Cześć Mateusz,Ja również przygotowuje sie do maratonu, w tym roku MP i jak przeżyje to z chęcią kolejne coraz cięższe będę chciał przejechać. Specjalnie nie trenuje nic nie rozpisuje, dojeżdzam do pracy rowerem, po pracy jak mam jeszcze siły to cisnę na niemcy i wracam przez nie do domu robiąc 60-100 km. W weekendy jak sie zbiore to jakieś dłuższe trasy 100-200km.W tamtym roku po pracy wybrałem się na Hel, 413 km i 20h samej jazdy + około 5h przerw ale bez spania i dało rade, jechałem z dwiema tylnymi sakwami crosso, myślę że jedna by starczyła. Tak jak koledzy przedemną radzą, jeździj ile sie da, to przede wszystkim ma sprawiać frajdę rozpisywanie tego na dni/dystanse/posiłki to chyba zabawa dle profesjonalnych kolarzy większość tutaj wsiada i jedzie a im wiecej jeździ tym wiecej jest potem w stanie przejechać.Pamiętaj też że jazda na żywo w ruchu ulicznym różni sie od jazdy na stacjonarnym rowerku na siłowni, jak chcesz jeździć maratony to lepiej się przyzwyczajać do warunków drogowych omijania dziur, szalonych kierowców i jazdy w nocy i przede wszystkim ciekawszych widoków
Poza tym nawet nie wiem jak się do takich wypraw zabrać, tzn co najpotrzebniejszego spakować, w co koniecznie się zaopatrzyć
Co do samego Spinningu - po pewnym czasie regularnych treningów (np 2 razy w tyg) zwiększ objętość do dwóch godzin na jeden trening i raz w miesiącu „maraton” 3 godziny.
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Cytat: SebaG w 6 Maj 2018, 11:32Co do samego Spinningu - po pewnym czasie regularnych treningów (np 2 razy w tyg) zwiększ objętość do dwóch godzin na jeden trening i raz w miesiącu „maraton” 3 godziny.Czym więcej jeżdżę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że powinno się raczej trenować głowę niż nogi, bo to wszystko w niej siedzi. Oczywiście, są pewne limity, nie mam możliwości, siły, potencjału jak np Tomek i ot tak tego nie przeskoczę, tak samo jak ktoś kto zaczyna jeździć na rowerze nie przeskoczy braku wyjechanych kilometrów. Natomiast gdy już ma się przejechane na karku 80 tysięcy km przez kilka lat, zaliczonych kilka ultramaratonów, kilka ciężkich nocy, to okazuje się, że o powodzeniu decyduje pewność siebie, zadziorność, umysł potrafiący schować gdzieś te myśli, które mówią że coś boli i fajnie byłoby zwolnić, a nie to czy robiłem i jakie robiłem treningi. Rok temu Wax nie jeździł na rowerze wcale, przyjechał na trudny Maraton Podróżnika i wykręcił świetny wynik, dla mnie sfera raczej marzeń. Oczywiście, Wax ma ogromny potencjał fizyczny, ale coś go uruchamia. Niektórzy mają potencjał kolarski (mierzony w Watach), inni mają niesamowity potencjał psychiczny, najlepsi mają jedno i drugie, najgorsi nie mają ani tego ani tego. Niektórzy realizują kolejne plany treningowe kolarskie, a czasem potrzeba się po prostu skatować psychicznie: wyjść na nocne 200 km w deszczu, jechać cały dzień pod wiatr, dać sobie kilka pretekstów do wycofania się i z tego nie skorzystać.
Ramę mam w rozmiarze L (tak podaje dane decathlon). Mam 182 cm i dla mnie jest ona ok. Miejsca przy zamontowanych 2 bidonów jeszcze jest. Też myślałem, żeby właśnie od tych 2 toreb zacząć, ale chciałbym coś do przewiezienia jedzenia do pracy (stąd pomysł o sakwach).