Autor Wątek: Rumunia. Karpaty Wschodnie. Kilka dni na koniec wakacji.  (Przeczytany 5302 razy)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Kilka ostatnich dni tegorocznych wakacji spędziłem w rumuńskich Karpatach Wschodnich.

Tu można zobaczyć obrazki z tego wyjazdu.

Zapraszam!
PABLO

Offline Mężczyzna wojtek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 5172
  • Miasto:
  • Na forum od: 02.03.2010
    • Pokój z Tobą
post usunięty

Offline Mężczyzna endriu68

  • Wiadomości: 206
  • Miasto: Lublin
  • Na forum od: 21.11.2011
Coś wspaniałego.
Duże,gromkie brawa.



Offline Mężczyzna paweł.70

  • Marin
  • Wiadomości: 3323
  • Miasto: Ciepłe Łóżeczko
  • Na forum od: 28.11.2011
Pięknie. Rumunii nie trzeba reklamować. W przyszłym roku jadę.
Pozdrawiam

Dom jest tam, gdzie rozkładamy obóz
Liczy się podróż, a nie cel.

Offline Kobieta magdad

  • Wiadomości: 1495
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 17.08.2006
    • http://www.bajkers.com
Dobry wyjazd! Szacunek za spakowanie się całej ekipy, naprawdę mieliście mało bagażu, jak na górską wyrypę ;). Chłopaki bardzo rosną, a młodszy mam wrażenie, że miał większy bagaż niż starszy - przegrał jakiś zakład i musiał wież starszemu bagaże ;)? Ile Wam Pablo km wyszło?

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Mam satysfakcję z tego jak się spakowaliśmy, tym bardziej, że pakowanie było na szybko, przed samym wyjazdem. Oczywiście jest to zbiór doświadczeń z wcześniejszych wyjazdów. W przypadku wyjazdów górskich, oprócz konieczności bycia przygotowanym na wiele różnych okoliczności (bo stacji benzynowych nie ma po drodze) trzeba zabrać zapas prowiantu na kilka dni + rezerwa. Nie wszystko da się też kupić przy okazji przerzutów przez doliny.

Wygląda, że jest tego niewiele, ale nadal sporo. Wiele z tego co widać na zdjęciach to "przyjemności". Ja np. miałem 6 l browara. Chłopaki w torbach na uprzęży mieli objętościowe chipsy i inne słodycze. Zatem sporo rezerwy nadal mieliśmy. Gdyby jeszcze zamienić małe podsiodłówki na typowe, bikepackingowe, mielibyśmy drugie tyle.

Wagowo chłopcy wieźli podobny bagaż. Ale np. gary wiezie się przez cały wyjazd w tej samej konfiguracji, a wypełniacze do obiadokolacji chodzą sukcesywnie każdego dnia.

Pogoda nas nie rozpieszczała. Mieliśmy kilka solidnych ulew i burz, łącznie z gradem na wysokości 1800-2000 mnpm. Musieliśmy w tych warunkach przebić się przez odkryty, wysoki grzbiet.

Wyszło coś około 360 km i niecałe 10.000 m odjazdów (nie wszystko licznik zliczył bo przy wypychach nie zlicza dobrze podjazdów). W terenie kilometrów, a nawet podjazdów nie ma co liczyć. Więcej o trasie mówi czas spędzony w drodze. Np. jak się trafi wygodna droga/płaj to można zrobić kilkadziesiąt kilometrów, a jak zanikający singiel albo zupełne bezdroże, błoto, kamienie, gęsty krzal, zwalone drzewa,  itp., to na pokonanie kilku-kilkunastu kilometrów potrzeba całego dnia i zdecydowanie więcej wysiłku. Co stromsze wypychy muszę pokonywać po kilka razy, najpierw ze swoim rowerem, potem z ... pozostałymi.

Staram się dobierać trasę do możliwości przejazdu, ale do niektórych miejsc nie da się dotrzeć w pełni wygodnie. Nie chcę rezygnować z miejsc trudniej dostępnych, tylko dlatego, że na pewnym docinku, nie prowadzi tam wygodna droga. Nadal jednak w takim terenie, łącznie, rower jest efektywniejszy od wędrówki pieszo.

Wysokości to nie tajemnica. W warunkach karpackich widać po fotach - górna granica lasu, charakter roślinności, itp. Akurat na tym wyjeździe najwyżej operowaliśmy nieco powyżej 2000 mnpm. Generalnie 1300-1600.

Offline Mężczyzna Miciek

  • SAC
  • Wiadomości: 1298
  • Miasto: Hawana, Kuba
  • Na forum od: 08.05.2009
    • Moje wyprawy
Ależ to jest fantastyczne! Dzięki Pablo za Twoje relacje, bo są one dla mnie inspiracją do układania tras teoretycznie niemożliwych i przypomnieniem, że rowerem można wjechać/wejść/wepchnąć wszędzie, tzn. nawet tam, gdzie droga się już skończy albo gdy ścieżka jest tylko na mapie  :icon_mrgreen:

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
fajne widoki. Czasem mi szkoda, że nie przestałeś robić zdjęć lustrzanką, zdjęcia są jakby "płaskie", ale doskonale rozumiem konieczność oszczędności czyli zmniejszenia ilości bagażu.
Jestem zachwycony miejscami gdzie byliście i "twardością" dzieci i inspirujesz. Mimo wszystko przy takich miejscach, te światła itp. aż się prosi o "lepsze obrazy".
Mam nadzieję, że źle to nie zrozumiesz.
Ale podejrzewam siebie, że w tych okolicznościach gdzie byliście też bym odłożył lustrzankę i tak najważniejsze jest to co Wam zostało w sercach i w głowie.


Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
To nie aparat robi zdjęcie tylko człowiek. Mierny ze mnie fotograf i lustrzanka by tu wiele nie pomogła. Zdjęcia robię przy okazji wyjazdu. Traktuję je jako zapis niektórych sytuacji. Zdaję sobie sprawę, że fotografia reportażowa to też niezłe pole do popisu, ale w moim przypadku to wędrówka jest na pierwszym miejscu. Fotografią się dawniej trochę interesowałem, ale musiałem sobie to odpuścić, bo wszystkich srok za ogon nie da się skutecznie utrzymać, a do robienia dobrych zdjęć trzeba mieć też odrobinę talentu oraz poświęcić na to na wyjeździe dodatkowy czas i wysiłek. Czasem trzeba poczekać na dobre warunki, na konkretną sytuację. Nie chcę na siłę robić z siebie mistrza fotografii. W Internecie mnóstwo jest ludzi, którzy robią zdjęcia dla sztuki i tam można pooglądać dobre zdjęcia.

BTW: na tego typu wyjazdach sytuacja, którą chciałbym uwiecznić pojawia się nagle, trwa chwilę. Pomimo, że mam kompozycję w głowie, rzadko kiedy zdążę wyjąć aparat. O włączeniu nie ma nawet co wspominać.

Krajobrazów od dłuższego już czasu nie uwieczniam. Mam w pamięci te same miejsca sprzed lat. Były zupełnie inne. Zarówno w rzeczywistości jak i w mojej wyobraźni. Kiedy je odkrywałem, miały w sobie smak nieznanego, teraz przywykłem i mają smak codzienności. Pewnie dlatego straciłem zapał do ich fotografowania i zachwytu. Są bo są. Poza tym, fotograf zrobi to lepiej ode mnie. Dawniej, nie było dostępu do zdjęć miejsc, w których wędrowałem i traktowałem ich zdjęcia jak materiał dokumentacyjny. Aktualnie w sieci jest już wszystko. Problem tylko ze znalezieniem tego w tym jednym, wielkim śmietniku.

Offline EASYRIDER77

  • Wiadomości: 4847
  • Miasto: INOWROCŁAW
  • Na forum od: 27.07.2010
Pablo, a mnie się właśnie podobały zdjęcia od Ciebie.
Wcale nie twierdziłem, że są brzydkie, ani też że najlepsze na świecie. Ale różnicę widać ogromną, że to takie komórkowe. Więc mierny fotograf to nie jesteś.

Co do filozofii Twojej, którą się kierujesz to nie dyskutuję, bo każdy z nas ma prawo nawet zmieniać poglądy itp. Wiem to też po sobie.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Ale różnicę widać ogromną, że to takie komórkowe.

Zdjęcia są zrobione kompaktem Nikon Coolpix W300. Przed publikacją są zmniejszane i pozbawiane metadanych. Nie przykładam zbytniej wagi do obróbki, która na pewno znacząco pogarsza jakość. Stosuję najprostsze, automatyczne funkcje (zmniejszanie, wyostrzenie, automatyczny kontrast/kolor, itp.).

Offline Mężczyzna kinioo

  • Wiadomości: 127
  • Miasto: Stevenage
  • Na forum od: 28.08.2018
Kilka ostatnich dni tegorocznych wakacji spędziłem w rumuńskich Karpatach Wschodnich.

Tu można zobaczyć obrazki z tego wyjazdu.

Zapraszam!
PABLO

Absolutnie g*wniany wyjazd! Zupelnie nie ma czego zazdroscic !

Tak na powaznie - swietnie to wyglada: tereny, rowery, trasa - super!

K.
Sorki za brak polskich znakow...

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Hehe, gdybym nie fotografował krajobrazów to z wypraw w sumie nie miałbym zdjęć.

Ja się przestawiłem ze zdjęć na przeżywanie na bieżąco. Złapałem się na tym, że mam pełne segregatory slajdów z udokumentowanymi szczegółowo różnymi zakątkami Karpat i nie tylko oraz gigabajty zdjęć cyfrowych i ... leżą sobie. Są tylko dodatkowym obciążeniem, bo ... wyrzucić/skasować szkoda. Choć nie korzystam. Publikować - nie ma po co.

Uwolniłem się też od "potrzeby" sfotografowania. Nie traktuję już tego jak "zdobyczy" z wycieczki. Dzięki temu nie przeszkadza mi, że jest mgła/chmury na górze, że słońce już przygasło, że pogody nie ma, że kolory nie takie, że zasilania braknie do aparatu, itp. Nie mam parcia, że jeszcze tu i tam warto podejść/podjechać aby coś sfocić. Cieszę się z tego, bo dawniej robiłem zdjęcia, zamiast dobrze się przyjrzeć, przeżyć, posmakować. Odkładałem przyjemność na później, a to później nie następowało.

Pamiętam zamieszanie, jakie wywołało asfaltowanie jednej z karpackich dróg gruntowych na przełęcz Urdele.

Pamiętam tę drogę jak byłą jedną z wielu, kamienista i uczęszczana tylko rzez tych co mieli po drodze. Teraz ... sznury aut z niedzielnymi turystami i "program obowiązkowy" sakwiarzy, którzy odhaczają jedna z obowiązkowych atrakcji, powszechnie traktowanych jak "wizytówka" tego kraju. Na szczęście pozostało jeszcze trochę transkarpackich dróg, nieznanych szerzej, nie wyasfaltowanych i nie obecnych w mediach społecznościowych. Nadal można tam spotkać tylko tych, którym tamtędy akurat po drodze. Jakoś lepiej się czuję w takim towarzystwie i wrażenia też inne.

PABLO

Offline Mężczyzna furman

  • Wiadomości: 2257
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 02.09.2010
    • http://www.szybkitowar.pl
Ja od pewnego czasu prawie w ogóle nie robię zdjęć.

Też mi się nie podobają asfalty na kultowych dawniej drogach.  Ja na Urdele nie jechałem bo miałem ją po drodze. To był mój cel i w pocie czoła buksowałem po żwirze żeby ją okiełznać. Udało się...chyba ze dwa lata przed wylaniem tej czarnej mazi.

Ale tak sobie myślę, że przed takimi zmianami nie ma ucieczki. Chyba najlepiej się z tym pogodzić i nadal czerpać przyjemność z tego co jest obecnie.
Rowery i kobiety to moje podniety
Podjazdy i dziewczyny to moje dyscypliny

Offline Mężczyzna Dziadek

  • Wiadomości: 1548
  • Miasto: Szczytno, Pionki
  • Na forum od: 05.01.2017
(...)
Też mi się nie podobają asfalty na kultowych dawniej drogach.  Ja na Urdele nie jechałem bo miałem ją po drodze. To był mój cel i w pocie czoła buksowałem po żwirze żeby ją okiełznać. Udało się...chyba ze dwa lata przed wylaniem tej czarnej mazi.

Ale tak sobie myślę, że przed takimi zmianami nie ma ucieczki. Chyba najlepiej się z tym pogodzić i nadal czerpać przyjemność z tego co jest obecnie.
Bardzo rozsądne podejście. Ja nie zdążyłem z SH20, chociaż nie wiem, czy bym sobie poradził gdy cała miała nawierzchnię jak ostatni kilometr od strony Gusinje. Najwyżej bym jechał 2 dni, bo też znalazłem się tam nie dlatego, że było po drodze.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum