I komunikat dla pięćsetkowiczów:
Komunikat przedstartowy nr 4
Aktualizacja śladu dla dystansu 500 km. Jak pewnie zauważyliście - dystans się zmniejszył, dodaliśmy dojazd z bazy na Pl. Niepodległości w Kórniku, skąd nastąpi start tzw. ostry. Ważne informacje.
1) trasa jest szybka (w sumie nic dziwnego, jedziemy w końcu W DÓŁ na mapie
2) prowadzi w obie strony przez miasto Śrem, które niestety jest absolutnie porywającym przykładem, jak nie powinno się budować dróg rowerowych w ogóle. Ale niestety je posiada - radzimy nimi się poruszać, bo raz - jest taki obowiązek, dwa - policja często na rowerzystów zwraca uwagę, a trzy - szkoda sobie psuć wrażenie z imprezy utarczkami z lokalnymi szeryfami.
3) pierwszy punkt żywieniowy jest w Lubiążu, tuż przy opactwie, z drogi zjeżdżamy przez bramę z zakazem. Radzimy bardzo zwolnić, albo doprowadzić rowery te 30 metrów, bo bruk z kamieni polnych jest dość antypatyczny względem rowerów szosowych.
4) po przekroczeniu Odry mkniemy ostro w stronę gór.. by nagle zostać zaskoczonym kawałkami brukowanej nawierzchni w dwóch miejscach: w miejscowości Chełm (około 176 km, odcinek 200 metrów) oraz Bielany (około 183 km, odcinek 300 metrów). Trzęsie, ale da się jechać powyżej 20 km/h. Gdyby ktoś jednak uważał, że to za dużo na jego szosę - konserwator zabytków dla woj. dolnośląskiego z pewnością przyjmie do wiadomości Wasze kontrargumenty, dlaczego to drogi wojewódzkie powinny być całkowicie asfaltowe.
5) na 194,5, tuż przed Strzegomiem wyjeżdżamy na drogę krajową nr 5. Na tym odcinku - od 194,5 do 197,5 jest ona bardzo ruchliwa, nieprzyjemna i marzy się, by jak najszybciej bezpiecznie z niej zniknąć. Czego Wam oczywiście życzymy.
6) w miejscowości Witoszów Dolny, po przyjemnym i szybkim zjeździe całkiem znienacka zaskoczyć Was może znak STOP. Sugerujemy jazdę z zachowaniem ograniczeń prędkości w miejscowości, a nawet… ciut wolniejszą.
7) Góry Sowie: najpierw czeka na Was podjazd do zapory w Zagórzu Śląskim. Urokliwe miejsce, choć powinniście pamiętać, że większość naszego społeczeństwa jest z natury leniwa i w takie miejsca wjeżdża autami. Możliwie najbliżej celu. Czasami policja robi z nimi porządek, ale czasami nie. Uważajcie. Widok z tamy - klasa - w końcu to maraton turystyczny.
8.) Jak już wskrobiecie się nad tamę - objeżdżacie Jezioro Lubachowskie. To prawie jak objazd Jeziora Garda. Z naciskiem na prawie. Ale jest ładnie.
9) Pierwsza przełęcz jest ważna o tyle, że gdy już na nią wjedziecie, czeka Was zjazd do Walimia. No i tu naprawdę ważna informacja: zjazd jest szybki, ale droga bardzo wąska (na jeden samochód), bardzo kręta i czasami leżą na niej małe kamyki. Folgowanie sobie tutaj prędkością może mieć złe skutki. Rozsądek mile widziany.
10) Tych przypadłości (wąska i kręta droga) nie ma za to zjazd z Sokolca. Ale za to jest dziurawy. Sami wybieracie, czy wolicie całe koła czy szybkość.
11) Ostatnia przełęcz ma Wam do zaoferowania nagrodę za dzielność, żeście te przełęcze pokonali. Zjazd jest długi, droga szeroka, niespecjalnie kręta, można zmarznąć, nawet, jak jest bardzo ciepło. Co oczywiście nie powinno uśpić Waszej czujności.
12) Z Pieszyc do Dzierżoniowa mamy długą i szeroką drogę rowerową. Asfaltową, o nawierzchni równiejszej niż wiodąca obok niej szosa. Prosimy, byście nią jechali.
na około 268 km trasy, w Dzierżoniowie, lekko skryty w gąszczu blokowisk czeka nas Was posiłek w restauracji Rodos. Ślad prowadzi do niego. To drugi i ostatni posiłek na trasie.
13) Objazd Wrocławia jest wart wspomnienia z uwagi na Wschodnią Obwodnicę Wrocławia. Obo szosy prowadzi szeroka, porządna droga rowerowa, ślad prowadzi właśnie na tę drogę. Jak ktoś pojedzie szosą, zostanie zdyskwalifikowany. Albo dostanie bana na kolejne edycje KMT. Albo to i to. Albo się zastanowimy. Macie jechać DDR-em, nawet jak to będzie noc i niby żadnego ruchu na jezdni. Howgh!
14) Wracamy do Kórnika poprzez Pogórze Trzebnickie. Alternatywę przez głęboką Dolinę Baryczy sprawdziliśmy właśnie i… wierzcie nam - „Dolina Baryczy mekką rowerzystów” to ściema jakich mało. Te asfalty pamiętają chyba czasy niemieckie, a Polacy jedyne co potrafią, to je połatać nieumiejętnie. Z Trzebnicy pojedziecie więc w stronę Sułowa, trochę dziur będzie, ale w znośnej ilości.
15) Od Kobylina jedziecie już trasą startową trzysetek… to już blisko. Jeszcze tylko obowiązkowe hopki koło Dolska, uroczy rowerowy Śrem i dzida do Kórnika. Via Zaniemyśl. Żeby nam ktoś nie ważył się wjeżdżać na DW 434 wiodącą wprost do Kórnika. To bardzo niepozytywna, nielubiąca rowerzystów droga.
16) A na Mecie czekamy na Was z posiłkiem, medalem i niespodzianką.