Możesz wykorzystać naszą trasę z Ricardo na Gibraltar.http://wyprawyrowerowe.neostrada.pl/gibraltar/gibraltar.htmlJa ruszałem z Paryża, ale tak od Andory można ją wykorzystać, przejechaliśmy całe Pireneje, potem Sierra Guadarrama, na koniec rejon Velety, która jest obowiązkowym punktem jak się jedzie na Gibraltar, też ładna końcówka - Ronda i biale miasta. Tyle gór co Emes władował w Hiszpanii - IMO nie ma sensu. Na długiej wyprawie trzeba to stopniować, bo w kolejnym tygodniu już to będzie mocny przesyt i jazda na siłę, a i te z pozoru płąskie odcinki w Hiszpanii wcale płaskie nie są, więc jeszcze dokladać do tego to ryzyko przesytu. Ale coś za coś, na tej naszej trasie były dość żmudne, średnio ciekawe przerzuty w centralnej Hiszpanii. Za to mieliśmy Pireneje, atrakcyjnością rowerową daleko przebijające góry wewnątrz Hiszpanii, których większość jest na jedno kopyto. Dzięki temu masz na tej trasie skoncentrowane mocniej góry (Pireneje z dwutysięcznikami), a później masz ileś dni, na których od gór można trochę odpocząć, a płodozmian na wyprawie się przydaje. A Pireneje są sporo ciekawsze niż góry wewnątrz Hiszpanii, z niekończącymi się oliwkami, bo to taka wyraźna granica pomiędzy południem a centralną Europą. po stronie francuskiej pełna, soczysta zieleń, po stronie hiszpańskiej już żółto i sucho. Do tego to prawdziwa kolarska mekka, wiele udugognień dla rowerzystów i legendarne podjazdy Tour de France. Dlatego radziłbym te metry w pionie wykorzystać właśnie w Pirenejach, zamiast w dość nudnych górach centralnej Hiszpanii. Widoków oliwek będziesz miał i tak wystarczająco, po co jeszcze je mnożyć
Michał sugeruje/wnioskuje o zmniejszenie ilości gór/podjazdów/przewyzszeń, niewiarygodne. Latka lecą, chyba się zestarzał....