Autor Wątek: Race Through Poland  (Przeczytany 227568 razy)

Offline Mężczyzna poltugalczyk

  • Wiadomości: 292
  • Miasto: Kraków/Doha
  • Na forum od: 08.06.2011
    • Mój podcast o podróżach
Odp: Race Through Poland
« 20 Maj 2019, 01:30 »
Pełniąc dyżur 2h na PK 4 - miałem okazje przyjąć dwóch zawodników - Fransisco z Portugalii i Pawła z Wawy.
Podzielili między siebie pizzę i ruszyli dalej.
Francisco mimo ciężkiej pogody, wypowiadał się bardzo pozytywnie o naszej ojczyźnie i bardzo chwalił RTP 🇵🇹❤️

Offline Mężczyzna oko_strusia

  • Wiadomości: 43
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 16.06.2017
Odp: Race Through Poland
« 20 Maj 2019, 12:50 »
Dziękuję za pizzę i świetne zdjęcia :)

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1708
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 02:41 »
Witam, powoli człowiek wraca do równowagi :) Wydarzenie było tego kalibru, że pozwoliłem sobie na popełnienie relacji. Wyszło długie, więc w sprawie wniosków, można przewinąć od razu na sam dół :)

To było chyba najtrudniejsze sportowe wydarzenie w którym brałem udział. Piszę sportowe, choć wielu wypowiadało się, iż był to jedynie survival. Dla mnie oprócz survivalu do końca była to rywalizacja, od dłuższego czasu z Krzyśkiem Wolańskim, który finalnie uciekł mi na prawie dwie godziny, gratulacje!
Zaczęło się jak u Hitchcocka, eksplozją opony na rundzie honorowej, przez co przez cały Wrocław mocowałem się z czerwonymi światłami i zmuszony byłem udać się do ulubionego sklepu sportowo odzieżowego po nową oponę i dwie dętki które zanim tam dotarłem straciłem :)
Potem już było tylko gonienie stawki, długo byłem ostatni co nie pomagało, na deszcz byłem przygotowany więc gdy zaczęło padać dosyć szybko wpadłem w środek stawki. Na Stogu zameldowałem się 18. Takiego wypychu w życiu nie miałem, w szosowych blokach to była masakra (w dół zresztą podobnie:)). Na górze spotkałem Wilka z którym poplotkowałem chwilę (miło było poznać) który bardzo szybko się zebrał. Następnym razem widzieliśy się na mecie bo jak odpalił tak od razu włączył się do walki o czołówkę. Dopiero teraz obniżyłem nieco siodełko i było to za późno, ponieważ zapalenie zaczepu czworogłowego w kolanie było już mocno bolesne. Tak to jest jak się widzi co chwilę lampkę z przodu i szkoda się zatrzymać na 5 minut :) Pierwszą dobę zakończylem z wynikiem 390km w 23h. Znacznie poniżej pierwotnych planów. Musiałem wysuszyć rzeczy w Lądku Zdroju przed następnym dniem, bo stopy i ręce powstrzymywały mnie skutecznie przed swobodną jazdą a zapowiadało się, że będzie doba przerwy od deszczu i szkoda było marznąć.
W Lądku udało się znaleźć pralko suszarkę, więc w nowiutkich ciuchach po 6.5h przerwy i w drodze na Pradziada wyprzedzam jedną osobę jadącą się wycofać oraz korespondencyjnie śpiącego gdzieś po drodze Krzyśka. Spotykamy się jeszcze z nim na Pk2 i jeszcze jednym kolegą który także po zjeździe zdecydował się zakńczyć udział, nie wiem dlaczego ponieważ na górze wyglądał na dobrą formę i był zmotywowanego jechać dalej. Na Pradziadzie zmieniam też tylne klocki bo się skończyły choć z Wrocławia wyjeżdżałem na nowiutkich :-O
Dzień kończę fatalnym błędem jeżeli chodzi o wyznaczanie trasy. Przejazd przez Bielsko z północy na południe w korkach to strata masy czasu i wyprzeda mnie Krzysiek jadący od południa. Już w deszczu ruszam do Glinki na nocleg, po drodze spotykając sympatyczną parę która kibicowała mi z samochodu, po wymianie kilku zdań okazało się, że był to jeden z zawodników który musiał się wycofać po kolizji. Drugą dobę kończę z wynikiem 340 km. Zaplanowałem raczej długą przerwę, ponad 8h, ponieważ chciałem raz na zawsze zaleczyć prawe kolano, co się prawie udało.
Ruszam jak jest już jasno i biało :) Po słowackiej stronie jadę w lekkiej zamieci śnieżnej ale o dziwo idzie całkiem sprawnie. Dużo czasu straciłem na jedynym zaplanowanym szutrowym odcinku w okolicy jakiegoś jeziora na Oravie, który zalało i zasypało kompletnie tak, że ciężko było w polu znaleźć drogę :) Na Gubałówce zaliczam szybkie śniadanie i wczesnym popołudniem melduję się na Pk3 gdzie znowu spotykam kolegę z numerem 16 ;), który po chwili opuszcza punt. Następnym razem spotkamy się na mecie :) Dalsza droga idzie jak krew z nosa a dzień kończę bardzo wcześnie bo o po około 15 godzinach jazdy - wywrotką na drewnianym mostku i pogięciem tylnego koła. Wsyztsko niestety było już zamknięte na głucho i pozostało mi jedynie pojawić się w Krakowie około godziny 10 nast. dnia, gdy pootwierają już serwisy. Pchanie się na noc z pogiętym kołem na remonty tuż za Szczawą pachniało mi DNF'em. Teoretycznie miałem przerwę 8.5h ale zmitrężyłem ten czas na dzwonienie najpierw po serwisach a potem po kwaterach i na sen zostało mi jak zwykle niewiele. Jak tylko rano wyjechałem na pierwszej ściance łańcuch spadł mi pomiędzy kasetę a szprychy i jego wyciągnięcie zajęło mi kolejne pół godziny jak nie lepiej, więc morale było takie sobie :)
W Krakowie chłopaki z iSport, naprawili mi ekspresowo moją Zondę zwykłą szprychą wyprostowaną do straight pull, zmienili kolejne kolocki z tyłu bo te z Pradziada także wyparowały, poczęstowali kawą i polecialem dalej. Walczyłem już w zasadzie tylko o limit więc nie planowałem wcale postojów. Zrobiło się ciepło więc nawet deszcz nie przeszkadzał, zresztą i on w pewnym momencie ustąpił. Pk4 było klasyczne brevetowe, czyli pieczątka, kanapka i ogień, zresztą punkt był już na ten moment zwijany. Noc którą spędziłem na transferze przez Śląski i Opolszczyznę, była ekstra choć doskwierała mi kontuzja lewej nogi, która przez cały ten czas nadrabiała braki prawej. Tej nocy dało się jechać z przyjemnością nie martwiąc się termiką i innymi nie kolarskimi upierdliwościmi. Przede mną byli Krzysiek i Wilk, obaj zrobili sobie przerwę na noc. Pierwszy w ostatniej chwili wznowił podróż, ku mojemu zaskoczeniu minąłem Wilka o 30 minut i tak już zostało do mety. Nie ukrywam, że miałem nadzieję na dogonienie Krzyśka na ostatnim segmencie ale na Prababce zrozumiałem, że lewo jadę i co najwyżej mogę dojechać do mety:) Ostatni segment dłużył się niemiłosiernie ale finalnie udało się. Ostatni przelot to 485km w prawie 30h. Ostatecznie, rzutem na taśmę przyjechalem na 5tej pozycji i zmieściłem się w limicie z czasem 4dni 18h 50 minut. Gdybym poszedł spać ostatniej nocy, nie było by na to szans.
Ogólnie impreza super, organizacja obstawiona pasjonatami, pogoda mogła by być lepsza ale był to dla mnie główny start w sezonie więc nie rozważałem odpuszczenia ze względu na komfort termiczny.
Podsumowując: celem było sprawdzenie się w małym wyścigu wielodniowym, jechałem już takie około 1000km, ale to się robi z jedną drzemką. Chciałem sprawdzić jaki rytm jestem w stanie utrzymywac, niestety przez awarię nie udało mi się ustalić jakiejkolwiek rytyny i musiałem finishować na koniec 30 godzin, żeby zmieścić się w limicie. W związku z tym, na koniec byłem totalnie ujechany i wiem mnniej więcej tyle samo co wcześniej czyli po MPP i Decathlonie. Może wrócę za rok bo formuła z własną trasą mi się bardzo spodobała :)

Etapy na stravie:
https://www.strava.com/activities/2383927919
https://www.strava.com/activities/2383953088
https://www.strava.com/activities/2383961913
https://www.strava.com/activities/2384006902

Offline Mężczyzna rybadigital

  • 2021 MRDP ukończyciel
  • Wiadomości: 440
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 30.09.2016
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 06:00 »
Bardzo fajna relacja , gratuluję.
Co Wy robicie z tymi hamulcami ? ;)

Offline Mężczyzna 4gotten

  • Wiadomości: 1830
  • Miasto: Stargard
  • Na forum od: 26.08.2012
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 09:05 »
Klocki w takich warunkach mogą zużyć się bardzo szybko. Mieszanka wody i piasku bardzo destrukcyjnie działa na okładziny (i obręcze). Od dawna wydawało mi się, że zabranie zapasowego kompletu klocków na tak długą trasę to oczywistość. Tak samo jak kilku szprych i haka przerzutki. Moim zdaniem szkoda zaliczyć wycofanie z imprezy do której się przygotowywałem poświecając czas i pieniądze tylko dlatego, że chciałem zaoszczędzić kilkadziesiąt gramów na z pozoru nieistotnych drobiazgach.
dalej przed siebie... najlepiej po asfalcie ;-)

Offline Mężczyzna KrzysiekW

  • Wiadomości: 166
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2018
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 11:04 »
Maciek, mega szacun!!!

Ja miałem zdecydowanie mniej pecha.
Też się podzielę swoimi przeżyciami :)

Zaczęło się niezbyt dobrze, glebą przy przekraczaniu torów tramwajowych, jeszcze we Wrocławiu. Na szczęście nic się nie stało, ale palmfejsa zaliczyłem konkretnego. Na 130 kilometrze trasy rozciąłem oponę z boku. Nakleiłem moją jedyną łatkę na oponę (pierwszy raz ze sobą miałem łatkę do opony :D). Ruszyłem z myślą, że na drugi dzień jest niedziela niehandlowa, także pewnie godziny mojego udziału w RTP są policzone. Później już bałem się tę oponę dopompowywać, w myśl zasady: działa,to nie ruszaj. Chwilę po załataniu opony zaczęło padać - i już nie przestawało aż do poniedziałku. Po drodze na stóg spotkałem Wilka. Chwilkę razem pokręciliśmy, ale Wilk musiał coś ogarnąć z baterią i został z tyłu. Na Stóg wprowadziłem rower - chyba od tego achilles zaczął mnie potem pobolewać. Szybki ogar na punkcie i cel - Pradziad. Nocą temeratura spadła i zaczęło mi się to mocno dawać we znaki. Nad ranem już miałem myśli o wycofie, ale stwierdziłem że odpalę sobie liofa na przystanku i przemyślę sytuację. W międzyczasie obczaiłem, że w poniedziałek ma nie padać. Pojawił się plan, że muszę pocisnąć ile się da w kierunku pradziada a potem będzie już z górki :). Nierozwiązany pozostał problem tak skostniałych palców, że palnik odkręcałem zębami. Obrałem taktykę, że jak mi ręce kostnieją to łapię stację bęzynową i się w niej grzeję. Kosztowało mnie to sporo czasu ale pozwalało jechać. Po drodze spotkałem kibica, gdzieś w okolicy Kłodzka. Wielkie dzięki za wsparcie psychiczne :). Chciałem jak najdalej dojechać pod Pradziada, skończyło się ok 40 km przed PK2 w agroturystyce u przesympatycznego Czeskiego małżeństwa. Była to godzina 16.00 w niedzielę. Stwierdziłem że muszę się dobrze wyspać bo inaczej się rozchoruję, także ustawiłem sobie budzik na 7h snu. W nocy zacząłem kręcić. Achilles zaczął mi doskwierać, także zatrzymałem się żeby go rozmasować - pomogło! Na Pradziada wjeżdżałem tuż po świcie, było strasznie zimno i wiało. W moment zamarzła mi tylna przeżutka, a poduszki lemondki i rękawice pokryły się szronem. W poniedziałek rzeczywiście nie padało, do godziny 17.00. Jak dojechałem pod przełęcz krowiarki to zaczął padać śnieg. Stwierdziłem że jest na tyle późno, że potem trudno będzie znaleźć nocleg. Wbiłem do jakiejś agroturystyki, gdzir zapytałem na wstępie czy mają ciepłe kaltoryfery, bo muszę sporo rzeczy wysuszyć. Pan powiedział, że włączy. Zrobiłem przepierkę, wrzuciłem na rozgrzewające się kaloryfery i poszedłem spać. Rano się budzę, jest zimno, kaloryfer zimny, ciuchy mokre, a za oknem parę centymetrów śniegu. I cały czas pada. Było ciężko wstać... Rzuciłem okiem na kropki na mapie. Zauważyłem że Wilk jedzie - czyli się da! Założyłem mokre ciuchy, zjadłem śniadanie i ruszyłem na krowiarki. Na przełęczy było ok 10 cm śniegu. Dużo prowadziłem, ale większość jednak dało się jechać po śladach samochodów. Potem już tylko w marznącym deszczu na PK3 - Trzy Korony. Dowiaduję się że jestm piątą osobą na punkcie - myślę sobie nieźle. Chwilę później pojawia się Maciek. Patrzę na jego energiczną postawę i myślę sobie: 6 miejsce jest super :) Jadę w nonstopie do PK4 gdzie łąpię 4 godziny snu. Rano widzę po kropkach że ok 4-6 h przede mną jest Wilk, a 4-6h za mną Maciek. Sytuacja wydaje się stabilna. Ostatni odcinek do mety najgorzej sobie zaplanowałem, na około czasem, czasem po brukach i paskudnych asfaltach. Przednia przeżutka tak mi się zapchała piachem że ciężko mi jest ją wyregulować. Tak na ok 150 km do mety sprawdzam kropki, a tu zdziwko. Wilk poszedł spać. Wydawało mi się że Maciek jest tuż tuż. Rozpocząłem ucieczkę, rzadko jadłem, piłem. Jeszcze 30 km od mety wydawało mi się że mnie dojedzie :).
Ostatecznie wjechałem na metę po 4d 17h 15min. Cały czas czekamy na oficjalne wyniki. Mam nadzieję że nie porypałem gdzieś po drodze odcinków obowiązkowych i krajówek.

PS Mi w miarę nowe okładziny w hamulcach tarczowych starczyły bez problemu na cały wyścig. Z tyłu starły się do połowy, z przodu trochę bardziej. Także to jest dobra rzecz.

Impreza maksymalnie dobrze zorganizowana. Wszystko mi się podobało: postawa osób na punktach, odcinki obowiązkowe, zakaz krajówek, impreza na koniec, czapeczki szyte na miarę...
Wielki szacun i podziękowania dla Piko i całej ekipy!!! W przyszłym roku to też będzie mój cel numer 1 na początku sezonu.

https://www.strava.com/activities/2362005543
https://www.strava.com/activities/2365128155
https://www.strava.com/activities/2368989936
https://www.strava.com/activities/2371620959
« Ostatnia zmiana: 21 Maj 2019, 11:19 KrzysiekW »

Offline PiKa

  • Wiadomości: 891
  • Miasto:
  • Na forum od: 18.10.2017
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 12:20 »
Mam nadzieję, że nie zapłaciłeś pełnej kwoty gościowi od kaloryferów, nie wywiązał się z umowy. Można wręcz powiedzieć,  że to był sabotaż ;)

Offline Mężczyzna KrzysiekW

  • Wiadomości: 166
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 19.09.2018
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 15:16 »
Złość nie zajmowała w tamtym czasie mojej głowy :)

Offline Mężczyzna MaciekK

  • Wiadomości: 1708
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 14.07.2017
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 15:19 »
Zakaz krajówek był zdecydowanie trafiony. Nie chciałbym mieć wtedy wyboru łatwiej czy bezpieczniej...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19869
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Race Through Poland
« 21 Maj 2019, 16:22 »
Gratulacje panowie, każdy z tej szóstki co dotarła w limicie i dwójka co dotarła trochę później - pokazał kawał samozaparcia i walki. Warunki były ekstremalne i trzeba było bardzo mocnej psychiki, żeby się nie wycofać i nie wymięknąć, każdy z nas niejeden raz pewnie taką pokusę miał.

Relację jeszcze napiszę, ale tak pokrótce - osobiście wyścig trochę źle rozegrałem, załatwiłem się przez przez brak doświadczenia z nocowaniem po kwaterach, przez ich brak za odcinkiem za PK3 jechałem całą trzecią noc i bardzo mało efektywna to była jazda, ponad 350km po górach w nogach, w bardzo niskiej temperaturze, lejącym mocno deszczu, a później śnieżycy. Przez to stanąłem na długo by się zregenerować w Mszanie, gdzie jeszcze mimo dużego niedospania ciągle spać nie mogłem. I znowu tak mi wypadło, że kolejna noc na rowerze - i trzeciej z rzędu przed samą metą już jechać nie chciałem, jakbym się uparł to pewnie bym dojechał bez noclegu, jakby to była walka o podium to bym wykrzesał z siebie siły, ale tutaj uznałem, że lepiej będzie odpuścić i wjechać na  świeżo jak człowiek, na metę, a nie zupełnie zrąbany jak kończyłem TCR czy NorthCape4000.

Klocki w takich warunkach mogą zużyć się bardzo szybko. Mieszanka wody i piasku bardzo destrukcyjnie działa na okładziny (i obręcze). Od dawna wydawało mi się, że zabranie zapasowego kompletu klocków na tak długą trasę to oczywistość. Tak samo jak kilku szprych i haka przerzutki. Moim zdaniem szkoda zaliczyć wycofanie z imprezy do której się przygotowywałem poświecając czas i pieniądze tylko dlatego, że chciałem zaoszczędzić kilkadziesiąt gramów na z pozoru nieistotnych drobiazgach.

Klocki leciały błyskawicznie w tych warunkach, nowiutkie klocki Shimano spłynęły mi całkowicie po ledwie 24h pierwszych godzinach, gdy ostro lało. W tak ekstremalnych warunkach niewątpliwie tarcze mają przewagę. Też niezawodne dotąd Di2 coś szwankować zaczęło, najpewniej zdycha już bateria, ze 2h przez to na trasie straciłem.
Przepis w tej postaci nadal uważam za nietrafiony. Będzie niósł on duże obciążenie logistyczne na pozornie łatwiejszej części powrotnej na Wrocław.

A ja uważam ten przepis o zakazie krajówek za doskonały. Wprowadził mnóstwo ciekawego do rywalizacji, dzięki temu widzieliśmy bardzo wiele wariantów tras, każdy jechał nieco inaczej. A gdyby było wolno jechać po krajówkach - całą ideę samodzielnego planowania można by o kant d. rozbić  ;). Wszyscy by cieli pod Tatry krajówką do Jordanowa bo to zdecydowanie najłatwiejszy dojazd w ten rejon od zachodu. A ażeby wjechać na tę drogę - to i dojazd na nią i wyjazd z niej byłby bardzo podobny. I podobnie w ładnych paru innych miejscach. To jest coś co mi się bardzo na TCR nie podobało, by mieć szybką trasę musiałem jechać w dużym ruchu. Pamiętam jazdę przez Burgundię we Francji - nudna, od linijki krajówka z wielkim ruchem, jechało się nia szybciej - ale mocno nieciekawa to była jazda. A gdyby był zakaz takich dróg to nie musiałbym stać przed dylematem czy wybierać ciekawszą trasę czy tylko szybszą.

Offline Mężczyzna rybadigital

  • 2021 MRDP ukończyciel
  • Wiadomości: 440
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 30.09.2016
Odp: Race Through Poland
« 22 Maj 2019, 12:56 »
Rzeczywiście , wygląda na to ,że finiszerzy 2019 dali sobie z tym radę koncertowo. Do samego pomysłu unikania dróg krajowych też byłem i jestem pozytywnie nastawiony .Wydawało mi się tylko ,że przepis o maxx. 1 km jest za ostry i będzie niósł utrudnienia przy planowaniu przepraw np. przez niektóre miasta lub jako łacznik między lokalnymi odcinkami , ale jak widać da się :)   Jeszcze raz gratulacje dla wszystkich ,  legenda wyścigu niech się niesie ....

Offline PiKa

  • Wiadomości: 891
  • Miasto:
  • Na forum od: 18.10.2017
Odp: Race Through Poland
« 22 Maj 2019, 13:31 »
Niech za rok będzie jeszcze lepiej ;)

Offline Mężczyzna rybadigital

  • 2021 MRDP ukończyciel
  • Wiadomości: 440
  • Miasto: Polska
  • Na forum od: 30.09.2016
Odp: Race Through Poland
« 23 Maj 2019, 06:58 »
"Dla mnie to nawet i lepiej" :) jak to mawiał kolarz-kabareciarz z moralnego niepokoju ...

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19869
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Odp: Race Through Poland
« 27 Maj 2019, 21:53 »
Krótkie podsumowanie wyścigu pojawiło się na popularnym kolarskim kanale GCN (od czasu 8:30)


Offline Mężczyzna LKRISS

  • Moderator
  • Wiadomości: 433
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 04.11.2018
    • simrace.pl
Odp: Race Through Poland
« 8 Cze 2019, 19:49 »
Są gdzieś oficjalne wyniki tegorocznej edycji bo na stronie nie widzę nic?
Polski Klub MTB

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum