Autor Wątek: Rower koncepcyjny hybrydowy ale... trochę inny.  (Przeczytany 15521 razy)

Offline Mężczyzna kawerna

  • Piotr(ek) Hrehorowicz w realu
  • Wiadomości: 1932
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 22.09.2013
Zapewniam Cię, że silnik o którym dyskutowaliśmy jest wielokrotnie trwalszy i znacznie bardziej niezawodny od jakiegokolwiek roweru wyprodukowanego w historii.

A czy jest odporny na prawa Murphy’ego? ;)
... i stałem się social-rowerzystą... Anachronicznie lubię trójrzędowe korby i małe kasety ;)

Offline Mężczyzna MCsubi

  • Wiadomości: 2439
  • Miasto: Bezdomny menel rowerowy
  • Na forum od: 13.05.2018
Omyłkowe wlanie spirytusu do zbiornika mu nie zaszkodzi, gorzej z omyłkowym wypiciem benzyny ;)

Offline Mężczyzna Crazy Horse

  • Wiadomości: 149
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.12.2017
A wracając do głównego tematu. Czy zamiast kilkunastokilogramowego sinika do ładowanie baterii +paliwo nie lepiej zabrać ze sobą kilka baterii i zatrzymywać się na ładowanie z gniazdka co kilka dni. Może wagowo wyjdzie korzystniej. Ile taka bateria waży?
No skąd.
Tu się właśnie dowiedziałem że na Zakarpaciu mają benzynę we wiaderkach ale nie mają prądu.
No rozumiem że u tubylca na Zakarpaciu zatrzymasz się na cały  dzień no bo musisz naładować 3 baterie no a ze względu na oszczędność miejsca i wagi masz jedną ładowarkę. To nie lepiej zamiast prosić o prąd to po prostu odlać z tego wiaderka dwa bidony benzyny? ;)
Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i kij w szprychy...

Offline Mężczyzna Crazy Horse

  • Wiadomości: 149
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.12.2017
No popłyneliście! I to ostro! :D Dwa dni mnie tu nie było i 5 stron do czytania... na tablecie. Ale niektóre wypowiedzi ciekawe... ciekawe... w szczególności posiadaczy e-bajków. A mieszkając i jeżdząc po Warszawie - sorry, po Ursynowie (Warszawiacy wiedzą do czego piję ;) ) można się napatrzeć na różne cuda. Na KENa widziałem "walec" elektryczny 4- kołowy. Koła małe i szerokie od gokarta a rama jak od poziomego. Wyśmiałem go że na DDRerze walcem się nie jeździ 😂
Na Ursynowie jeździ też niepełnosprawny z żoną też niepełnosprawną i dzieckiem - elektryk 4-kołowy z  półkabiną... dwa razy pomagałem mu go wyciągać. Raz koło urzędu dzielnicowego (źle najechał na krawęźnik) a drugi raz w Lesie Kabackim z błota po osie. I to niestety całe moje doświadczenie z elektrykami. Aaaa! Jeszcze jedno! Na al.Wilanowskiej łepek zapier** elektrykiem że aż z błotników szły mu strugi kondensacyjne jak w samolocie 😂
Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i kij w szprychy...

Offline Mężczyzna RS

  • Wiadomości: 2438
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 17.11.2016
Smugi, nie strugi.
Przepraszam...
;)

Offline Mężczyzna Crazy Horse

  • Wiadomości: 149
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.12.2017
Ktoś tu wspomniał o wnoszeniu roweru po schodach (nie cytuję bo jestem na tablecie i nie mogę sprawnie nawigować pk 10 stronach) ok. Zgadza się. Ale rower ze sakwami też swoje waźy i czasem trzeba odpuścić bo się po prostu nie da. Mój rower waży na sucho 17kg. E-bike 20-23kg. To nie jest dla sprawnego faceta jakaś duża różnica.  Niestety czasem trzeba targać rower ze sakwami - bo się nie chce ich odpinać - po schodach. Dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia nie ma windy a przejscie przez tory trzeba z asystą uzgadniać wcześniej. No i z moją Balbiną targamy po tych schodach nasze wielbłądy. Dajemy radę. A są ludzie ktorzy mają przyczepki! I też dają radę. Czyli ten argument poległ.
Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i kij w szprychy...

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Smugi, nie strugi.
Jest dobrze. Smugi są delikatne. A ten e-bike generował Strugi. I to jest oburzające.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Crazy Horse

  • Wiadomości: 149
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.12.2017
Smugi, nie strugi.
Przepraszam...
;)
Oczywiście,! Smugi! 😊
Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i kij w szprychy...

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Ktoś tu wspomniał o wnoszeniu roweru po schodach (nie cytuję bo jestem na tablecie i nie mogę sprawnie nawigować pk 10 stronach) ok. Zgadza się. Ale rower ze sakwami też swoje waźy i czasem trzeba odpuścić bo się po prostu nie da. Mój rower waży na sucho 17kg. E-bike 20-23kg. To nie jest dla sprawnego faceta jakaś duża różnica.
Wiesz padały różne dziwne argumenty. Tak jak targanie roweru po schodach było by (lub byłoby?) normą. Cieszy mnie, że nie tylko mój wyprawowiec waży 17kg. Widać jednak całkowitym odmieńcem nie jestem. Przeciwko e-bikom były wskazywane wszelki ekstremalne sytuacje, w których rzeczywiście wypadają słabo. Ale te rowery jak na razie nie są dedykowane na ekstremalne ,ale na codzienną prozę życia. Dyskusja na koniec zeszła na poziom, że są droższe wiec zaraz je ukradną. Aż dziw bierze, że na blokowiskach parkuje coś więcej niż ... (nie napisze marki i modelu, bo ja nie wartościuję w ten sposób ludzi).
Ps.
Dzisiaj znajoma przyjechała Huraganem z lat 50-tych. Na tabliczce miał jeszcze tabliczkę z czasów przed Rometem. Jak miałbym coś ukraść to ten jej "złom" w pierwszej kolejności. Dotknąłem i się kawałek przejechałem. Nie wiem po co mi ten rower ale też taki bym chciał mieć.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna worek_foliowy

  • Wiadomości: 10327
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 11.02.2012
Mój rower waży na sucho 17kg. E-bike 20-23kg. To nie jest dla sprawnego faceta jakaś duża różnica.  Niestety czasem trzeba targać rower ze sakwami - bo się nie chce ich odpinać - po schodach. Dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia nie ma windy a przejscie przez tory trzeba z asystą uzgadniać wcześniej. No i z moją Balbiną targamy po tych schodach nasze wielbłądy. Dajemy radę. A są ludzie ktorzy mają przyczepki! I też dają radę. Czyli ten argument poległ.
Różnica wagowa między zwykłym rowerem a elektrycznym wynosi raczej 9-10 kg. Nie uwzględniamy tu zapasowej baterii. Czasem oznacza to prawie podwojenie wagi sprzętu.
Janus: "Generalnie nie ogarniam 3D i notorycznie wpadam na ściany, chodzę w kółko [...]"

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Różnica wagowa między zwykłym rowerem a elektrycznym wynosi raczej 9-10 kg. Nie uwzględniamy tu zapasowej baterii. Czasem oznacza to prawie podwojenie wagi sprzętu.
Mój "zwykły" waży 17kg. "Boruta" czyli Surly Ogre, z pełnym osprzętem.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Offline Mężczyzna Crazy Horse

  • Wiadomości: 149
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 10.12.2017
Wątek e-bików po raz kolejny zbacza w kierunku "a po co to komu i co to wspólnego z rowerem ma...".

Mam w domu elektryka z centralnym silnikiem Boscha, czasem nim jeżdżę dla oszczędności czasu, lub lenistwa - tak przy formie większości z Was jestem miękka buła lub wygodnicki i opinię na ten temat mam głęboko w ... Jednak nim zacznie się wdawać w dyskusje proponuję pojeździć na rowerze z silnikiem wspomagającym (czyli takim bez manetki) troszkę więcej niż na teście. Bo coś mi się widzi że to rozmowa ze ślepym o kolorach  ::)

A teraz personalnie do Wilka i Wiki - czy osobie która jeździ codziennie (no niech już będzie 6 razy w tygodniu) po jurajskich pagórkach 30km niezależnie od pogody w twarz też powiecie że jest miękka buła, starzec, sprawny inaczej? No ma tylko 46 lat, ale na zwykłym rowerze nie pojedzie tak szybko/po górkach, ze względu stan zdrowia z normalnym kraju dostała by rentę czy coś w ten deseń. I mimo tego wybrała nie skuter, a jednak e-bika.
Coś tam pamiętam z w sumie niedawnej relacji Wilka że te jurajskie pagórki to tak trochę męczące  ;D

To doskonały użytkowy środek lokomocji - tani, ekologiczny i wygodny względem graniczeń ruchu (ścieżki rowerowe/las), ale tu trzeba trochę szerszego spojrzenia i odrobiny tolerancji.

Właśnie wróciłem z +/- 160km wycieczki (żeby nie było klasycznym trekingiem bez silnika) - gdyby elektryk wspomagający pozwalał na ogarnięcie w tym czasie trasy 220-250 (powiedzmy że 2000m przewyższenia) to bym bez zastanowienia zamówił dla siebie. Przy takim samy stopniu zmęczenia i czasie na siodełku, mógłby zobaczyć 100km trasy więcej. Bo są ludzie dla których rower jest super, ale liczy się samo zwiedzanie/podziwianie krajobrazów. I nie, skuter/motocykl/samochód nie są rozwiązaniem.
I to jest właśnie to czego chciałem się dowiedzieć! Bardzo dobry opis! Dziękuję!
Ja też jestem z tych co rower używają do przemieszczania się czyli jako wygodny środek transportu własnego dupska w terenie gdzie raczej nie jeżdzi się spaliniakiem. I fajnie byłoby zrobić o kilkanaście km więcej lub z mniejszym zmęczeniem. Rower nie jako sam cel tylko jako środek do celu. Ja już swoje rekordy nakręciłem i jakoś już mnie nie kręci by je powtarzać czy pobijać - z moją obecną kondycją to chyba rozłożone na 2 dni 😈
Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w plecy i kij w szprychy...

Offline Mężczyzna RS

  • Wiadomości: 2438
  • Miasto: Częstochowa
  • Na forum od: 17.11.2016
...miał jeszcze tabliczkę z czasów przed Rometem...
Do 1971r. były to ZZR (Zjednoczone Zakłady Rowerowe).
Jeszcze fajniejszy od Huragana był Jaguar.

Offline Mężczyzna MCsubi

  • Wiadomości: 2439
  • Miasto: Bezdomny menel rowerowy
  • Na forum od: 13.05.2018
A jeszcze fajniejszy Romet Sport, na Reynoldsie, podróbie Campy i ruskich szytkach.

Offline Mężczyzna Król Julian

  • Wiadomości: 7320
  • Miasto: Pabianice
  • Na forum od: 14.02.2017
Do 1971r. były to ZZR (Zjednoczone Zakłady Rowerowe).
Jeszcze fajniejszy od Huragana był Jaguar.
Mądry człowieku. Miał tabliczkę ZZR i logo Pegaza. Tylko nie zapamiętałem, więc nie napisałem (wybacz, wiek swoje robi). Huragan, Jaguar... mity młodości.

A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum