Autor Wątek: Rumunia. Karpaty Wschodnie. Kilka dni na koniec wakacji.  (Przeczytany 5303 razy)

Offline Mężczyzna dudi

  • Administrator
  • Wiadomości: 3422
  • Miasto: Wrocław
  • Na forum od: 11.05.2009
polecam wziąć parę słoików Nutelli dla juniorów, skoro masz takie nadmiarowe luzy bagażowe

To już zdrowiej dać im się napić tego piwa... ;)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Twój rowereł na większości zdjęć wyglądał na tytanowy

Przydałaby się tytanówka, ale to jest stalowy, ciężki kloc.

Masz może statystyki ile czasu pchaliście rowery, a ile czasu dało się jechać?

Statystyk nie prowadziłem, ale na tym wyjeździe zdecydowaną część trasy przejechaliśmy. Pchania było bardzo mało. Staram się tak wybierać przebieg trasy, aby jednak jechać. Nawet kosówa była przecięta - to nie Gorgany z dawnych lat, kiedy się łoiło cały dzień przez nie przecięte pole kosówy.

Wysoko (w przenośni i dosłownie) ustawiasz poprzeczkę Pablo...

To się tylko tak wydaje. Moim zdaniem nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Naprawdę. Wystarczy spróbować, aby się samemu o tym przekonać.

Jak rozwiązujesz logistykę dojazdu - samochód?

Z konieczności - samochód. Napisałem z konieczności bo preferuję komunikację publiczną. Dla mnie podróż na wyjazd jest częścią wyjazdu, a przejazd samochodem jest pod tym względem po prostu nudny. Przez długie lata jeździłem na wyjazdy w basenie Karpat i Bałkanów, zawsze przy użyciu komunikacji publicznej. Przeżyłem przy tej okazji wiele przygód i przeżyć. Zawsze z licznymi przesiadkami, przez egzotyczne przejścia graniczne, budżetowo, itp. Te wszystkie prowincjonalne pociągi, przesiadki, kanarzy, celnicy i pogranicznicy, rozkłady jazdy, różne dziwne kombinacje, itp. Ile się przy tym przeżyło ...

Dla mnie jednak dojazd nawet w Maramuresz (dobra, mam te 200km dalej, ale bez przesady) to jednak dość wymęczająca sprawa. Wyjazd "na parę dni" brzmi abstrakcyjnie :) Próbowaliśmy jechać już non-stop, bez noclegu po drodze, ale wtedy pierwszy dzionek był jednak słaby...

Ja jadę w trybie non-stop. Jestem przyzwyczajony. Całe lata wyjazdów weekendowych z Warszawy w trybie po pracy noc w podróży, potem cały weekend łojenia, noc w podróży i rano do pracy. Często na Ukrainę czy na Słowację, itp. To były czasy, że na granicy spędzało się sporo czasu i nerwów. Po takich doświadczeniach nocka do Rumunii to najzwyklejsza sprawa i nic nadzwyczajnego.

Poza tym ja wolę jechać w nocy. Luźniej na drogach i mniej niedzielnych kierowców.

W drodze powrotnej lubię zrobić sobie dzień wolnego w Beskidzie Niskim. Najczęściej na naszej kołowej bazie namiotowej w Regetowie.

PS. Zamiast piwska (i to Timisoreany? dobra, de gustibus...) polecam wziąć parę słoików Nutelli dla juniorów, skoro masz takie nadmiarowe luzy bagażowe

Dlaczego piwska? Dobry browar na trasie zastępuje i picie i jedzenie. Wolę wypić piwo niż "batony energetyczne" czy inne białkowe i izotoniki :-) Juniorzy sami wiozą swoje przyjemności. Nutella to tłuszcz roślinny w postaci imitującej czekoladę. Piwo jest chyba pożywniejsze i zdrowsze.

PABLO

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
PS. Zamiast piwska (i to Timisoreany? dobra, de gustibus...) polecam wziąć parę słoików Nutelli dla juniorów, skoro masz takie nadmiarowe luzy bagażowe ;)

Nie bluźnij, Piwerko być musi! Bez niego nie ma jazdy na rowerze  :icon_twisted:

Offline Mężczyzna Felek

  • Wiadomości: 1300
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.11.2017
Nutella do wyrób czekoladopodobny, generalnie tłuszcz palmowy. W części krajów została wycofana. Lepiej wziąć jakakolwiek czekoladę deserową, do ich produkcji nie używa się oleju palmowego, ja preferuję Wedlowską jedyną.
Podróże z dziećmi www.tataimapa.pl

Offline Mężczyzna Bubu

  • Wiadomości: 564
  • Miasto: Ziemia Dobrzyńska
  • Na forum od: 06.06.2018
    • Relacje z wycieczek i wypraw
Moim zdaniem nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Naprawdę. Wystarczy spróbować, aby się samemu o tym przekonać.
Musiałbym przestawić się mentalnie ;) no i rodzinę przekonać. No i zainwestować (niemało) w sprzęt. Ciężka sprawa. Ale może kiedyś się uda.

Ja jadę w trybie non-stop. Jestem przyzwyczajony. Całe lata wyjazdów weekendowych z Warszawy w trybie po pracy noc w podróży, potem cały weekend łojenia, noc w podróży i rano do pracy. Często na Ukrainę czy na Słowację, itp. To były czasy, że na granicy spędzało się sporo czasu i nerwów. Po takich doświadczeniach nocka do Rumunii to najzwyklejsza sprawa i nic nadzwyczajnego.
Tak, w moim przypadku te wyjazdy weekendowe kiedyś działały lepiej, jak się jechało pociągiem bądź autobusem. Teraz mi z tym ciężej - słabo śpię w samochodzie nawet jako pasażer :) Za kierownicą też raz spróbowałem, słabo wyszło :) A jedna nocka mi nie starcza na dojazd do Rumacji, niestety.

W drodze powrotnej lubię zrobić sobie dzień wolnego w Beskidzie Niskim. Najczęściej na naszej
kołowej bazie namiotowej w Regetowie.
To jest słuszna koncepcja :)

Dlaczego piwska? Dobry browar na trasie zastępuje i picie i jedzenie. Wolę wypić piwo niż "batony energetyczne" czy inne białkowe i izotoniki :-) Juniorzy sami wiozą swoje przyjemności. Nutella to tłuszcz roślinny w postaci imitującej czekoladę. Piwo jest chyba pożywniejsze i zdrowsze.
Nutella do wyrób czekoladopodobny, generalnie tłuszcz palmowy. W części krajów została wycofana. Lepiej wziąć jakakolwiek czekoladę deserową, do ich produkcji nie używa się oleju palmowego, ja preferuję Wedlowską jedyną.

Ojoj, nie zamierzam tu otwierać puszki Pandory, ta Nutella to była tylko taka licentia poetica. Może być (i musi) czekolada - Wedla, czy nawet Roshena ;)
Ja w kwestii piwa nie jestem żadnym ewangelizatorem czy talibem, nie mam nic przeciwko piwu zwłaszcza na zakończenie pracowitego dnia - ale raczej mniej niż więcej. Jako generalną zasadę przyjmuję, że po alkoholu rower prowadzę tylko piechotą. Piwo ma zresztą też inne efekty, o których nie wspomniałeś, co do jego wartości zdrowotnych można dyskutować.
Nie bluźnij, Piwerko być musi! Bez niego nie ma jazdy na rowerze  :icon_twisted:
Wiem, wiem, jestem z tym, jakże bluźnierczym poglądem, mocno osamotniony. Ale jakoś sobie radzę z jazdą na rowerze bez piwa :)

PS. Przepraszam, że rozpocząłem ten temat z piwem, proponuję nie kontynuować tego tematu w tym wątku :)
Wycieczka pierwszorzędna, niezależnie od ilości wiezionego piwa :)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Musiałbym przestawić się mentalnie ;) no i rodzinę przekonać.

Z moich obserwacji wynika, że to u wielu ludzi jedyne ograniczenie. Niby banalne, a często najtrudniejsze do pokonania.

No i zainwestować (niemało) w sprzęt. Ciężka sprawa. Ale może kiedyś się uda.

To są łatwe trasy i nie wymagają szczególnego sprzętu, ani rowerowego, ani turystycznego. Tym bardziej na początek. Zawsze da się tak dobrać trasę, porę wyjazdu, itp. aby dało się spróbować bez inwestowania w sprzęt. Przez długie lata jeździłem na podobne wycieczki na rowerze retro MTB, z sakwami. Zresztą wciąż tak jeżdżę.

Na weekendowy wyjazd w Beskidy wystarczy zwykły rower, worek na bagażnik i bardzo podstawowy sprzęt turystyczny - czyli prawie nic.

Ważne, aby nie robić ze sprzętu tematu zastępczego. Zwykle daje się zauważyć dwie grupy ludzi - jedni "pojechaliby, ale nie mają sprzętu", drudzy, wiecznie kompletują sprzęt. Szczególnie tych drugich pełno jest na internetowych forach. Wyszukują nowinki, omawiają patenty, kupują drogi sprzęt, który potem zwykle ... czeka na najlepszy moment do wyjazdu. Stają się internetowymi ekspertami sprzętowymi, rzucają nazwami marek, modeli, nieskończenie mogą dyskutować nad wyższością jednych rozwiązań nad innymi. Tylko w terenie trudno ich spotkać. Wciąż czegoś brakuje lub jest to za słabe.

PABLO

Offline Mężczyzna Bubu

  • Wiadomości: 564
  • Miasto: Ziemia Dobrzyńska
  • Na forum od: 06.06.2018
    • Relacje z wycieczek i wypraw
To są łatwe trasy i nie wymagają szczególnego sprzętu, ani rowerowego, ani turystycznego. Tym bardziej na początek. Zawsze da się tak dobrać trasę, porę wyjazdu, itp. aby dało się spróbować bez inwestowania w sprzęt. Przez długie lata jeździłem na podobne wycieczki na rowerze retro MTB, z sakwami. Zresztą wciąż tak jeżdżę.
Do pewnego stopnia - tak. Ale wystarczy lepsze błoto na zjeździe, by zwykłe vbrake'i przestały po prostu funkcjonować, a sprowadzanie roweru w takich warunkach będzie koszmarkiem. Bez tarcz może być kiepawo - a to już jest konkretny wydatek (w moim przypadku 5 rowerów). Dzieciaki łatwo zniechęcić, a potem namówić ponownie może być ekstremalnie ciężko.
Ważne, aby nie robić ze sprzętu tematu zastępczego. [...] Wciąż czegoś brakuje lub jest to za słabe.
To wiadomo, zawsze trzeba coś upgrade'ować ;)
Tak poważnie, chodzi o to, by mieć jakieś minimum pewności i komfortu (oczywiście, to minimum można różnie rozumieć i oceniać - vide https://www.youtube.com/watch?v=_2_nDekAyZY - ostatecznie, parafrazując znane powiedzenie, to nie rower jeździ, lecz człowiek ;)).

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
wystarczy lepsze błoto na zjeździe, by zwykłe vbrake'i przestały po prostu funkcjonować, a sprowadzanie roweru w takich warunkach będzie koszmarkiem. Bez tarcz może być kiepawo

Moim zdaniem przesada. Jeździłem całe lata na v-brake, także w błocie, w deszczu, po górach, itp. Zresztą nadal jeżdżę. W moim rowerze wycieczkowym nadal są v-brake (zresztą zmienione jeszcze z canti). Masa ludzi jeździła. Wystarczyło z powodzeniem. Dlaczego miałoby nagle nie wystarczyć? Przecież przez te lata nikt nie sprowadzał roweru z góry z powodu błota czy deszczu?!

PABLO

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Też sporo przejeździłem po Karpatach z v-brake'ami, zresztą zrobiłem kilka wycieczek "śladami Pabla" na rowerze trekingowym :). V-ki są mocno upierdliwe, ale to nie jest coś co ogranicza wyjazd. Przy jeździe po grzbietach największą różnicę robią mocne nogi.

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Przy jeździe po grzbietach największą różnicę robią mocne nogi.

Raczej głowa.

BTW - mówimy o trasach dostępnych dla małych dzieci!

PABLO

Offline miki150

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6706
  • Miasto: Jeteborno
  • Na forum od: 05.07.2010
Już ja znam te Twoje trasy dla małych dzieci  :)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3720
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Już ja znam te Twoje trasy dla małych dzieci  :)

Miki, spójrz na to oczami dziecka.

... przecież za taką górą na pewno jest sklep ze słodyczami. To co - nie przejedziesz?

PABLO

Offline Mężczyzna RS

  • Wiadomości: 2438
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 17.11.2016
... spójrz na to oczami dziecka.

... przecież za taką górą na pewno jest sklep ze słodyczami. To co - nie przejedziesz?

PABLO
I myślisz, że ta motywacja zawsze będzie działać? Spróbuj sobie przypomnieć co miałeś w głowie będąc w wieku twojego starszego syna.
Powinieneś opracować plan B  ;)

Dobrych humorów życzę, uwielbiam wasze wycieczki.

Offline średni

  • Wiadomości: 1383
  • Miasto: Strzelce Op.
  • Na forum od: 18.02.2009
Hehe, gdybym nie fotografował krajobrazów to
To byś miał same sweet focie ;D
Kto nie podróżuje nie zna wartości człowieka.
"Góry Uczą Pokory"

Offline Mężczyzna qbotcenko

  • Wiadomości: 3037
  • Miasto: Tomprofa Gbórnicza
  • Na forum od: 17.03.2018
    • http://qbot.pro/
Pojechałbym tam... ale sprzętu mam za mało  :icon_twisted:

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum