Dasz radę. To już nie jest wcale tak daleko. Do Łęcznej masz 25 km. To blisko. Godzinka jazdy. A potem już każde naciśnięcie pedałów to będzie bliżej mety. Jedź, my tu trzymamy kciuki
Tak tak, siedząc przed kompem tak łatwo się pisze, nie?
O, zaczęło się robić naprawdę ciekawie Dajesz, Marta!
Kosma nadal w świetnej formie, to cieszy.
Dzięki!
Moja wolna jazda była w dużej mierze spowodowana właśnie probleme z łańcuchem - bałam się, ze mi się znowu rozleci, rozpieprzy przerzutkę przy dużej prędkości no i to będzie koniec. A jak doszłam do 099 i potem do pozostałej pary to już byłam zorientowana co jeszcze może napęd i byłam w stanie pocisnąć troszeńkę
Warto tu jeszcze dodać, że autor trasy wcale nie minął się z powołaniem, Włodek Oberda jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, więc na czołgach powinien znać się dobrze. I jak widać stara miłość nie rdzewieje - i ma swoje odzwierciedlenie na trasach Pięknego Wschodu
Czyli niewiele się myliłam?
Spox. Zdaje się, że na Mecie poznałam Włodka osobiście, także no ten tego... A w ogóle to
SZACUN dla zespołu organizującego. Kiedy dojechałam czekali za stołem w salce. Jak rano o 11 wchodziłam - nadal tam byli w tym samym składzie. Ludzie - roboty. Albo ja nie wiem...
Gratulacje, od teraz bedzie już tylko łatwiej 😉
W grupce jechało się lepiej. Mniej się myślało o samej jeździe - więcej o prowadzeniu wspólnej jazdy z grupą, bezpiecznej jeździe w grupce. Prawie wogóle nie myślałam o tym jak daleko jeszcze, i czy dam radę. Po prostu jechałam.
Gratulacje, od teraz bedzie już tylko łatwiej 😉
Gdzie tam łatwiej, będzie tylko szybciej.😉
Szybciej minimalnie. O ile zawodnik jadący obok mnie dawał radę jechać na maksa jeszcze, o tyle para z tyłu wolała wolniej. Aczkolwiek jak za pkt 2 gdzieś nagle 099 mi pocisnął to miałam problem z dojściem - ale to przez to, że ograniczałam się do pewnego zakresu biegów (od dołu).
Brawo martap. Chłopaki mają rację. Teraz będzie i łatwiej, i szybciej
Gratulacje. Widzimy się na KMT
Zdecydowanie. Absolutnie. Nieodwołalnie.
@martap, gratuluję!
Brawo!
Dziękuję!
Complimenti!
Dzięki!
Wyniki:
- czas brutto 17:14h
- czas netto samej jazdy wg licznika: ~12h
Prędkość średnia około 21km/h, maksymalna gdzieś na zjeździe ~51 km/h
Teraz pytanie rzeczowe. Bo człowiek się uczy całe życie - a i tak umiera niewiele mądrzejszy
Na Metę dojechałam bezproblemowo. Do salki wkroczyłam bez problemów o własnych nogach. A potem z 30-40 minut potem z trudem przebierałam nogami. Czyli co? Adrenalinka i endorfinki a potem zjazd?
W namiocie czułam się jak połamana albo i gorzej. 1-2h po pójściu spać wszystko mnie napieprzało. 4h potem ledwo co żyłam, i dopiero po 7h czułam się już zdecydowanie lepiej. Na tyle aby móc wstać i zacząć się pakować.
Też tak macie?
8h po zakończeniu jazdy Organizm ostro namawia na jedzenie (właśnie wchłonęłam to co chciał - pizzę). Normalne?
Drżenie ciała ustąpiło ~2h po położeniu się spać. Obecnie po 11h od zakończenia jazdy czuję, że Organizm jest padnięty, ale jeszcze jakby na adrenalinie. Normalne?
Wreszcie: kiedy teraz na rower? Jutro? Przy stole od osoby która skończyłam 500 usłyszałam, że on to może za tydzień...
A ja za tydzień to raczje nie, bo w środę jadę w Góry Świętokrzyskie pojeździć...
Jak się regenerować? Co przyspieszy regenerację a co ją spowolni?
Pozdrawiam i dziękuję za motywowanie
P.S. Jeśli chodzi o zimne pulpeciki z PKT2 - albo albo. Albo organizujący dany punkt zapewniają ciepłe cały czas na ad hoc przygotowywane jedzenie - albo niech go nie organizują wcale. ja po tych klopsikach miałam zjazd brzucha przez 1-2h potem... :]
Za to Pkt3 mocno polecam - bardzo szybki fajny sprawny Pkt
I ilu ludzi w BBTowych kostiumach