Z planów jakie mieliśmy to pojechać w Niedzielę pociągiem do Lwowa, a w Poniedziałek rano ruszyć w trasę po Zamkach Kresowych. Z planów wyszło tylko tyle że dojechaliśmy do Lwowa.
Po deszczowym wieczorze i braku nadziei na poprawę o poranku, postanowiliśmy uciec do Odessy. O dziwo udało się dorwać bilety na nocny pociąg. W sklepie kupiliśmy worki na śmieci i strecz spożywczy, na dworcu spakowaliśmy rowery i pełni uśmiechu dojechaliśmy nad morze.
Na miejscu przywitało na słońce a i prognozy były nie najgorsze. Nad morzem mieliśmy cztery dni na leniwe zwiedzanie, tym razem żeby nie doznać zawodu nie zaplanowaliśmy nic.
Pojechaliśmy na zachód wzdłuż morza do Zatoki następnie do Białogrodu nad Dniestrem. Po drodze byczyliśmy się na plażach, jedliśmy i piliśmy co tylko dusza zapragnie. W Szabo smakowaliśmy pysznego wina. Odwiedziliśmy twierdzę Akerman. Na zamku poznaliśmy ukraińskich sakwiarzy z Dniepru którzy tak jak my jeździli bez większego planu. Na koniec pozwiedzaliśmy Odessę. W piątek zapakowaliśmy rowery do pociągu,w sobotę nad ranem byliśmy we Lwowie, elektriczką do Mościsk, wzdłuż torów do granicy, na pieszym bagatela 3 godziny i po 24 godzinach w drodze byłem powrotem w domu.
Nie mogę powiedzieć że moje dotychczasowe wyjazdy były jakoś zaplanowane ale ten chyba najbardziej nieprzewidywalny bo do poniedziałku rano nawet mi przez myśl nie przeszło że będę w Odessie, a tu takie coś. Ciężko to wszystko opisać. Byłem na Ukrainie wiele razy ale ten kraj nie przestaje mnie zaskakiwać, klasa sama w sobie.
Kilka zdjęć:
https://photos.google.com/share/AF1QipNdXvoJ1FAk7tL8km_wLwCGhgdcK8L6u95-BbAQtRuNcDiZY9mqp2PFBB6mWkufDw?key=ZVFFNE1HWENPRUp4Z0h3V0RyZks0Xy1YZUVkTFd3