Pomijając już stan dróg (lub ich brak), to wpakowałem się na Błotne Wzgórze Śmierci (które na satelicie i mapach wyglądało znośnie). Odcinek ~2,7km + pobieżne czyszczenie i zmiana dętki na koniec (kolec w oponie) zajął 1h27min. Krótko później okazało się że w drugim kole też jest kapeć, ale powietrze schodziło bardzo powoli (też kolec). Razem na różne inne przeboje, klejenie i szukanie dętek w niedzielę na węgierskich zadupiach zeszło kolejne 1,5h. A nieco później jeszcze wymiana linki (pół h)
Jeśli chodzi o obawy dotyczące zbyt długiego pomykania krajówkami to uspokajam - tutaj raczej wszystkiego dopilnowałem i mam nadzieję, że nie będzie żadnych wtop.
Wielkie gratulacje dla Asi, Krystiana i Pawła za jazdę pomimo przeciwności. No i oczywiście dla Wilka za świetny wynik!
A propos wjazdu na Słowację i Sniny, to niestety zemścił się pośpiech. Praktycznie całą trasę zaplanowałem między godziną ~19 w czwartek, a 8 rano w piątek, z króciutką drzemką w międzyczasie. Miałem naotwierane w przeglądarce mnóstwo kart, wariantów, porównań i do ostatecznego śladu nie wrzuciłem objazdu krajówki w Sninie, który był wytyczony w innej karcie :/http://brouter.de/brouter-web/#map=9/48.8855/21.3190/standard&lonlats=22.330055,49.140355;22.205515,48.994415;22.19749,48.995599;22.172942,48.987148;21.933861,48.941306&nogos=22.089386,48.9662,2278&profile=fastbike
Cytat: K Jak w 3 Cze 2024, 23:10 Pomijając już stan dróg (lub ich brak), to wpakowałem się na Błotne Wzgórze Śmierci (które na satelicie i mapach wyglądało znośnie). Odcinek ~2,7km + pobieżne czyszczenie i zmiana dętki na koniec (kolec w oponie) zajął 1h27min. Krótko później okazało się że w drugim kole też jest kapeć, ale powietrze schodziło bardzo powoli (też kolec). Razem na różne inne przeboje, klejenie i szukanie dętek w niedzielę na węgierskich zadupiach zeszło kolejne 1,5h. A nieco później jeszcze wymiana linki (pół h) Pocieszę Cię, że z tym wzgórzem to nie było dobrych rozwiązań. Ja to miałem pierwotnie w planie, ale widząc jak wygląda tego początek się wycofałem i pojechałem jak Jędrek wzdłuż jeziora. I dalej był bardzo wredny teren wzdłuż rzeki, też z błotem, może nie aż tak miałem usmarowany rower, ale też bardzo solidnie, kilka razy musiałem napęd patykami przeczyszczać. Po prostu tam bodajże dzień wcześniej przechodziły silne burze i cała okolica była mokra, a gleba wszędzie była mocno błotnista i nie było dobrych rozwiązań. Chyba żeby wybrać wariant przez Słowację, ale on był pozornie wolniejszy. Pozornie, bo realia (czyli fatalne węgierskie asfalty) już to wyrównywały.
Jedną minimalną namierzyłem, bo też tam wtopiłem . Węgierska DK23 na dojeździe do słowackiej granicy, tam był taki bardzo chamski objazd pola, drogi która wg map miała być dalej nie było i pozostał dojazd po krajówce, wyszło nam obu 1,1km. Tobie nawet 1,5km, ale te pozostałe 0,4km to chyba się nie liczą, bo były częścią segmentu CP2, a wtedy można to w dwie strony wykorzystywać .
Wzajemnie wielkie gratulacje bo pokazałeś nieprawdopodobną wręcz odporność na brak snu, robiąc całą trasę z bodajże 1h10min snu. Ja spałem 4h, a pod koniec to już mnie straszliwie muliło. Ale właśnie takie cechy wrodzone mocno procentują
Zapraszam na moją, tradycyjnie obszerną relację z Race Through Poland.