Kochani!
Nie uprawiajmy polityki.
Ciężko przekonać do spania w hamaku kogoś kto nigdy w nim nie spał a może nawet nie zamierza, to tak jak ciężko przekonać kogoś kto twierdzi, że siodła Brooks'a są do d... chociaż nigdy na nich nie jeździł itd.
Jeśli ktoś woli mieć ciasno pod kopułą (namiotu) to można zrozumieć, że przestrzeń (wokół hamaka) może napawać go lękiem.
Przygodę z hamakiem zacząłem od hamaka, który wymieniłem za jakieś punkty z karty PayU czy coś takiego(na cokolwiek innego miałem ich za mało).
Nie wiedziałem wtedy, że ktoś tego używa do spania.
Pierwsza próba była dość toporna, bez cięciwy byłem wygięty jak precel, a folia z marketu budowlanego szeleściła całą noc, jednak uczucia delikatnego kołysania przed zaśnięciem nie dało się zapomnieć(szkoda,że z czasem tak do tego przywykłem, że już tego nie odczuwam
)
Od tego czasu metodą prób i błędów doszedłem do rozwiązań które mnie w stu procentach satysfakcjonują.
Wersja wiosna-lato-jesień
Tak wygląda ten zestaw po rozpakowaniu:
Trochę w liczbach:
-od ok 3 lat w namiocie spałem jakieś trzy razy, za każdym razem wstawałem połamany w porównaniu z hamakiem a namiot wymagał suszenia.
-od ponad roku nie wożę już namiotu (który woziłem zawsze w razie czego) jeśli jeżdżę w rejon gdzie występują jakieś drzewa,
-przez cztery lata odkąd śpię w hamaku wyszarpałem ze skóry jednego kleszcza, ale na 99% nie wlazł do hamaka, gdyż te pajęczaki zbyt dużo kosztuje włażenie wyżej niż trawa czy maksymalnie krzaki-ale ekspertem nie jestem.
Na koniec dodam tylko,że nie bronię tego rozwiązania jako jedyne słuszne, zabieram tylko głos ponieważ mam trochę doświadczenia,ale kiedy gdzieś nie ma drzew zabieram namiot tak jak na jazdę po asfalcie biorę cienką kichę, a w teren grubą.
Życzę wszystkim jak najwięcej radości z robienia tego co robić lubią.
PS.
Czerwiec br.
5 osób
5 hamaków
5 noclegów
0 namiotów
0 problemów