Mam pytanie (do Ola też) ile kosztuje przygotowanie maratonu wystarczalnego, gdzie nie opłaca się noclegów, proponuje się piwo i michę makaronu i koszulkę za 30 zł (może trochę droższą).
To, co napisał Olo, brzmi rozsądnie.
Myślę że w ostatnim czasie zaczyna się kreować nowy sposób na życie i dobrego zarobku na organizowaniu maratonów. Nie generalizuję i nie chciałbym nikogo obrazić To moja osobista ocena poprzez porównania wielu maratonów organizowanych przez różnych organizatorów.
Na to jest jedna rada i rozwiązanie. Przejrzystość kosztów. Jakoś nikt z orgów nie kwapi się do ich ujawniania po maratonie, nie ma takich zasad, reguł i zapisów w regulaminie. Może sami zawodnicy powinni w dyskusjach na forach i mediach społecznościowych zacząć tego wymagać. Może wkładam kij w mrowisko, ale pewnie bylibyśmy bardziej przekonani do udziału w różnych maratonach organizowanych przez określone osoby.
Wydaje mi się, że Leszek jest trochę ofiarą przystępnej ceny za edycję 2018 - po prostu zakotwiczył poziom na kwocie 180 zł i ta kwota jest teraz punktem odniesienia. Gdyby najtańsze wpisowe w 2018 roku wynosiło 250 zł to nikt by chyba nie protestował, a sama podwyżka Wisły w 2019 do 300 zł też przeszła by raczej bez echa, choć już niekoniecznie te 450 zł za TransCarpatię.
Póki maratony były organizowane pro publico bono było ich niewiele i były przeznaczone dla "elity". Teraz jazda ultra stała się bardzo popularna, uczestnicy rozpoczynają regularne treningi, przy okazji parę osób może powylewać żale. Teraz jest pełen wybór dystansów, generalek, nawierzchni i przewyższeń. Ludzi chętnych do udziału przybywa, zatem niech organizatorom nie zabraknie zapału do pracy. Jak ceny pójdą za wysoko pojawią się tańsi naśladowcy - magiczna ręka rynku.
Nic nikomu nie proponuję, kto jeździł nich jeździ, kto wylewał żale niech je dalej wylewa. Robię swoje i kombinuję kiedy rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu i w czym wziąć udział.
Cytat: olo w 3 Lis 2018, 18:47Wydaje mi się, że Leszek jest trochę ofiarą przystępnej ceny za edycję 2018 - po prostu zakotwiczył poziom na kwocie 180 zł i ta kwota jest teraz punktem odniesienia. Gdyby najtańsze wpisowe w 2018 roku wynosiło 250 zł to nikt by chyba nie protestował, a sama podwyżka Wisły w 2019 do 300 zł też przeszła by raczej bez echa, choć już niekoniecznie te 450 zł za TransCarpatię.Ponieważ padają najróżniejsze domysły, warto wyjaśnić, że różnica w cenie Wisły pomiędzy edycją 2018, a 2019 wynosi dokładnie tyle, ile wkład Miasta Gdańska w tą imprezę, który w roku 2018 był, a w 2019 roku już go nie będzie (brak źródła finansowania).
Zgadzam się z Wilkiem, że ...
Tak jak login uważam, że rynek w przyszłości wszystko zweryfikuje, ważne żeby gdzieś jeździć, a jest gdzie
4) I tu dochodzimy do sedna, czyli podejścia orgów. Na ich profilach padło sporo pytań o imprezę i wiele z nich przemilczano (ewentualnie zbyto niepoważnym tekstem o nielicytowaniu się na ilości schabowych w świadczeniach). Były to pytania od osób, które w gorach jeździly i mają jakies doświadczenie i porównanie. Tymczasem dziś kilka osob, ktore takiego doświadczenia nie mają, zaczęło się wzajemnie nakręcać na start. Laska na trekingu, koleś na gravelu, drugi co śladu nawet przeanalziować nie potrafi. Odpowiedź jedna "zapisujcie się, będziecie zadowoleni"... Mam wrażenie, że komus świadomie zaczyna brakować refleksji. Ci ludzie nigdy górskiego zjazdu nie zaliczyli, a namawia się ich na 600km jazdy szczytami Karpat bez wsparcia i zabezpieczenia medycznego.
Wilk był na rowerze na Rysach.