Po nadchodzącym zlocie planuję potoczyć sie rowerkiem gdzieś nad morze - Mielno / Kołobrzeg... jakoś tak, sam dokładnie jeszcze nie wiem.
Ruszam rano w niedzielę po zlocie. Przewidywany termin dojazdu - 26 lub 27 maja (w porywach może 28).
Noclegi pod dachem. Jedzenie - wiejskie sklepiki, knajpki i co tam się trafi po drodze.
W razie lekkiego deszczu i ciepełka - raczej jadę. Jak będzie napierdzielało żabami to raczej nie jadę tylko czekam.
Charakter wyprawy czysto chilloutowy - nie ma pospiechu, nie ma bicia rekordów prędkości i dystansów, ale dla przyzwoitości stówkę dziennie trzeba zrobić.
Po drodze zatrzymuję się w ładnych miejscach - jakieś jeziorka, rzeczki i inne przyrodniczo ciekawe bzdety.
Unikam miast, a w szczególności dużych miast.
Jadę głównie asfaltami, ale po zadupiach.
Czasem zatrzymam się na jakiś browarek mały
(wieczorny browarek jest obowiązkowy).
Mogę jechać gadając, ale mogę też cały dzień nic nie gadać
Jeśli będzie bardzo gorąco to może mnie najść ochota wymoczenia dupy w jakimś mijanym jeziorku.
Nie palę i nie lubię jak ktoś pali.
Nie gadam o polityce i religii. Gadam o bzdetach i gołych babach
W poniedziałek gdzieś po drodze lub na koniec dnia dołącza do mnie Krzysiek (krzysiekm z naszego forum), z którym robiłem rok temu podobną wyprawę też po zlocie.
Trasa nie jest jeszcze ustalona, ale istnieje szansa, że częściowo będę jechał po WTR, ale nie mam szczególnego parcia na to. Jeśli w pobliżu trasy przejazdu będzie jakaś Nowa Wieś to ja muszę w niej być.
Jakich kompanów szukam? - wesołych, wyluzowanych i bezproblemowych - to ma być fajna wyprawa (rok temu tak się udało).