawą paszportową. Koniecznie trzeba mieć długopis do wypełniania karty. Uwaga! Trzeba podać adres zakwaterowania w Maroku. Wystarczą dane hotelu z bookingu.
Składanie rowerów na lotnisku. Jesteśmy lokalną atrakcją. Pozytywnie!
Nie jesteśmy jedyni z rowerami. Jest jeszcze grupka 3 Polaków. Nawiązujemy kontakt na FB bo roaming piekielnie drogi.
Pierwszy dzień w Maroko a już na lotnisku zrobiłem interes. Ludzie tu są bardzo pomocni. Kartony na rowery mam przechowane na 15 euro u tubylca w domu w tym ostatni nocleg i niego w domu za free.
Jutro kupujemy za 37 pln miejscową kartę internetową.
Droga autostradowa do miasta. Ograniczenie do 100 km/h a sporo kierowców wyprzedza na z prędkością 40 km./h. Jest bezpiecznie.
Zaułki Agadiru .... sporo hord wałęsających się psów.



Brak nazw ulic. Warto jechać tylko po głównych.



Drobne sklepiki otwarte do późna np fryzjer.
Sporo lokalsów na rowerach. Ruch drogowy spokojny, bezpieczny.
Lokalne parkingi ... bez ogrodzenia ale z pilnującym na plastikowym krzesełku okutanym jak na mrozy.
Jest bardzo egzotycznie!
Dojeżdżamy do hotelu.





Dzień 2



Agadir to zlepek miast. Ruch samochodowy wielki ale bezpieczny. Ścieżki rowerowe nawet są ale to często fikcja. W czasie deszczu to ścieki a w korkach służą jako dodatkowe pasy dla samochodów.
Miasta już mam dość. Jutro uciekamy w dzicz ... jeśli deszcze na to pozwolą.







Dzień 3



Wyjazd z Agadiru koszmarnymi slamsowatymi przedmieściami.



Następnie przejazd przez uprawy pod folią na przestrzeni 50 km. Wszędzie odpadki nowoczesnej cywilizacji czyli plastiki.
Dopiero około 40 km przed Atlasem zanikły śmieci.
Prawie cały dzień w lekkim deszczu. W miasteczkach błoto i kałuże na całą szerokość drogi.



Główna ulica miasta po niewielkich opadach deszczu.



Pierwsza noc pod namiotem na pastwisku otoczonym zasiekami z kaktusów i krzaków cierniowych. W oddali słychać było życie wsi ... modły imama, ryczenie owiec i osłów i ... nieustający deszcz



Dzień 4



Pierwsza przeprawa terenowa pokazała całe piękno Afryki po opadach deszczu. Jest zielono ale ... czerwona glina zapycha koła i łańcuch w rowerze aż odechciewa się wszystkiego.



Dojechaliśmy do asfaltu i sklepu. Jest szansa na przeżycie kolejnego dnia.

Odcinek terenowy i mycie roweru z paskudnej czerwonej gliny.

Dalszy ciąg przeprawy terenowej a na zakończenie wymarzony widok. Dla takich chwil warto było się pomęczyć.

Dojechaliśmy do restauracji na pustyni. Mega klimatyczna restauracja z mega wypasionym jedzeniem. Obsługa na bardzo wysokim poziomie. Można było poczuć się po królewsku. Koszta ? Jak w przydrożnym barze. Szok?
Nocleg na pustyni. Jutro kierunek nad ocean Atlantycki.

Spędzamy noc na pustyni a w zasadzie na pustynnych polach. W odległości 1 km same drogi lokalne i jedna asfaltówka. Wsi na horyzoncie brak ale imama i tak słychać. Jest bezpiecznie i byłoby przyjemnie gdyby nie ta piekielna gliniasta czerwona ziemia.

Jest ciepło, więcej niż cienka kurtka przeciwdeszczowa nie potrzeba. Pada co chwilę ale też szybko wysychamy. W nocy dla mnie śpiwór puchowy jest ok. Robert w letnim się gotuje



Dzień 5

 Czas na małą przerwę i tradycyjną marokańską miętową herbatę. Zaparzana jest w małym dzbanuszku a podawana jest zawsze z dwoma kieliszkami. W jednym jest garść mięty a w drugim 2 duże kostki cukru.
Jeszcze jest cała procedura 3 krotnego nalewania z pianką itp.
Wspaniale gasi pragnienie.

Dzień na leniwca, dzień typowego turysty. Mała pamiątka .



Dzień 6

Od rana lampa. Bez trudu opuszczamy Tinzit, najbardziej przyjazne miasto z dotychczasowych jakie widzieliśmy. Kierunek góry Atlasu i miasteczko Tafraout. Dystans to 107 km ale nie dojedziemy. O godzinie 11.00 było 35 st C. Po drodze mamy tereny półpustynne, kwieciste oazy a także wiele koryt rzek okresowych.

Temperatura w cieniu 38,8. Woda idzie jak ... woda. Ach .... gdzie te deszcze...

Przerwa na lunch. Każdy cień, każdy chłód jest cenny.

Połowa drogi za nami. Góry, góry i doliny pełne oaz. Widok zwalają z nóg! A podobno malownicze tereny dopiero przed nami.
Temperatura na podjazdach 42,2 C.

Prawie w każdej wiosce jest sklep tylko jest mocno ukryty. Czasami jest to zakratowane okno a czasami tylko otwarte drzwi. Szyldów brak a jeśli są to sklep jest zamknięty.

Na przełęczy na wysokości 1250 m. Równo połowa droga za nami. Rozkładanie namiotu przy zachodzącymi słońcu.
W oddali widzimy światła miast. Wygląda to tak jakby w dolinie były tylko miasta!
Podczas toalety odkrywam: poparzone uszy mimo, źe cały dzień byłem w kapeluszu turystycznym, poparzone takźe dłonie ... brak rękawiczek.

Noc była spokojna chociaż wieczorem psy napędziły nam stracha.
Imama i baranów nie było słychać... tylko koguty. Można było poczuć się jak na polskiej wsi.
Temperatura spadła do 10 C



Dzień 7

A my ciągle w górach. Tu jest tak samo gęsto od ludzi co na nizinach. Tu jest woda a to jest podstawa życia.
Tihmit. Miasteczko na wysokości 1300 m npm. Niby senne ale jednak pełne życia.
Poruszamy się drogą komunikacyjną ale także turystyczną. Mijają nas wielkie ciężarówy , małe pickupy, autokary rejsowe oraz kampery. Większość nas pozdrawia i wyraża gest uznania. Jest miło.
Knajp jest mniej ale zawsze pod sklepem możemy się załapać na whisky-Maroko czyli tradycyjną herbatę.

Wjeżdżamy w malowniczą dolinę. Nie nadążamy robić zdjęć! Jest mega pięknie!

Temperatura na trasie 33-38 C czyli jest nawet całkiem chłodno.

 Tafraout. Kampery ciągną na potęgę. Wszędzie campingi pod kampery. Miasteczko pięknie położone ale prawie całe zrobione pod turystów. Tylko kilka uliczek w Marokańskim stylu. Nawet knajpy dla miejscowych nauczyły się serwować jedzenie pod turystów czyli ... frytki. Czas stąd zmykać.

Niestety tam gdzie są turyści nie ma tradycji. Tafraoute, przepięknie położone miasto, w otoczeniu ciekawych tworów górskich, więcej tu turystów niż miejscowych a w restauracjach frytki w tażinie, cherbatka bez drugiej szklanki do przelewania i olbrzymich kostek cukru i bagietka, kawie brakuje mocy, ech...

To takie sztuczne miasteczko niczym polskie Zakopane.

. Po dwóch dniach spędzonych w piekielnym słońcu czas na usunięcie warstwy soli w cywilizowanych warunkach. Marokański hotel w turystycznym miasteczku. Ciekawostką jest fakt brak okna za to do WC i prysznica jest wejście z prywatnego tarasu.
Cena ... mniej niż zakupy na śniadanie.



Dzień 8

Uciekamy z tego turystycznego tworu. Przed nami 600 m przewyższenia więc decydujemy się na podwiózkę. Jesteśmy na przełęczy 1700 m npm. Tuż za spotykamy innych 2 sakwiarzy. Jadą na południe. My udajemy się na wschód i po raz kolejny jesteśmy zaskoczeni przez marokańską przyrodę. Tym razem są to kwitnące doliny niczym w Japonii.
Temperatura 21-28 C ale my ją odczuwamy na poziomie 10-12 C. Jest po prostu zimno. Zakładamy polary.
Przed nami 157 km do najbliższego miasta.

Cały dzień jazdy po górach na poziomie 1830 m npm. Na mapie jest mnóstwo rzek ale w rzeczystości są to koryta rzek okresowych. Doliny mamy ciągle japońskie. Te pasmo gór jest przeraźliwie suche więc już mamy dość czerwono- ceglastego koloru. Tęsknimy za zielonym i pochłaniamy oczami każdą oazę, każdy skrawek trawki pod ciernistym drzewkiem.
Nocujemy na jednej z przełęczy obok bezimiennej wsi. Przed nami dalsze kilometry rdzawego niczego.

Jedyną osłoną od przeraźliwie zimnego wiatru i od wiejskiej cywilizacji jest 1 m kamienny murek.
Rowery nocują po za murkiem przypięte do słupa energetycznego.

Nocleg spędzony na wysokości. Bardzo silny wiatr i niska temperatura. W nocy wstaję i dodatkowo zabezpieczam odciągi. W powietrzu wilgoć. Wszystko jest mokre ale wraz z pierwszymi promieniami słońca natychmiast schnie.
Męczę się. Oparzenia dają o sobie znać. Mimo niskich temperatur trzeba chronić się przed słońcem

Temperatura w nocy spadła do około 5 st C.





Dzień 9

Góry, góry, góry. Marzena JM zarzuca mi brak umiejętności posługiwania się mapą. Tylko jak tu nawigować skoro jedna droga prowadzi na pustynię, druga przez góry a trzecia do miejsca skąd przyjechaliśmy?
Temperatura 25-30 C ale odczuwalna na poziomie 15 C. Mimo to nauczyliśmy się chronić przed słońcem. Tutaj słońce zabija.

Kondycję mamy podobną, Robert jest silniejszy a ja wytrzymalsza. Jesteśmy oderwani ja od biurka a Robert po antybiotyku. Nie ma problemu tylko czasem pomarudzić trzeba a podjazdy są ciężkie.

Tyle dni jechaliśmy i modliliśmy się nie do tego Boga. Dzisiaj zacząłem składać modły do Allaha i od razu zjazdy były w przewadze. W godzinę tyle km zrobiliśmy co wcześniej w ciągu 3 h.
Ps. Dobra mapa to podstawa a takowej nie znalazłem. Zastępstwem może być nawigacja ale pokazująca poziomice. Takowej też nie znalazłem.
Podobnej wyprawy do mojej w sieci nie ma przynajmniej nie ma z takimi szczegółowymi informacjami technicznymi. Tak więc jestem niejako prekursorem więc błędy są wliczone w ryzyko przecierania trasy.

Noc spędzamy w korycie suchej rzeki okresowej na wysokości 690 mnpm. Za nami 91 km i ponad 1,2 km w pionie w dół więc jak na dzień górski to był bardzo dobry wynik.





Dzień 10
Dzień 10 to dojazd do miasteczka Taroudant. Bajeczna droga przez pustynny tereny... po lewo pasmo suchych gór 2000 m npm a po prawej ośnieżone pasmo Wysokiego Atlasu 4 000 m npm.
Miasto Taroudant prawie w całości położone w starej części miasta za wysokim murem.
Dzień odpoczynku hotelowego, prania, i organizowania transportu w góry Atlasu Wysokiego by móc dotrzeć do Marakeszu. Dystans 223 km musimy nieco sobie ułatwić.



Dzień 11

Dzień pod znakiem transportu zbiorowego. W naszą ulubioną dolinę nikt nie chce jechać więc zmieniamy marszrutę i w dolinę wjedziemy od strony Marakeszu. Dzięki temu busy nas wywiozą na znaczną wysokość by na szczyt kontynuować jazdę po w miarę łagodnym podjeździe. Od południa czekałyby na nas 14-21% podjazdy po drogach szutrowych.

Lokalsi nie potrafią czytać mapy więc wskazanie celu podróży jest nieskuteczne. Ponadto miejscowości mają bardzo podobną wymowę i często wymowa jest inna niż nazwa pisana np Ighram się wymawia Ajriem.

I tak zamiast do Timlin pojechaliśmy w kierunku Tołlin czy jakoś tak. Pierwszy informator był najlepszy, powiedział że przez góry tylko okazją albo specjalnie wynajętą taksówką

Dzień 12

W środku nocy przyjeżdżamy do Marrakeszu. 5 minut spędzone w miejskim parku kończy się interwencją patrolu Policji na bombach. Pełni nadzieii na zobaczenie słynnego nocnego życia miasta zapuszczamy się do mediny. I co widzimy? Zamiast zaklinaczy węży tylko mamy paniczny rajd po kompletnie wyludnionych uliczkach labiryntu starego miasta.

Na szczęście pomogli nam miejscowi chłopcy którzy jeszcze nie spali. W życiu bym nie trafiła do tego hotelu. Okazało się dzisiaj że jeden z nich to sprzedawca we wszech otaczający medyne souku

Oczywiście pomoc nie była bezinteresowna. To miasto żyje z turystów więc płaci się za wszystko nawet za wskazanie drogi. Owa pomoc czyli turystic servis kosztowało 5 euro a trwało ... 2 minuty.

W efekcie lądujemy w hostelu.
Co przyniesie dalszy dzień? Jestem pełen obaw bo życie ponad 1 milionowego miasta wygląda zawsze tak samo.

Marrakesz. Miasto o koszmarnym ruchu drogowym. Podczas 3 godzinnego pobytu widzieliśmy jeden wypadek i 2 kolizje . Ofiarami byli piesi i skuterowcy .
Miasto jest jak inne marokańskie miasta tylko w znacznie większym wydaniu. Na każdym kroku czuć pośpiech, nerwowość i wyzysk turystów.
Szczerze mówiąc nie warto było poświęcać czas i niemałe pieniądze. O wiele spokojniej jest na prowincji a widoki w terenie zdecydowanie przebijają wielkomiejski syf.



Dzień 13

Startujemy z miasteczka Chichoa

Nocleg na wysokości 700 mnpm. Temperatura spadła do 4 C. Rozbiliśmy się tuż nad rzeką i o dziwo była w niej woda. Za to wiatr był tak silny, że podrywał piasek z plaży i wciskał go do namiotu przez siatkę sypialni.



Dzień 14

 Poranek upłynął na szybkim suszeniu wilgotnych rzeczy. Potem chwila nostalgii nad wielkim jeziorem i mozolna wspinaczka na 1000 m npm. Mimo bliskości autostrady ruch na drodze bardzo duży. By nieco odetchnąć zjeżdżamy na odpoczynek do wiejskiego sklepu. Zakupy na śniadanie i .... jesteśmy ugoszczeni po królewsku przez chłopaczka prowadzącego ów business. Tego się nie spodziewaliśmy!

Nocleg spędzony w domu marokańskiego Berbera. Dom odmienny od naszego pod każdym względem i odmienne także są zwyczaje. Praktycznie strach cokolwiek zrobić by kogoś nie urazić, by dany czyn był nietaktem.
Już samo wejście do domu rozpoczyna się obowiązkowym pozbyciem się obuwia. A dalej ... wystarczy nadmienić .... biesiadowanie na podłodze, co najwyżej na poduszkach, jedzenie ręką ze wspólnej olbrzymiej miski czy mycie rąk metodą średniowieczną czyli w misce przy stole.
Inny świat, inna kultura, inne obyczaje czasami wypływające z uwarunkowań klimatycznych a czasami po prostu z biedy.
Jednak serdeczność tych ludzi jest niesamowita.





Dzień 15

Dzień organizacyjny



Przydatne informacje.

 Wyżywienie.

W necie straszono zatruciami i obcą florą bakteryjną. My stołowaliśmy się w barach obleganych przez lokalsów, piliśmy herbatę w najbardziej przypadkowych miejscach, jedliśmy chleb, który był łamany tradycyjnie w rękach, myliśmy zęby pod bieżącą wodą i nie dopadły nas żadne perturbacje żołądkowa. Dlatego można z wielkim przymrożeniem oka spojrzeć na owo zagrożenie.
Padło pytanie jak rozpoznać sklep spożywczy. Odpowiadam... Po butlach z gazem. W Maroko nie używa się do gotowania ani drewna, ani węgla, ani prądu tylko gazu a że nie ma gazociągów to gaz jest sprzedawany w butlach o różnych wielkościach i jest kupowany razem z chlebem.
Restauracje. Najlepiej stołować się tam gdzie jedzą tubylcy przy czym należy unikać wprowadzania do restauracji przez naganiacza bo wówczas cena rośnie 2-3 razy.
Z naszego doświadczenia wynika, że najtańsze jedzenie jest przy głównych drogach.
Czego nie ma w Maroco? Wędlin. Pod żadną postacią wędlin nie sposób było dostać. Za to pod dostatkiem były dostępne sardynki w puszkach.

Ruch uliczny.

Ruch uliczny Maroko i zapewne także w całej Afryce jest mocno odmienny od naszego europejskiego. W pierwszej chwili odnosi się wrażenie jakby na jezdni nie obowiązywały żadne zasady ruchu drogowego i ma się strach w oczach. W pewnym sensie tak jest ale ... na jezdni oprócz swego rodzaju chaosu panuje wzajemna życzliwość, kultura i zrozumienie.
Dla nas rowerzystów jest to szczególnie istotne bo wszelkie większe pojazdy zbliżając się do nas trąbiły nie na zasadzie usunięcia się z drogi ale na zasadzie poinformowania, że własnie nadjeżdża większy pojazd.




« Ostatnia zmiana: 22 Mar 2018, 07:12 robertrobert1 »

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2854
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
Odp: Maroko 2018
« 21 Mar 2018, 21:22 »
Jaki jest sens powyższego wpisu?
Wchodzę tu. Chcę obejrzeć/przeczytać relację z Maroka. A tu:
Relacja w przygotowaniu.
::)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1988
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 10:00 »
po przeczytaniu relacji , i obejrzeniu kilku zdjęć

uważam że moje maroko ciekawsze :P

https://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=20001.0


czy jednak się mylę @robertrobert1 ? ;) :)

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 10:08 »

czy jednak się mylę @robertrobert1 ? ;) :)

Nie wiem. Być może. Sam ocenisz gdy opiszę wszystko i powklejam wszystkie zdjęcia. Jest tego sporo bo ponad 3200 więc jest nad czym popracować a sama relacja jest tylko przedrukiem z FB, którą prowadziłem na bieżąco.

PS. Obejrzałem Twoją relację do końca i chyba jednak moja jest ciekawsza mimo nieciekawego początku. Ale tak jak powiedziałem wcześniej musisz uzbroić się w cierpliwość.
Na FB jest już dostępna foto relacja sklecona przez moją wyprawową partnerkę. Niestety nie jest publiczna.

Oto próbka widoków które zaliczyliśmy





« Ostatnia zmiana: 22 Mar 2018, 10:42 robertrobert1 »

Offline Mężczyzna byczys

  • Wiadomości: 1404
  • Miasto: Tychy
  • Na forum od: 30.09.2013
    • Moje relacje z ultramaratonów rowerowych
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 10:35 »
Jaki jest sens powyższego wpisu?
Wchodzę tu. Chcę obejrzeć/przeczytać relację z Maroka. A tu:
Relacja w przygotowaniu.
::)

Również się zastanawiałem, bo wklejone było tylko jedno zdjęcie i nic poza tym. Teraz jest tego więcej.

Offline Kobieta martwawiewiórka

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6394
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 17.08.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 10:39 »
ooo, zapasy na ciekawszą wycieczkę, z zainteresowaniem obejrzę sobie obie jutro :D
Jakiś Ty społecznie dojrzały! Mogę sobie zsynchronizować z Tobą te dane?

Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2815
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 11:06 »
Maroko to ja lubię :)

Czekam, aż napiszesz całą relację.
Z fotek to widać że was zlało :)
O tej porze roku to trzeba od razu kierować się na pustynię

ps. możesz nawet dać linka do do wszystkich fotek, mogą być tysiące, ja tam przeglądnę :)

Offline Mężczyzna Iwo

  • leniwy południowiec
  • Wiadomości: 3450
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 20.09.2010
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 13:31 »
Noc spędzamy w korycie suchej rzeki okresowej

Hm, a nie obawialiście się powodzi błyskawicznej w takim deszczowym czasie? Czegoś w tym stylu:


Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 13:42 »
Nie. Rzeki okresowe powstają na skutek opadów deszczu a prognoza pogody wskazywała wyż więc podmycie nam nie groziło.
Zresztą deszcze były przez pierwsze 3 dni wyprawy. Póżniej w Anty Atlasie mieliśmy tylko sam wyż.

A oto podgląd na inną dolinę rzeki okresowej



Offline Mężczyzna rufiano

  • Wiadomości: 1988
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.02.2014
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 13:52 »

czy jednak się mylę @robertrobert1 ? ;) :)

Nie wiem. Być może. Sam ocenisz gdy opiszę wszystko i powklejam wszystkie zdjęcia. Jest tego sporo bo ponad 3200 więc jest nad czym popracować a sama relacja jest tylko przedrukiem z FB, którą prowadziłem na bieżąco.

PS. Obejrzałem Twoją relację do końca i chyba jednak moja jest ciekawsza mimo nieciekawego początku. Ale tak jak powiedziałem wcześniej musisz uzbroić się w cierpliwość.
Na FB jest już dostępna foto relacja sklecona przez moją wyprawową partnerkę. Niestety nie jest publiczna.

Oto próbka widoków które zaliczyliśmy



a to trzeba było tak od razu , a nie tak na raty ;)


« Ostatnia zmiana: 22 Mar 2018, 14:11 rufiano »

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 13:54 »
O tej porze roku to trzeba od razu kierować się na pustynię

Nieznajomość marokańskiego rynku sprawiła, że siedzieliśmy w Agadirze prawie 3 dni. Teraz wiem, że to było absolutnie nie potrzebne.

Z Agadiru skierowaliśmy się na południe ku górom Anty Atlasu i tam tak nas przypiekło że zacząłem tęsknić za deszczami.
Góry Anty Atlasu pokazały nam skrajne oblicze: od absolutnie nie afrykańskich pejzaży



po typowe spalone słońcem wielkie obszary



Offline Mężczyzna sinuche

  • Wiadomości: 2815
  • Miasto: Beskid
  • Na forum od: 17.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 13:57 »
Noc spędzamy w korycie suchej rzeki okresowej

Hm, a nie obawialiście się powodzi błyskawicznej w takim deszczowym czasie? Czegoś w tym stylu:


Mnie to nie przyszło do głowy ;) do czasu aż na biwaku w takim suchym korycie, nie przeżyłem zalewu stadem owiec.
Najpierw słychać.
I od razu sobie pomyślałem, że to woda :)

Później już zwracałem na to uwagę.

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 22 Mar 2018, 15:53 »

Mnie to nie przyszło do głowy ;) do czasu aż na biwaku w takim suchym korycie, nie przeżyłem zalewu stadem owiec.
Najpierw słychać.
I od razu sobie pomyślałem, że to woda :)

Później już zwracałem na to uwagę.

W Maroku w obrębie dużych miast nie sposób się rozbić bo daleko na przedmieścia ciągną się wszelkiego rodzaju płoty bądż zasieki.



Ponadto kręcą się też psy, które tam są głównie psami bezpańskimi.
Dlatego na dzikie miejsca noclegowe wybierałem miejsca oddalone od wsi lub pastwisk tak aby wyeliminować ewentualnych gości. W opisywanym noclegu dostrzegłem stadko pasących się kóz ale dostrzegłem kierunek przemieszczania się więc ewentualny powrót był mało prawdopodobny.

Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009
Odp: Maroko 2018
« 24 Mar 2018, 14:44 »
Skoro nie mogę edytować to dodam jeden filmik

https://www.facebook.com/robert.ostrowski.566/videos/1572241559496149/


Offline Mężczyzna robertrobert1

  • Wiadomości: 701
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.04.2009

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum