Swoją drogą, kto z Was, na ultra zabierał zapasową oponę? I kiedy przestał?
Hehe, przypomniało mi się łapanie stopa na Islandii na drodze do Askji. Miałem dużo szczęścia, szedłem pieszo tylko dwie godziny. Czasem nic nie zapowiada katastrofy, można wziąć nowe opony i trafić na wadliwy egzemplarz (półkownik) tak jak ja. Oczywiście jak się zaczęła sypać, to lepiej byłoby kupić nową oponę i założyć, a starą wyrzucić (waga) lub zabrać (zapas). Czasem jednak pewne symptomy dostrzega się dopiero po fakcie, np. że to lekkie bicie to jednak nie obręcz...
Chyba że jest regulamin jak na MRDP, gdzie trzeba na piechtę maszerować do sklepu
25 km do mety...