Głownie jazda, nie zostawiałem na długo samego rowera zwiedzając. Treking z sakwami to mimo wszystko ciężki rower dlatego rowerem szosowym można obskoczyć tą trasę w połowę czasu tego co zrobiłem. Wszystko zależy od kasy którą wydasz na wyprawę, jeśli zabierzesz lekką szosę i kartę bankomatową zamiast pozostałego sprzętu plus komercyjne spanie jako rezerwacja wcześniej masz dużo czasu na zwiedzanie.
Codziennie można przyjąć jazdę na trekingu z sakwami na ok. 120-130-150 km co wychodzi ok. 9 godz. siedzenia na sprzęcie plus ok. 2-3 godz. z których czas schodzi na przerwy/jedzenie/zwiedzanie/zakupy/inne czyli aktywność wycieczkowa w godz. 6-18. Po godz. 18 szukanie noclegu, kolacja, konserwacja roweru. Z tego wniosek że na dystanse wyprawy kilka tysięcy km raczej lepsza byłaby lekka szosa bez sakw lub minimalistyczny bikepacking.
Nie zabralem namiotu i śpiwora (tylko karimatę) nie planowałem noclegów i nie rezerwowałem wcześniej, nie korzystałem z komercyjnych miejsc, nie używałem internetu do tych celów, nie miałem sprzętu do gotowania, generalnie nie jadłem ciepłych rzeczy, nie stołowałem się w knajpach, nie biwakowałem bo takie miałem założenia od początku i tak chciałem i tak lubię.