W jakiej strefie powinnam jechać? (w jakim tętnie) Sweetspot? Czy jednak niżej?
Jak mamy maratony, np Kaszeberunda, 200km. I widzę na nich "pociągi" kolarskie które lecą jak ekspresowe Pendolino nigdzie się nie zatrzymując. Gdzie ludzie ciągną przynajmniej 35-40 km/h cały czas. "Jak oni to robią?"
Jeździć tlenowo i spokojnie czy tlenowo ale możliwie szybko?
Do jakiej mocy dążyć i jak długo utrzymywanej?
Na ultra trzeba zrobić nogę dokładnie tak samo jak na krótkie wyścigi. Na początku okresu przygotowawczego tlen a im bliżej startu tym krótsze i bardziej intensywne interwały. Raz na jakiś czas dłuższy wyjazd aby opanować logistykę oraz odżywianie, ewentualnie szybką jazdę w grupie.
Cytat: martink w 30 Sty 2019, 09:08Na ultra trzeba zrobić nogę dokładnie tak samo jak na krótkie wyścigi. Na początku okresu przygotowawczego tlen a im bliżej startu tym krótsze i bardziej intensywne interwały. Raz na jakiś czas dłuższy wyjazd aby opanować logistykę oraz odżywianie, ewentualnie szybką jazdę w grupie. Mówisz to bazując wyłącznie na własnym doświadczeniu? Czy masz może jakieś linki/artykuły/badania, którymi możesz to poprzeć?
I kwestia np BBT. Z tego co pamiętam to pokonanego przez najlepszych w czasie mocno poniżej 40h. Według tego co napisaliscie, te osoby powinny jechać chyba... siłą woli. Jeśli pulsometr w ich przypadku nie pokaże niczego "normalnego" - to jak oni oceniają swoje siły podczas ultramaratonów np podczas pokonywania podjazdów, sprintów?
Czyli jak rozumiem ćwicząc na/pod progiem FTP nie zbuduję sobie wytrzymałości tlenowej na przykładowe 10h jazdy?emes - jak to zbudować?Co w takim razie robić? Jeździć tlenowo i spokojnie czy tlenowo ale możliwie szybko? Do jakiej mocy dążyć i jak długo utrzymywanej?
Przepraszam za prozaiczne i laickie pytania ale im więcej czytam tym mniej wiem
Mówisz to bazując wyłącznie na własnym doświadczeniu? Czy masz może jakieś linki/artykuły/badania, którymi możesz to poprzeć?
W zimie trochę spinningu, a później długie trasy na szosie...
Nie znajdziesz prostej recepty w literaturze. Dużo jeżdżąc, dowiadujesz się gdzie masz braki. Wtedy konsultujesz, wymyślasz rozwiązanie konkretnego problemu, wdrażasz. Jak nie działa, to procedurę powtarzasz.
Teorię oczywiście znam tyle że wnioski po przeczytaniu iluśtam książek o treningu są takie, że każdy autor ma własną koncepcję na trening (podobnie na dietę) a koncepcje konkurencji niekoniecznie uznaje za słuszne. Friel niewątpliwie jest klasykiem tyle, że przy okazji nieco konserwatywnym i próżno szukać u niego czegokolwiek np. o periodyzacji odwróconej. Nie słyszałem też by trenował jakiegoś ultramaratończyka. Wolę więc własne kilkuletnie doświadczenie poparte teorią traktowaną krytycznie.
Najlepiej od razu zliczający też podjazdy, bo w górach to bardzo istotny czynnik (a trening bez gór jest niekompletny).