Wlasnie siedzimy w przedziale pociągu, wracamy z jurajskiej przygody.
Startowalismy dzień wcześniej o 5:20 kiedy to wysiedzlismy z pociągu po nocce w fotelu. W planach było przejechanie szlaku orlich gniazd szlakiem pieszym, co w dużej mierze udało się zrealizować. Niestety pogoda nie była zbyt łaskawa i od godziny około 15 srogo lało. Wtedy od okolic Pilicy pocisnelismy asfaltamy co by jak najszybciej dojechać do Podlesic gdzie czekała na nas kwatera. Dotarlismy dość mocno wychodzeni i przemoczeni. Drugi dzień to poranny serwis maszyn. Smarowanie, regulacja przerzutek i prowizoryczne mocowanie sakwy kolegi od dziś nosi drugie imię Janusz 'rowerowy Janusz' - kupił sakwy za 70 zł z nadzieją że przetwają. 8:00 rano pada, ale nic pojechaliśmy. Po pół godziny napęd wygląda tak samo jak niedawno przed czyszczeniem serwisowym. Nie ma nic gorszego jak lepki piasek po deszczu, nasze napędy nieźle dostały w kość. Czas naglił bo odjazd pociągu po 14 więc i tego dnia pojechaliśmy skrótowo po asfaltach. No nic trzeba będzie tutaj wrócić.
Bardzo fajny wyjazd mimo kapryśnej pogody. Piękne okolice, widoki działające na wyobraźnię z majestatycznie zamkami w tle, puszcze bukowe z czerwonymi dywanami, lasy świerkowe, zjazdy i podjazdy a czasem wypychy po górę. Ale widoki z doliny prądnika chyba wygrywają. Szlak godny polecenia.
Symboliczny start spod zamku na wawelu:
Symboliczną meta na Jasnej Górze: