Autor Wątek: W marcu jak w garncu, ale nie w Alpach (9-10 dni, marzec 2019)  (Przeczytany 872 razy)

Offline Mężczyzna podjazdy

  • niech tak się stanie
  • Wiadomości: 3978
  • Miasto: Poznań
  • Na forum od: 01.02.2011
« Ostatnia zmiana: 12 Cze 2021, 22:56 podjazdy »
"Mogło być gorzej. Twój wróg mógł być twoim przyjacielem." Stanisław Jerzy Lec.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19867
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Pomysł ciekawy i warty rozważenia, już raz zrealizowałem podobny projekt. Ale odnoszę wrażenie, że przesadzasz z tymi warunkami w marcu. Jak ja tam jechałem to raz ledwie miałem lekki mróz na noclegu i to na 1700m, wtedy też miałem dojazd ze śnieżycą i zamarzającym śniegiem u góry. Moja mama regularnie jeździ w marcu na narty w Alpy, własnie ze względu na temperatury, mróz jest tam już nieczęsto spotykany, a przecież na naratach jeździ się wyżej.
https://get.google.com/albumarchive/112049258709272112752/album/AF1QipOb0V8JDjw77u4Sw2Tv7cHCUUO9gXuo-n3T-D2_
Jeden raz tylko miałem ciężkie warunki, zjazd w padającym i zamarzającym śniegu.

Przy założeniu biwaków w dolinach można uniknąć masy niepotrzebnego sprzętu, przede wszystkim ciężkiego śpiwora, bo osobiście nie dysponuję takim śpiworem, mam jedynie śpiwory letnie i super-pancerny zimowy 1500g puchu, a to już jest ogromna cegła. Nocując w dolinach do góry wjeżdżasz po ewentualnych porannych przymrozkach. Jazda z kolcami na asfaltowej wyprawie to też jest średni pomysł, skoro szansa skorzystania z nich będzie sporadyczna jedynie, bo przy nieodśnieżonej przełęczy i tak nic nie dadzą. A 90-95% trzeba będzie na tym jechać po normalnym asfalcie

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19867
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Dadzą, dadzą - ruch drogowy szybko ubija śnieg na pasek lodu.
Dadzą tylko jak w międzyczasie spadnie śnieg, jak będzie bez opadów - to nie dadzą nic. W Alpach nawet jak masz 5m zaspy przy drodze - to asfalt na całorocznych przełęczach masz czarny. Bo to są drogi prowadzące do kurortów narciarskich, gdzie często jeżdżą ciężkie autobusy załadowane ludźmi - i odśnieża się tam bardzo dokładnie, bo tego wymaga biznes, całe Alpy żyją z narciarzy. Jedynie sytuacja opadów zmienia sprawę, bo trochę musi potrwać zanim usuną śnieg.

Co do warunków w marcu 2010 to jechałeś sobie długi dojazd polskimi i czeskimi terenami i gruby śnieg dopiero zobaczyłeś w Alpach na Falzarego, Bernina, to sobie teraz popatrz, że takie przełęcze mogły być codziennie.

To akurat nie ma takiego znaczenia. Jak nie ma opadów - to odśnieżane przełęcze są przejezdne bez problemów, dopiero opady robią różnicę.
No tak, bo to ma być właśnie biwak tam na górze, posmakować trochę tego śniegu, a nie szybko przemknąć dołem.

Przemyka się nie dołem, tylko nocuje się niżej, a trasę robisz taką samą, tylko inne miejsca na biwaki wybierasz. Oczywiście jakiś urok biwak zimowy ma, ale nie wiem czy wart takiej szarpaniny ze sprzętem, bo te kilogramy ważą na podjazdach. Miejsce na zimowy biwak też nie tak prosto znaleźć jak latem.

A podstawową zaletą jazdy w tym okresie są zimowe krajobrazy, ale bez zimowej upierdliwości jazdy jak w styczniu/lutym, I niskich dolin wcale nie warto omijać, fenomenalny jest ten kontrast pomiędzy śniegami u góry a soczystą wiosną na dole, lepiej niż w Alpach to chyba tylko w Norwegii może wyglądać, ale tam znacznie mniej dróg odśnieżają.

Offline Wilk

  • Wiadomości: 19867
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Wschód słońca na tle ośnieżonych turni jest wart targania zimowego sprzętu. Zwłaszcza, gdy można go oglądać jedząc śniadanie.

Różne są priorytety, mnie akurat zrywanie się na wschód słońca nie do końca bawi, trochę to przereklamowane IMO, w pełnym słońcu, albo o zachodzie słońca góry wcale wiele gorzej nie wyglądają. Wioząc mniej sprzętu, nie ciągnąc średnio potrzebnych opon kolcowanych i amortyzacji - w tym samym czasie zobaczę po prostu dużo więcej gór. Okazjonalnie taki wschód słońca można zobaczyć dla poczucia klimatu, ale codziennie to się już mocno upierdliwe robi, żeby całą koncepcję jazdy pod to ustawiać. To najzimniejsza część dnia, a składanie zamrożonego namiotu bardzo upierdliwe. A poza tym wymaga odpowiedniego umiejscowienia biwaku, o co zimą jest dużo trudniej. No i tez istotna sprawa - nocowanie wysoko oznacza, że na początek dnia najpewniej będzie od razu w dół, w najzimniejszej porze dnia, więc wytelepie strasznie, z tego właśnie powodu wiele osób jeżdżących po górach takich biwaków unika. Jedynym słowem - kupa zawracania głowy, żeby ten wschód słońca na biwaku obejrzeć. Równie dobrze okazjonalnie można to uzyskać nocując niżej, wstając szybko bez śniadania i wjeżdżając do góry na ten wschód słońca i tam zatrzymać się na śniadanie. Nie jeździsz ultra - to nie wiesz, że równie fajne jak wschód słońca jest patrzenie na ten świat budzący się do życia z poziomu roweru, jedna z najpiękniejszych chwil, która z Alp najbardziej mi zapadła w pamięć - to gdy na TCR nocą wjeżdżałem na Albulę i powoli się to rozjaśniało, by u góry na zupełnie pustym, bez jednego samochodu  płaskowyżu uderzyć pełnym słońcem w twarz. I przejazd rowerem po tym zalanym słońcem płaskowyżu koło przełęczy - to dla mnie wart był wielu wschodów słońca. A z kolei na tym marcowym właśnie wyjeździe też miałem niezwykły spektakl, gdy kończyłem jazdę już nocą i świecił tak mocny księżyc, że nocą było całkiem nieźle widać góry, niesamowicie to wyglądało, również coś dużo mniej standardowego od wschodu słońca.

Jednym słowem co kto lubi, Ty niejako wymagasz pełnego dostosowania się do Twojej wizji jazdy, a w ten sposób znaleźć osobę na taki wyjazd będzie trudno, bo osoby co podołają takiemu projektowi najczęściej są na tyle doświadczone, że mają własne wizje wyjazdów i odmienny styl jazdy, bo bardzo mało osób dostosowuje cała koncepcję wypraw pod oglądanie wschodów słońca.

Offline Mężczyzna Piotrek333

  • Wiadomości: 11
  • Miasto:
  • Na forum od: 03.07.2017
W sumie to nie wiem czy kogoś szukam, czy tylko tak piszę, aby pochwalić się pomysłem. Ale skoro jest pomysł, to będę dążył do realizacji. Alpejska zima 40-lecia nie może mi przejść tak koło nosa.

Nawet jeżeli nie znajdziesz chętnych na ten wyjazd, to świetnie, że piszesz o swych "szalonych" pomysłach, bo są one inspiracją dla innych. Ja się na taki wyjazd nie zapiszę, ale Twoje relacje z offroad wycieczek alpejskich zainspirowały mnie do kupna roweru mtb, by w tym roku zwiedzić alpy z dala od szos.

Czekam na kolejną świetną fotorelację.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum