Podjazdy pisał o powerbankach w kontekście lotów samolotem. Podróż samolotem z rowerem jest na tyle upierdliwa, że nikt raczej nie leci z nim na dwudniową wycieczkę.
Dawniej nie było powerbanków, za to bateria w telefonach trzymała dwa tygodnie, a do aparatu i innych urządzeń pasowały paluszki.
Na dłuższy/dalszy wyjazd i tak zie zabrałbym dodatkowej elektroniki bo mi jest po prostu niepotrzebna. Nie widzę zastosowania. Poza tym, absorbuje niepotrzebnie uwagę i jest zawodna. Rozumiem, że dla kogoś kto musi być on-line to istotny problem.
Nie mierz wszystkich swoją miarą.
to rozłoży całkowicie wyjazdy sakwiarskie z użyciem samolotu.
A samoloty już były?
Bo nadal są i tacy, co nie muszą koniecznie zabrać ze sobą całej masy elektroniki, a potem martwić się o jej zasilanie, ochronę przed uszkodzeniem, zalaniem, kradzieżą, zastanawiać się jak to przewieźć, obsługiwać, "jak dalej żyć" jak się uszkodzi, itp. Nie używam bo nie czuję takiej potrzeby. Nie używam bo zabiera mi dużą część uwagi.
Szkoda, że ludzie się tak bardzo uzależnili od elektroniki. Dobrze, że nie wszyscy
Rozumiem, że dla kogoś kto musi być on-line to istotny problem
Uzależnienie od elektroniki to jedno, ale w parze idzie masowe wręcz uzależnienie od wirtualnego świata. W miejsce bycia "tu i teraz", pojawia się "rejestrowanie", "transmitowanie", "kreacja", itp.Umysł pochłania ciągła kontrola tego co dzieje się w wirtualnym świecie.Coraz więcej podstawowych potrzeb społecznych, emocjonalnych, itp. zaspokajanych jest w taki "zastępczy" sposób.Kto co lubi ...PABLO
Ale sam widzę że przekleństwem wielu wyjazdów jest wieczne szukanie energii przez niektórych ludzi.
Nie ma jakichś toreb ognioodpornych, do których takie badziewie można by było wrzucić i zamknąć szczelnie?Nie wyobrażam sobie, żeby zakazali podróżowania z laptopami albo komórkami.
ale Pablo zatrzymał się na etapie mapy papierowej, aparatu na filmy negatywowe i lampy naftowej do jazdy, więc baterii nie potrzebuje