(...) Tylko dlaczego pojazdy o napędzie elektrycznym nazywać jeszcze rowerami.
Jeśli ktoś wybiera elektryka, to nie znaczy, że jest kaleką, leniem albo ma 100 lat.
Wciągnie Was jak prasowanie elektrycznym żelazkiem.
Targanie się z elektrykiem to zabrałoby całą frajdę, a objeżdżanie to psuje mocno wrażenie z jazdy, bo trzeba np. do miasta na szosę wjechać lub coś w tym stylu.
Przypuszczam że jest to podobna relacja jak kiedyś wchodziły przerzutki zamiast stałego przełożenia przeciwnicy przeszli na stronę wygody jak i ekonomii
I żadne gadanie i dorabianie ideologii tego nie zmieni.