Ja to robię tak, że zabieram ze sobą arkusze mapy WZKartu z serii 1:100.000 i na bieżąco wybieram co fajniejsze miejsca, drogi, wioseczki, przysiółki, rzeczki, bagienka, itp. (...) Daje to coś w rodzaju szerszego spojrzenia - trudno to wyrazić słowami. Podobnie jak się jedzie/idzie wyznaczonym szlakiem (wspomniałeś o G.V.) - można przejechać i mało zobaczyć oraz przeżyć. Coś jakby iść przez życie dokładnie po czyichś śladach, nie uwzględniając własnych przeżyć. Droga to proces, zmienia nas samych i nasze odbieranie świata.
jadę pociągiem do białegostoku
To tak w duuuzym skrócie
PS.: Kiep będziesz, jeśli np. Jałówkę* bokiem puścisz, nie przystaniesz, nie posłuchasz, nie zagadasz. *liczne inne
to polecam jeszcze zahaczyć o Mielnik
Ja to robię tak, że zabieram ze sobą arkusze mapy WZKartu z serii 1:100.000 i na bieżąco wybieram co fajniejsze miejsca, drogi, wioseczki, przysiółki, rzeczki, bagienka, itp. Jak się nabierze wprawy, to z tych map da się intuicyjnie wyczytać, które miejsca są fajne (czytaj: takie, jakie się lubi). Tej treści nie wyczyta się z map elektronicznych, podlinkowywanych tu czasem dla zobrazowania przebiegu tras. Przynajmniej ja nie jestem w stanie. Nie mam na myśli nawigacji, tylko odczytu charakteru miejsca. Oczywiście można zaplanować trasę wcześniej, ale wrażenia, kiedy jedzie się "po zaplanowanym śladzie", w stosunku do tego, kiedy jedzie się, wciąż mając kontakt z mapą, wybierając na bieżąco przebieg trasy i mając szeroki obraz tego co w pobliżu, są zupełnie inne. Daje to coś w rodzaju szerszego spojrzenia - trudno to wyrazić słowami. Podobnie jak się jedzie/idzie wyznaczonym szlakiem (wspomniałeś o G.V.) - można przejechać i mało zobaczyć oraz przeżyć. Coś jakby iść przez życie dokładnie po czyichś śladach, nie uwzględniając własnych przeżyć. Droga to proces, zmienia nas samych i nasze odbieranie świata. Oczywiście to wszystko to tylko takie moje subiektywne odczucia.