United Cyclists na konie

[Borafu]

Na czym polega to kuriozum, bo czytałem ale nie załapałem?

[jark]

Na czym polega to kuriozum, bo czytałem ale nie załapałem?

... chodzi o to

Organizowaliśmy wiele wypraw grubo poniżej progu opłacalności..........Długi - również na moim koncie - rosły.

[szy]

Dla mnie to nie kuriozum, ale dokładnie jak pisze Zosia - standard "niedofinansowanego startupu", gdzie wielu właścicieli firm przez początkowy okres finansuje jej działalność.

Szy.

[Borafu]

chodzi o to

Organizowaliśmy wiele wypraw grubo poniżej progu opłacalności..........Długi - również na moim koncie - rosły.

Rozpoczynanie działalności to rzecz bardziej złożona niż wysikanie dziury w śniegu.
Bardzo często robi się różne rzeczy nieopłacalne w danym momencie, choćby po to by zaistnieć na rynku i zdobyć trochę klientów, licząc że ich opinia przyniesie następnych, na których już uda się trochę zarobić.

A jak się nie uda zarobić, to zawsze można ich chociaż obrazić, a to jak widać też kręci

[Robb]

A jak się nie uda zarobić, to zawsze można ich chociaż obrazić, a to jak widać też kręci

i ciągnąć dalej tę piramidę aż się wysypie ...

[marszy]

1) to nie był żaden romantyczny start-up, tylko najzwyklejsza działalność gospodarcza polegająca na organizowaniu wyjazdów turystycznych.
1b) Jak czytamy, działalność ta nie była nawet odpowiednim organom zgłoszona, co w niedalekiej przyszłości może mocniej ich zaboleć niż 6k niezwrócone klientowi (działalność organizatorów turystyki jest z pewnych powodów działalnością regulowaną).
2) co to znaczy "niedofinansowany"? W sensie że oni zaczynają działalność gospodarcza, a ktoś inni niż klienci ma im za to płacić? Opcja druga - nazwanie rzeczy po imieniu - nie zadbali o zaplecze finansowe lub oferowali usługi wykraczające poza możliwości finansowo-organizacyjne firmy. Zaplecze finansowe zawsze jest problemem na początku, ale jest masa instrumentów, które służą zabezpieczeniu płynności. Tylko że większość z nich wymaga złożenia biznesplanu i tu ktoś by zaraz wytknął, że
3) oferowanie usług poniżej kosztów jest zaprzeczeniem idei prowadzenia działalności gospodarczej. Pracuje się dla zysku. dla przyjemności jeździ na wakacje. Nie rozumiem, jak można w ogóle przytaczać ten argument? Nawet jeśli to była wspomniana przez Borafu forma promocji, to fundusz marketingowy też w biznesplanie powinien się znaleźć i obniżenie ceny balansować.
4) Finansowanie oszczędnościami niedochodowej działalności jest już biznesowa patologią. Jak firma w długim czasie nie zarabia to się ją zamyka lub restrukturyzuje.


Abstrahując od osoby i charakteru współwłaściciela, to od początku nie miało podstaw do prawidłowego funkcjonowania. Filmiki na YT i ładne zdjęcia pozwalały ten obraz na jakiś czas zamazać, ale - jak w każdym takim przypadku - w końcu to wszystko pierdolnęło z hukiem.

[RS]

Niestety nie potrafię się czepić postu przedpiszcy  Ma sporo racji.
O firmie UC już nie chcę pisać, ale szerzej patrząc, to biznesplan (w małej firmie) zwykle przegrywa z rzeczywistością, nawet jeśli tworzą go fachowcy.
Jak brakuje forsy na start, a jest chęć, to nie szuka się fachowców, tylko biznesplan radośnie powstaje przy browarku, co istotnie zwiększa ryzyko.
Nie pamiętam teraz, który to pajac wymyślił, ale była taka akcja "założenie firmy w jednym okienku w kwadrans (czy tam w godzinę, nieważne). Akurat ten etap, choćby i kosztował miesięczne tułanie się po urzędach jest najłatwiejszym momentem prowadzenia działalności gospodarczej, ale większość ludzi o tym nie wie. Można mówić, że każdy dorosły ma swój rozum, ale myślę, że bardzo brakuje nam edukacji ekonomicznej/biznesowej. Tak samo jak przyrodniczej.

[Borafu]

1) to nie był żaden romantyczny start-up, tylko najzwyklejsza działalność gospodarcza polegająca na organizowaniu wyjazdów turystycznych. (...)

Tego pierwszego nie bardzo rozumiem.
"Niedofinansowany" rozumiem tak - mieliśmy mało kasy, wydawało nam się że damy radę, ale rzeczywistość się okazała trudniejsza niż myśleliśmy i trzeba było się dorzucać, żeby przetrwać początek. Nie tylko w małych biznesach założenia się nie sprawdzają, ale w takim mikrusie najłatwiej i najtaniej jest się dorzucić z własnego portfela.
Co do reszty to jasne że masz rację.

Na koniec cytat z FB

Historia z lotniska, dzień wylotu:
- Wracamy dzień później, a Ty wracasz dwa dni po wszystkich
- Ale muszę iść do pracy
- Weź urlop
- Nie mam
- To nie idź, nie interesuje mnie to...

Kurtyna!

[marszy]

W tym pierwszym chodziło o obecną modę na startupowanie. Dziś nawet jak się warzywniak otwiera, to "robisz startupa". To jest konkretny typ przedsięwzięcia i mylenie go z działalnością gospodarczą prowadzi do błędnego postrzegania funkcjonowania firm na rynku. Oczekuje się pieniędzy z nieba lub od inwestora w białym mercedesie, nie rozumiejąc, że kasa może pochodzić tylko z jednego źródła - sprzedaży usługi/towaru klientowi. I piszę to jako osoba, którą pierwszą d.g. z dofinansowania zamknęła, gdy zauważyłem, iż d.g. nie polega na przepalaniu kasy na to, co chciałbyś robić, ale zarabianiu na tym, co inni by chcieli, abym robił. Na szkoleniach jakoś żaden wykładowca się nie zająknął na tak banalny temat


Że plany maja to do siebie, że się nie sprawdzają, też już się nauczyłem. Ale nauczyłem się również, że trzeba je mieć, aby móc wprowadzać zmiany lub poprawiać założenia. Rozumiem, jak koszty stałe zjadają i brakuje klienta (chociaż po to wymyślono MVP i MVA, żeby zbadać zapotrzebowanie przed wejściem w stałe koszty), ale jeśli od samego początku jednocześnie sprzedajesz swój produkt i na nim chociaż brutto nie zarabiasz, to nie jest działalność gospodarcza tylko charytatywna. A ich koszty były żadne, bo zarejestrowali sp zoo w mieszkaniu.


Przejrzałem sobie KRS i jak poguglać po nazwiskach zarządu, to ciekawe trupy z szafy wypadają. Wątek finansowy może mieć drugie dno. I trzecie, karnoskarbowe. Niejaka Zofia nigdy nie była udziałowcem spółki, nie zasiadała również w jej organach...

Nie pamiętam teraz, który to pajac wymyślił, ale była taka akcja "założenie firmy w jednym okienku w kwadrans (czy tam w godzinę, nieważne). Akurat ten etap, choćby i kosztował miesięczne tułanie się po urzędach jest najłatwiejszym momentem prowadzenia działalności gospodarczej, ale większość ludzi o tym nie wie.

Touché.

[RS]

...
Touché.

Da się to jakoś opisać po polsku? Brak mi wielu talentów, w tym do języków obcych.

[anarchy]

48h szumu w necie, ponad 800 udostępnień i 300 komentarzy i jest oficjalnie (po raz trzeci?) stanowisko UC




ps: czemu tylko na stronie JTL a nie UC?)
ps2: zwłaszcza, że ten język dalece odbiega od tego do którego JTL nas przyzwyczaił

[martwawiewiórka]

RS...że polski odpowiednik? Mam kilka propozycji, jeśli o to chodzi.


ooo, czyli poszkodowany odzyska kasę.

[RS]

Tak. Jestem nieukiem, głąbem i nie znam języków obcych w satysfakcjonującym mnie stopniu. Ze wstydem przyznaję, że nie wiem co znaczy to słowo. Nie wiem, czy mam się obrazić, czy podziękować? 

Nie wydaje mi się, żeby te przeprosiny napisał pan Jacek, ale to chyba nieistotne. Ważne, że do UC dotarło, że nie ma sensu stawać okoniem, bo są na straconej pozycji. Od dna można się odbić, czego im życzę.

[martwawiewiórka]

RS a więc ja bym powiedziała "w punkt" ale mogłabym zastapić:
"Zacny strzał, milordzie"
"Walnąłeś kumie celnie jak gołąb w parapet"
(w sensie pozytywnym, rzecz jasna)

[RS]

Znaczy dziękować, a nie walić w mordę 
Tak mi się wydawało, że z grubsza się zgadzamy.
Dzięki.