A ja po tym jak przejechałem Wisłę 1200 zaplanowaną przez tego samego człowieka jakoś mam sporo większe zaufanie do jego planowania niż do Twojego Pablo . To jest człowiek co dobrze zna góry, dobrze zna realia imprez bikepackingowych, jeździł stare Transcarpatie, pozwólmy mu się wykazać, zamiast krytykować
Patrzę sobie na przebieg trasy (początek to moja okolica i dobrze znane mi tereny) i tak sobie myślę, że wielu, co myślało ukończyć zawody np w 4 dni, mocno się zdziwi. Jedzie sobie właśnie jeden zawodnik i choć to drugi dzień, to ujechał raptem może 120 km. Ze względu o tym co piszecie - rodzaj terenu - nawet limit czasu może być dla wielu trudny do zrealizowania.
Z drugiej strony planując wyścig dla bezpieczeństwa lepiej byłoby ustawić trasę tak, żeby to podejścia były po takich trudnych odcinkach, a nie zjazdy. Powrzucanie w trasę tak trudnych technicznie zjazdów w atmosferze wyścigu i rywalizacji czasowej będzie kusiło do nadmiernego ryzykowania także tych osób, które nie mają odpowiednich umiejętności na pokonanie tego w siodle. Na podejściu główną krzywdę jaką sobie można zrobić, to wbity pedał w goleń, gdy rower się osunie, bądź naderwanie mięśni ręki itp. Na zbyt trudnym zjeździe błąd już grozi kalectwem.
https://www.jaslo4u.pl/kto-wygra-batalie-o-droge-newsy-jaslo-24593
stara wersja to 606km i 14 200m w pionie, nowa to 619km i 15 750m w pionie
na CD również piątek, jak na Wiśle, będzie obfitował w najwięcej dojazdów na metę
Zanim popadniemy w typowy błąd poznawczy, utożsamiając zdolności organizacyjne z pięknem widoków Wisły - Pachulski nie zna gór, tym bardziej realiów jazdy bikepackingowej w takim terenie.
Nie wiem, czy TC lub inne imprezy karpackiej jechał, ale po prezentacji pierwszego śladu mam wiele wątpliwości, bo to były same babole, z przejazdem przez MPN na czele. Każdy, kto jechał tamtędy więcej niż raz (albo raz w TC2010), wie, że straż leśna bardzo nie lubi, jak jej rowerzyści ze szlaków zjeżdżają. Obecny ślad jest efektem długiej rozmowy na grupie samych uczestników i pewnie sporej pomocy Rygla. Tylko że Rygla już nie ma, a uczestnicy nie zauważyli, jak mocno okrojono ostatnią wersję.
Zgodzę się z jednym, nadal nie ma w tej trasie myśli przewodniej i potem wyskakują takie ciekawostki jak przejazd przez Ochodzitą (po co?) pod Zwardoń, który mijamy bokiem, nabijamy wysokości pod Rachowiec, żeby .... zjechać do Rycerki i wracać na Wielką Raczę asfaltem i zółtym.
Karpatka to nie rurki z kremem, stawiam na sporo większy procent DNFów niz na Wiśle. To tu jest moje główne zastrzeżenie do Pachulskiego - albo nie ma wyobraźni, albo odpowiedzialności, bo pcha nieprzygotowanych ludzi na imprezę terenową, gdzie jeden błotnisty zjazd może zakończyć karierę na dłużej.
W CD 2019 wystartować mogą wyłącznie osoby pełnoletnie, które dają rękojmie pokonania Trasy bez uszczerbku dla swojego zdrowia. Nie można wystartować w CD 2019 bez odpowiedniego przygotowania i doświadczenia w długodystansowej i samowystarczalnej jeździe na rowerze górskim w prawdziwych górach i wcześniejszego sprawdzenia swoich możliwości. Startujesz na swoją odpowiedzialność i sam musisz podjąć decyzję, czy podjąć się tego epickiego wyzwania
Ale trudne techniczne zjazdy w atmosferze rywalizacji to jest właśnie idea TC, jeśli je wytniemy zostanie nam impreza gravelowa, a to już zupełnie inna historią. Zresztą ile tych zjazdów jest? Kubalonka z Kiczory wykastrowana, zamiast żółtego z Miziowej - szuter leśny, zjazd do Zawoi singletrackiem, single w Zakopcu zamienione na asfalt (to akurat dobrze), z Jaworzyny stokówką, jest zjazd do Cisnej z Wołosania i z Okrąglika do Smereka i tyle. Powiedziałbym, że bardzo delikatnie jak na karpatkowe standardy.
Cytat: marszy w 16 Lip 2019, 18:44Zgodzę się z jednym, nadal nie ma w tej trasie myśli przewodniej [...] To Ty tak uważasz. A ja widzę tu właśnie myśl przewodnią, żeby nie przegiąć pały słuchając rad ludzi, którzy chcieliby wrąbać jak najwięcej trudnego terenu.
Zgodzę się z jednym, nadal nie ma w tej trasie myśli przewodniej [...]
Myślą przewodnią jest właśnie to o czym wiedzą ludzie jeżdżący imprezy ultra - że po 3 dniach jazdy większość ludzi będzie już rzygać bardzo trudnym terenem, dlatego nie ma sensu robić takiej trasy by ich w te pierwsze dni zupełnie zarżnąć.
Kto naprawdę jeździ w terenie dobrze wie, jak upierdliwa jest konieczność przerzucenia się w inne miejsce asfaltem. Rower terenowy świetnie sprawuje się w terenie, ale na drodze to kowadło. Da się przejechać tylko po co, skoro wokół pełno gór. Chodzi o przyjemność z jazdy i optymalne wykorzystaniu terenu.
na 1 edycji TC za Marcina i to etapowej po 4-7 godzin dziennie , początkowo wszyscy jechali przecinkami i epopejowymi bezdrożami byle jak najszybciej dotrzeć do celowych PK .Ale już od trzeciego dnia , taki odcinek z Krościenka na Marszałka i Lubań (PK) na Turbacz z PK na Knurowskiej to 90 % poszło z Lubania w dół na asfalt byle nie cisnąć czerwonym (albo tuptać z rowerem) w tym wszyscy czolówkowi ścigacze , najwięksi desperaci pojechali nawet bodajże zdobywać Turbacz od Obidowej byle po czarnym.Po pokazowej Ryglowej lajtowej " trzydziestce " z Komańczy do Cisnej przez Chryszczata i wszystkie spotykane gatunki błota w szóstym dniu , etap finałowy był pokazem takich objazdów ,że chyba wszystkie spotykane wtedy w Bieszczadach asfalty odwiedziliśmy ( Unia to chyba była wtedy dopiero na wyciągniecie ręki a inwestycje drogowe - nie , nie było takiego pojęcia) , oczywiście wygrali najwięksi modernizatorzy tras sugerowanych. TC nr 2 , to już od startu były co wieczorne dyskusje nad mapą ( papierową a jakże) w dużym towarzystwie , kolega organizator ad'19 Leszek pamiętam miał największą fantazję w planowaniu zamienników by dotrzeć do PK. A posiadał na tamte czasy jako jeden z nielicznych fullika. No i wysoko grał na mecie a jakże.także , tak forumowi hardkorzy .
Wytracanie sił i czasu w trudnym miejscu, a następnie omijanie gór drogami, aby oszczędzić wysiłku zmęczonym ultrasom, uważam właśnie za brak myśli przewodniej.
BTW - dla szosowca odcinki terenowe to przeszkody, dla terenowca, odcinki drogami to przerwa w podróży.
...To są prawdziwe realia takich wyścigów...
PABLO dawno temu rzucił hasło stworzenia przejezdnej trasy beskidzkiej, która jest możliwa do wytyczenia, ale wymaga to nie lada wysiłku (mam nadzieję, że kiedyś się to uda).Nie wystarczą podpowiedzi na forach i fejsbukowych grupach.
Aha, a'propos nie męczenia ludzi na początku, pierwsze 100km to 4000m podjazdów
Też prezentujesz swój pogląd, więc nie możesz go nazwać obiektywnym i słusznym. Też dorabiasz teorię.
Jeździsz tylko po twardym
i nie zamierzasz wziąć udziału w tej imprezie, więc nie rozumiem Twojej zawziętości w obronie obecnej formy trasy. Tylko po to, by się z kimś nie zgodzić?
P.S. Ślad jest na pewno sztuczny bo biker utrzymywał stałą średnią prędkość 12km/h Został też przeskalowany żeby zejść poniżej 10k punktów.
4000 m na 100km to nie jest jakaś ekstrema.
Cytat: PABLO w Wczoraj o 19:52 Kto naprawdę jeździ w terenie dobrze wie, jak upierdliwa jest konieczność przerzucenia się w inne miejsce asfaltem. Rower terenowy świetnie sprawuje się w terenie, ale na drodze to kowadło. Da się przejechać tylko po co, skoro wokół pełno gór. Chodzi o przyjemność z jazdy i optymalne wykorzystaniu terenu.