Czy na pewno warto z tego zrezygnować skoro mamy czas?
Jeśli macie w cholerę czasu to jeźdzcie
, na pewno będzie przygoda. Ale jeśli zrobić listę najfajniejszych rzeczy w Patagonii, to ruta 40 na odcinku pomiędzy El Chalten i El Bolson będzie dosyć nisko. Zresztą przeczytajcie sobie relację Waligórów, jeśli jeszcze jest na necie.
Na trekkingi zarezerwowaliśmy czas:)
W wersji maksimum, tak na szybko, proponuję:
- Valle Cochamo: 5 dni (to jest "must", co najmniej na 2 dni)
- Okolice Bariloche: 5-7 dni
- Parque Hornopiren: 2-3 dni
- Wulkan Michimahuida: 1 dzień
- Lago Palena: 7 dni
- Cerro Castillo: 3 dni
- Lago Leones: 2 dni
- Okolice El Chalten: do 7 dni
- Torres del Paine: 3-7 dni
- Okolice Ushuaia: 3-7 dni
- Dientes de Navarino: koło 5 dni - mocno nie po drodze ale bardzo polecam
Czy rzeczywiście większość rowerzystów jeździ tylko stroną chilijską?
Na pewno można ich trochę spotkać na rucie 40, ale najgorszy odcinek jest chyba między El Chalten i Perito Moreno, bo to straszne pustkowie, wypizdowo i fatalna droga (chyba że zdążyli coś wyasfaltować). Nawet autostopowiczom go nie polecają.
słyszeliśmy, że tam też przez większośc czasu jest pushando a nie rowerando. Zastanawiamy się na ile to prawda.
Jest koło 7 km pushando szlakiem bezpośrednio za Lago del Desierto, jadąc na północ ten odcinek jest pod górkę i jest trochę trudniej. To nie jest trudny szlak, ale jest trochę błota i ze dwa strumienie. Dużo zależy od tego czy bardzo jesteście obładowani, bo wtedy trzeba nosić na 2 razy. A już szczególna bieda jest z patentami typu extrawheel. Jeśli macie jakieś plecaki to możecie załadować do nich to co najcięższe i resztę przepchać na rowerach na raz.
Na pewno nie warto objeżdzać tego odcinka, bo jest jednym z ładniejszych w całej Patagonii. Po prostu zarezerwujcie sobie pół dnia więcej i po problemie.
Z Candelario Mancilla jest też świetny 2-4 dniowy trekking, bardzo rzadko uczęszczany.