a tak abstrahując od tematu wycieczki , to odnośnie ukrainyżeby poczuć jej prawdziwy smak , trza grubszą oponą pojechać
Piękny wyjazd.Trasa, temat, pogoda.
fajnie , lubię czytać/oglądać twoje konkretne relacje a tak abstrahując od tematu wycieczki , to odnośnie ukrainyżeby poczuć jej prawdziwy smak , trza grubszą oponą pojechać
Fajnie się oglądało i czytało.Na jakich oponach pojechałeś?
Piękna jest ta podlinkowana, w podsumowaniu Twojego wyjazdu, wersja "O mój rozmarynie"
Mnóstwo Ukraińców z tych rejonów pracuje w Polsce, nawet na największych wiochach widuje się trochę samochodów na polskich rejestracjach, a to przecież nie Polacy, tylko samochody u nas kupowane i rejestrowane.
Za jeżdżenie szosą po ulicach Lwowa to Cię podziwiam. Szczerze.
Aktualnie kawał zachodniej Ukrainy jeździ na polskich blachach. Podobnie na czeskich, słowackich czy litewskich. Wyjątek stanowią stare, miejscowe graty oraz wypasione fury bogatych Ukraińców. Nie jest to związane z pracą w Polsce tylko z tym, że sprowadzenie samochodu z EU na Ukrainę wiąże się z bardzo wysokimi opłatami (cło, podatki, itp.). Często te opłaty byłyby wyższe niż koszt używanego samochodu. Rozwiązanie jest proste. Samochód kupuje się "na słupa" - polskiego obywatela, który jest w niewielkim procencie współwłaścicielem auta. Wystarczy raz na 5 lub 10 dni (w zależności od obwodu w jakim się mieszka i w jakim się przekracza granicę) przyjechać do Polski, aby móc legalnie jeździć po Ukrainie na polskich blachach, będąc obywatelem Ukrainy i współwłaścicielem auta. Słupy - rekordziści mają ponoć we współwłasności po kilkaset aut.