España Este - apoyado por K.

[szymonowski]

Czołem,

wrzuciłem zdjęcia z urlopu. W maju, dzięki wyrozumiałości Żony, przejechałem się z Alicante do Barcelony. Jak wiadomo, relacji nie będzie

Album ze zdjęciami jest tu:

https://www.flickr.com/photos/szymekka/albums/72157708875616873


Ośmielę się zasugerować to, jako podkład muzyczny do oglądania.

Przebieg trasy nadal uważam za sprawę dość osobistą, ale żeby było wiadomo, gdzie szukać podobnych rzeczy, podam, że wyglądała ona +/- tak: (nie ma trasy z ostatniego dnia, bo Mapy Google nie chcą przyjąć jeszcze jednej warstwy, a mi się nie chce obecnie łączyć tracków i zaznaczać punktów; mapa był wrzucana na bieżąco, dla rodziny):



Było miło, choć przez pierwsze 5 dni miałem bluebird sky (w ciągu dnia kiepskie światło do zdjęć) i 30 stopni, a potem jeden dzień z żółtym ostrzeżeniem meteo, bo trochę wiało. Potem też wiało, ale mniej. Niemniej wszystko w granicach spokojnej tolerancji. Z uwagi na to, że ogranicznikami były lotniska, a chciałem utrzymać 1 dzień zapasu na wszelki wypadek (dramatyczna awaria, zatrucie pokarmowe itp.) nie musiałem się śpieszyć i spinać.

Z luźnych uwag to:
- połowa noclegów bez namiotu, w opuszczonych chałupach i piwniczkach, czasem 150-letnich. Miło, czysto, schludnie.
- kraina wiatraków na całego. Żałuję, że nie było jak zrobić zdjęcia roweru opartego o tablicę "wjazdową" do Kastylii - La Manchy z wiatrakami w tle (choć wiem, że to Don Kichot był z La Manchy, a wiatraki niekoniecznie).
- do czasu wjazdu do Katalonii średnio 1 sklep dziennie. Natomiast w Katalonii mają sjestę W pierwszą niedzielę (Valenciana) sklep był otwarty tylko dlatego, że prowadził go pan rodem z Azji. Ta prawidłowość sprawdza mi się już kolejny raz. Jeśli się tam ląduje w weekend, to dobrze być przygotowanym pod względem jedzenia. Często bez baru przez cały dzień. Można śmiało zakładać, że małe miasteczka są wymarłe, a jeśli nie są, to zakupy są dowożone do domów. I to na niemałe odległości. Widać zresztą walkę o to, żeby te miejscowości nie wymarły do końca. Np. są ogłoszenia o zajęciach uniwersytetu 3. wieku, kursy doszkalające z różnych dziedzib, no i biblio(teko)busy

- na południu widać też walkę z pustynnieniem krajobrazu. Olbrzymie środki włożone w zadrzewienia i nawodnienie tych posadzonych, na półpustyni, drzewek.
- kilka odcinków po drogach na śladzie linii kolejowej. O istnieniu tych linii najprędzej można dowiedzieć się z radzieckich sztabówek. Jakby co można to sobie wyszukiwać po haśle "via verde ...nazwa lokalna...",
- obczaiłem, że te dziwne świetlice miejsko-wiejskie, które tak mi się podobają nazywają się "Club Social". Super sprawa. Przychodzi się wieczorem, starsi panowie grają w karty, młodsi w co innego, panie w jeszcze co innego, staruszek w rogu czyta gazetę, dzieciaki latają, barman zna wszystkich po imieniu. Polecam wizytę w chociaż jednym.
- Katalonia to jednak cywilizacja - sklepy, koty, bary. I naturalnie oflagowanie, z uwagi na dążenia niepodległościowe, oraz reakcje władz centralnych.
- po drodze mijały mnie (jadąc w drugą stronę) dwa wyścigi szosowe i ogólnie jest to tam bardzo popularny sport. W drodze powrotnej panie nie wiedziały co robić, bo do odprawy zgłosiło się 7 rowerów
- na jednym noclegu spałem obok pozostałości Rover'a 80, takiego z kierownicą z prawej strony. Ciekawe skąd się wziął w górskiej dolince na uboczu Katalonii, może być to ciekawa historia. Jakby co mam zdjęcie blach, brytyjskich

pozdrawiam,
:-)
Sz.

[Janus]

Bardzo fajne zdjęcia i ciekawy teren, więc tym bardziej żal, że nie ma opisów. Chyba że nie umiem wyświetlić?

Książkobusy jeżdżą nie tylko po wioseczkach, w takim Goteborgu są nawet dwie linie

Widziałeś jakieś psy?

[wojtek]

więc tym bardziej żal, że nie ma opisów. Chyba że nie umiem wyświetlić?

To zdecydowanie brak opisów, a nie umiejętności. No szkoda no.

[szymonowski]

To zdecydowanie brak opisów, a nie umiejętności. No szkoda no.

Jest to wypadkowa brachu ochoty, braku czasu i niechęci do pisania relacji. Posortowanie zdjęć i minimalne korekcje zajęły mi cały wieczór. Opisywanie zdjęć bez wchodzenia w pisanie relacji i tak byłoby pracochłonne, a mogło się skończyć podpisami typu: unikalne zdjęcie miasteczka z wiatrakiem w tle (pincentne  w tym albumie ), wiatraki, znowu wiatraki, półpustynia, wiatraki itp  Plus jest ten element, że to nie są jakieś unikatowe miejscówki (może poza wąwozem rzeki Jucar).
Osobiście mam też takie spostrzeżenie, że najciekawsze dla mnie były te fragmenty trasy, których nie miałem zapatentowanych, gdzie nie wiedziałem co znajdę. Z uwagi na powszechny dostęp do Google Streetview jest to coś, czego coraz rzadziej doświadczam i czego mi brakuje w zestawieniu z dawnymi wyjazdami. Ale rozumiem, że planowanie trasy jest osobistym kompromisem pomiędzy sensownością trasy a elementem zaskoczenia.

Z rzeczy które jeszcze mi się nasunęły -
w sobotę, pierwszego dnia pod wieczór, zjeżdżam z przełęczy do miasteczka, a tu fiesta. W niedzielę, kilkadziesiąt km dalej - fiesta. W środku tygodnia w większym miasteczku - od rana przygotowania do fiesty (np. ze straganu można kupić stare komiksy o Conanie, po hiszpańsku). Idzie taka fiesta przez całe miasto wężykiem, nie wiadomo gdzie początek, a gdzie koniec. Niosą figury świętego bo to z reguły są fiesty ku czci patrona miasta/kościoła. Idą te panie w piórach (różowych), orkiestra, inne panie w piórach (czarnych, w soczewkach kontaktowych), druga orkiestra, potem trzecia, przestaję liczyć, ludzie w takich strojach, w innych (klany?), jadę się dalej, ale trafiam na kolejny zakręt pochodu, na krawężnikach babcie siedzą na wyniesionych z domu stołeczkach i patrzą sobie na to wszystko. Pół miasta idzie, pół patrzy. Robię zdjęcia, podchodzi lokals - skąd jesteś? przyjedź za tydzień, będzie TAKA fiesta!!!

Takie sytuacje, fajna sprawa.

EDIT - oczywiście chętnie odpowiem na wszelkie pytania, ale żebym chociaż wiedział o czym pisać...

[Iwo]

Ładnie, ale dziwny taki kraj, w którym do rogalika dają nóż i widelec

[łatośłętka]

/.../
EDIT - oczywiście chętnie odpowiem na wszelkie pytania, ale żebym chociaż wiedział o czym pisać...

Poniżej kilka (4) losowych pytań ze zbioru wszelkie:

1/ Poruszająca piosenka jako podkład muz. sugerowana jest o czym (brzmienie tej słów w j. pol.)?

2/ Czemu jeździsz lub po co/czemu jest życie?

3/ Masz db./wygodne lotpołączenie z Espanią lub czemu tam znów?

4/ Ileś dni urlopował (od-/przylot)?

[szymonowski]

1/ Poruszająca piosenka jako podkład muz. sugerowana jest o czym (brzmienie tej słów w j. pol.)?

To się tak nie tłumaczy, to jest taka kołysanka dla dziecka, np. kiedy upadnie, żeby już nie płakało. Przynajmniej z tego co wyczytałem, tłumaczenie jest bez sensu, o gojeniu się pupy żaby, coś w tym stylu.

2/ Czemu jeździsz lub po co/czemu jest życie?

Klasycznej odpowiedzi udzielono tutaj. Moja jest inna. Każda jest inna 

3/ Masz db./wygodne lotpołączenie z Espanią lub czemu tam znów?

Miałem poważną kontuzję z umiarkowanymi rokowaniami i żeby dostrzec światło w tunelu kupiłem bilety do Maroka. Potem, kiedy wszystko się ułożyło, załapałem, że w maju to może być umiarkowanie udany pomysł. Była okazja, to wymieniłem na to, co było. No i jest tam raczej ładnie, przynajmniej na tydzień (nie na dłużej). A Wizzair ma dość korzystne ceny na przewóz roweru.
Mam kilka dyżurnych, niezrealizowanych koncepcji i czekam na atrakcyjne bilety na którąś z nich.

4/ Ileś dni urlopował (od-/przylot)?

11 dni mnie nie było. Żeby to przejechać, to dla mnie w sam raz. Gdybym się spiął to urwałbym na pewno 1, a prawdopodobnie 2 doby. Urwanie 3 bez modyfikacji trasy sporo by mnie kosztowało. Po kilu takich wyjazdach jakoś mnie to nie kręci. Dwa lata temu jadąc przez Mołdawię od 1. dnia kombinowałem gdzie dostanę najszybciej jedzenie. A wyjazd był tygodniowy. I na dworzec dojechałem 45 min przed odjazdem pociągu. Ciekawe, ale nie za każdym razem.

Z pozostałych względów to ciut za długo. Jeśli chodzi o relaks i odpoczynek włącza się prawo malejących zysków, prosi się też o jakiś dzień restowy. Był jeden dzień lenia, ale tak nie do końca.
 
Kluczowe jest to, że żal mi nie widzieć się tak długo z córką. Na szczęście rośnie i będzie można ją zacząć zabierać, nie męcząc niepotrzebnie. Szczęśliwie w 9 godzin po powrocie do domu pojechaliśmy sobie do Białowieży, jakoś staram się to równoważyć.

[EASYRIDER77]

no właśnie, wyjazdy z córką jeszcze pokaż!

[łatośłętka]

Muchas gracias.

[God Wam bless!]

[szymonowski]

Umknęło mi:

Widziałeś jakieś psy?

W śladowych ilościach. Mam na myśli zarówno te, które ładnie miałyby wyglądać, jak i te, które gonią rowerzystów. Ten problem tam nie występuje.

[marek.dembowski]

Bardzo ładne zdjęcia. Fajnie się je oglądało szczególnie z podkładem muzycznym No i koty jak zawsze miło się ogląda
A to zdjęcie: https://www.flickr.com/photos/szymekka/47981163092/in/album-72157708875616873/ chciałbym oglądać przez miesiąc na kalendarzu

[R_och]

...choć przez pierwsze 5 dni miałem bluebird sky (w ciągu dnia kiepskie światło do zdjęć) i 30 stopni ...

Szkoda. Trzeba było chociaż te kiepskie wrzucić  .

... Widziałeś jakieś psy?

Co Ty, tylko koty.
No i trochę, jak widzę, tym razem przez to zaglądanie w uliczki linii energetycznych się załapało.
ps. znowu cmentarnych fotek brak.

Podpisów faktycznie żal.

[szymonowski]

Szkoda. Trzeba było chociaż te kiepskie wrzucić  .

Orzem jak możem. Gdyby mi się naprawdę chciał zadbać o światło do zdjęć, wstawałbym wcześniej, ale rok 2005 i wyjścia na szlak o 6 jakoś nie chcą wrócić. Starość i uwiąd

Co Ty, tylko koty.
No i trochę, jak widzę, tym razem przez to zaglądanie w uliczki linii energetycznych się załapało.
ps. znowu cmentarnych fotek brak.

Oczywiście, że tylko koty
Linie energetyczne jakoś bardziej do mnie przemawiają w demoludach, tu mijałem je bez emocji. Natomiast z cmentarzami z reguły jest tak, że za miasteczkiem jest taka działeczka, mur wygląda jak mur dookoła czegoś, z bramą. Ma to +/- 50x50 m, ma bramę czasem nawet coś przez nią widać. Tam jest cmentarz, ale taki piętrowy/szufladkowy, raczej na urny niż na trumny. Z reguły jest to zamknięte, z reguły bez zdjęć lokatorów. Z pustego i Salomon nie naleje.

W ogóle dużo trudniej dostrzec ślady starych czasów, bo wcześniej tereny te zaczęły się rozwijać. Dlatego trzeba uważać, żeby zauważyć starą drogę na przełęcz, albo zorientować się, że ścieżka ze szlakiem turystycznym idzie dawną drogą, która zanikła po budowie asfaltowej drogi w zupełnie innym przebiegu.

[szymonowski]

Ponieważ Mikołaj przyniósł mi na gwiazdkę kamerkę, mam też filmik. Właśnie zmontowałem, pierwszy raz coś takiego robiłem  . Sztuka operatorska - zgodnie z kierunkami wyznaczanymi przez Wolfensteina 3D i Duke Nukem

Można sobie spojrzeć tu:

&feature=youtu.be