Hym, tak, ale uchodząc za rowerowego guru we familii muszę (chcę..) przy takim czołgu czasem pogmerać i później przetestować; i cieszę się, że żyję. Ciężko ruszyć z miejsca i się nie wykopyrtnąć. Gazelle się to nazywa. Prawie jak helikopter of Francuza, ale nie do końca. Ale to też temat polityczny