A tymczasem "dobre duchy" Forum już mi nowotwór przybijają
To póki wspomnienia jeszcze żywe, a rany niezasklepione, wrzucam swoją relację
O tym, że jest taki przejazd, była wcześniej dyskusja nawet, ale bez szczegółów. Już z mapy topograficznej widać było, że lepiej jechać w górę ze wsi Slaska
Ale to dalej niczego nie przesądza, na tej mapie widać, ze druga część jest ścieżką zaznaczoną linią przerywaną - i co to będzie w realu to ryzyk-fizyk, można na tym wygrać jak Piotrek, a można i sporo umoczyć, jak to się okaże np. drogą wykorzystywaną do zwózki drewna.
Również zejście z Cyrli - jak widzę z monitoringu to dawało zysk tylko w przypadku, gdy pojechało się jak Krystian, jadąc już po zejściu wzdłuż krajówki, natomiast jadąc tak jak Wy dwoje , czyli odbijając do drogi Kamionka - Florynka - to już się wcale nie opłacało, wtedy korzystniej było zjechać w dół wg trasy parkuru i pojechać przez Nowy Sącz. Zarówno Piotrkowi jak i Asi zajęło to więcej czasu niż mi objeżdżąjącemu to przez Sącz, do tego ja jeszcze robiłem tam ze 20min postoju próbując zasnąć.
Mój czas przejazdu tego odcinka o tyle jest niemiarodajny, że w drodze na finiszowy parkur (i w jego trakcie) ponownie zmagałam się z defektami roweru, więc miałam sporo przerw. Wydaje mi się, że zejście szlakiem pieszym było całkiem niezłym pomysłem, bo przecież zjazd z Cyrli wcale efektywny nie był, a odcinek przez Sącz - chyba z 30 km dłuższy.
Swoją drogą, przy okazji problemów technicznych objawiła się poważna wada Taifilna - ośka, którą trzeba było za każdym razem pracowicie wykręcać imbusem, gdy chciałam zdjąć tylne koło. No i samo ściąganie i zakładanie tego systemu - niby patent jest prosty, ale gdy trzeba to robić ileś tam razy w warunkach terenowych, na zmęczeniu i przy malejącej koordynacji, to robi się z tego udręka, która każe mi poważnie zastanowić się nad powrotem do zwykłej podsiodłówki...
Ale to widzę porównując czasy paru osób, że się ten skrót nie opłacał (w sensie dojazd do szosy na Florynkę, bo wzdłuż krajówki jak jechał Krystian - to się opłaciło). Wg monitoringu Piotrek jechał ten odcinek z Cyrli do początku segmentu finiszowego koło 3h45min (też podobnie jak ja koło 20min postoju), Ty jechałaś bardzo podobnie. A mi to zajęło (wliczając ten postój 20min) 3h10min, a jechałem już z łapiącym skurcze mięśniem. A różnica wg monitoringu była tylko 15km, a nie 30km, to tak tylko optycznie wydaje się więcej. Z Cyrli parkurem jednak dawało się zjechać, powolutku, ale jednak się jechało, podczas gdy na drugą stronę to już był raczej spacer, może zawodnicy na poziomie umiejętności technicznych Krystiana to zjeżdżali.
Tyle, że ten dojazd wzdłuż krajówki jest na pograniczu regulaminu i może zostać nałożona kara czasowa. To kwestia interpretacji, czy zjechanie z krajówki na kilkaset metrów i wjechanie na nią ponownie i tak dwa razy spełnia wymóg omijania tej krajówki. Oczywiście ewentualna kara czasowa to nie DSQ i sumarycznie nawet z nałożoną karą może się taki manewr opłacić. Zobaczymy, jaka będzie interpretacja i jakie - ewentualnie - środki karne zostaną zastosowane.
Tego czy Krystian jechał krajówką kilkaset metrów czy tylko do niej dojeżdżał to na monitoringu nie widać, na to jest za mało dokładny, to by był potrzebny ślad z komputerka zawodnika. Z tego co widać równie dobrze mógł w ogóle nie jechać krajówką.Natomiast kary na tym wyścigu zawsze są dawane tak, by ten zysk się nie opłacił, nie ma sztywnego "taryfikatora" typu tyle metrów krajówką to tyle kary. Bo są miejsca, gdzie głupie 200m powoduje konieczność dużego objazdu.
Brawa dla Pawła Puławskiego, że znalazł coś takiego