Wolę zdecydowanie funkcje socjalną, sam nocleg na wyprawie to trochę słabo. Zazwyczaj pedałuję ok. 12 godzin codziennie na wyprawie (godz. 6-18), więc potem chętnie pogadam ogarniając nocleg. Dzięki rozmowie można zdobyć ciekawą miejscówkę i poznać fajnych ludzi a na wieczor i tak trzeba zdobyć zazwyczaj coś do zjedzenia w sklepie.
Ludzie rozumieją że jesteś zmęczony i wcale nie będzie siedział z Tobą nikt do północy
generalnie kończy się często na 20 minutowej rozmowie lub wspólnej kolacji. Fajnie ze możesz też komuś coś pomóc choć jest to krótkie. Poza tym gospodarz zazwyczaj nie mieszka i nie funkcjonuje w tym budynku który Ty otrzymujesz do przenocowania dlatego ma swoje obowiązki i sprawy jeśli nie jest żulem który będzie siedział przy Tobie bo nie ma co robić w życiu
.
Dzięki czemu rano po godz. 5:30 można spokojnie wstać suchy, ciepły, z naładowanym prądem i przygotowanym sprzętem do odjazdu, ogarnąć toaletę i zacząć pedałować przed godz. 6 (nie jem rano śniadań na wyjeździe). Przyjemne że możecie wymienić się telefonami i utrzymywać kontakty w przysżłości.
Jak spałem pod namiotem nie miałem ochoty wychodzić z zawilgoconego namiotu przed 7 rano. A jeszcze czasem naturalni mieszkańcy lasu (komary podczas rozbijania i kolacji) lub czasem lokalsi nad wodą (nocne wycia) gdzieś w okolicy dawali popalić Przerabiałem też spanie w stoperach. Mój namiot przez wiele lat nie widział pola kempingowego i to było miłe ale w złą pogodę to katorga.
Więc wszystko zależy od tego co kto lubi i z jakim morale rano wstaje. Oby morale szybowało