Money money money..
Niezłą niszę odkrył Pachulski.
Money money money.
Pablo - dziś jest ciężko się ze znajomymi na jeden wieczór w weekend umówić, zebranie ekipy na tygodniowy wyjazd rowerowy graniczy niemal z cudem. Gdyby czekał na moich znajomych, to do dziś bym w gory nie pojechał. Ostatecznie pojechał sam, na imprezę organizowaną, poznałem masę fajnych ludzi, z którymi do dziś się na rożnych rajdach spotykam. Jeśli komuś chce się organizować, to czemu nie?
Ludzie się zrobili leniwi. Jak można coś tanio kupić, to po co się męczyć i samemu organizować.
To że robimy się leniwi (wygodni) to fakt Z tym "TANIO" to bym nie przesadzał. Zobaczymy ile to będzie kosztować i co organizator za to proponuję.
I stąd własnie bardzo łagodne, czysto turystyczne limity oddzielające te imprezy od tych ze sportowym zacięciem.
Pablo - pójdźmy na kompromis. Zorganizuj mi rajd w górach, na którym stawi się 100+ osób, będzie klimat wspólnego przejazdu (...)
Ale w tym momencie to chyba troszkę żartujesz. Sporo ludzi na poprzednich TC miało identyczne czasy przejazdu, z bufetami, serwisem, transportem bagażu i organizowanymi noclegami. To że Mossoczy jest terminator i walnie 600km w górach bez spania, nie znaczy, że reszta będzie oglądać motylki i fotki na szczytach sobie robić. Dam sobie rękę uciąć, że całkiem sporo ludzi z "tych prawdziwych ultra" miałoby kłopoty z dojechaniem do mety. To są zupełnie inne imprezy, porównywanie i stopniowanie jest tu bez sensu.
Tu już możemy robić zestawienia i się zastanawiać, czy Pachulski z nas zdziera, czy wpisowe jest adekwatne do zainteresowania/formy/oferty - jak wspomniałem, rajd to nie sama trasa, nie każdy ma żyłkę organizacyjną, wiele osób z chęcią zapłaci za możliwość przeżycia przygody z innymi podobnymi zapaleńcami. Nie mam zamiaru nikogo piętnować, że na swojej pracy zarabia, gdy ktoś inny z własnej woli mu płaci. Aczkolwiek jestem zdania, że nadmierna komercja zabija każdy fajny projekt i nie do końca odpowiada mi kierunek, jaki został obrany na edycje 2019. Tyle że to moje zdanie i inni uczestnicy nie muszą się z nim zgadzać.
Wilk - dla jasności. Ostatnie etapowe TC wypadały podobnie. 2008 - 602km w 8 dni, 2009 - 450km i 6 dni, 2010 560km w 7 dni. Z zabezpieczeniem, bufetami, transportem bagaży zawodnika, noclegiem pod dachem, opcją wyżywienia i mniej lub bardziej zorganizowanym serwisem. I cała masa ludzi nie dojechała do mety, wycofała się lub dojeżdżała po nocy, a nie siedzieli pierwszy raz na rowerze.
Weź też pod uwagę, że rozmawiamy o imprezie na specyficznym forum, a Ty sam raczej nie łapiesz się do średniej predyspozycji zawodników. I jak tu sobie rozmawiamy, czy to piknik czy tylko lajtowy rajd, to na grupie TC, gdzie wypowiadają się zapisane już osoby, prowadziłem takie same rozmowy, gdzie próbowałem udowadniać, iż proponowana trasa to żaden hardkor
Wracając do bohatera wątku - komentarze wskazują, że Polska1300 to szybki pomysł Rygla na wykorzystanie koniunktury. Od strony organizacyjnej od samego początku był na TC niezły burdel, więc łatwo mu poszło. Skończy się pewnie jakąś internetową wojną podjazdową, ale przy formule kasa za ślad impreza pewnie się odbędzie. Czy jest sens płacić komuś za przejazd GreenVelo? To już każdy sam musi sobie odpowiedzieć
Moi drodzy, może do czasu oficjalnego potwierdzenia, że ktoś jest kimś, poczekajcie ze spekulacjami. Chyba, że takie informacje są publicznie dostępne (i to z wiarygodnego źródła) - wtedy przywrócę usunięte posty, do tego czasu proszę o wstrzymanie się ze zgadywankami.