Tak zepsuć nastrój
Jak Ci namiot ciąży, to nie musisz go rozstawiać.
Bo to nie jest ultramaraton na lekko od CPNu do CPNu tylko wyrypa na kilka dni, w Karpatach Wschodnich w Rumunii, bez dostępu do cywilizacji i będąc zdanym tylko na siebie bez względu na warunki. Żadnych sklepów, żadnej szansy na realną pomoc w rozsądnym czasie, praktycznie bez łączności, itp. Do tego w oparciu o długotrwały dojazd i powrót publicznymi środkami transportu co wymusza dodatkowe wyposażenie. narciarskich[/url].
Na wycieczkach po Polsce prawie takie same garby mieliście i to nawet na tych 2-dniowych.
Dla mnie jazda na nartach z takim plecakiem to byłaby męka
to jest ogromna przewaga turystyki rowerowej, że można te kilogramy przełożyć na rower, zamiast obciążać kręgosłup.
Ja tam nie wyruszam dla jazdy na nartach. Jak by mi o to chodziło to bym na lekko zjeżdżał koło wyciągu albo skiturowo poza trasami czy truchtał sobie na biegówkach po przygotowanych trasach.
Tak, ale to co napisał Pablo, że jak naprawdę jest śnieg, to rower bardziej przeszkadza to prawda. Wiem, że się da, a Ty nawet zajechałeś na Nordkapp w zimie, ale wyjątkowość tej wyprawy tylko potwierdza tę teorię.
Cała zimowa turystyka w Skandynawii, opiera się o dźwiganie plecaka na nartach, najczęściej od chatki do chatki, ale rozsądni ludzie i tak noszą namioty "na wszelki wypadek". Nikt tam by nie wpadł na targanie roweru ze sobą.
W warunkach zaśnieżenia zasięg dzienny roweru niewiele przekracza zasięg wprawnego narciarza.
Ja tam nie wyruszam dla jazdy na nartach. Jak by mi o to chodziło to bym na lekko zjeżdżał koło wyciągu albo skiturowo poza trasami czy truchtał sobie na biegówkach po przygotowanych trasach. Podobnie jak w przypadku roweru - dla mnie narty są tylko narzędzia do przemieszczania się zimą. Zakładanie śladu na dziewiczym śniegu, docieranie do miejsc, gdzie nie ma śladu innych ludzi, itp.
Wcale niekoniecznie, wiele osób przy turystyce narciarskiej ciągnie sanie z bagażem - niemal wszystkie polarne wyprawy tak wyglądają i to dla mnie ma sporo więcej sensu niż targanie plecaków. Oczywiście w pewnym typie terenu sanie się nie sprawdzą, ale akurat w Skandynawii jest wiele płaskowyżów, odkrytych przestrzeni, gdzie sań można sensownie używać. Ciągnąć bagaż na saniach jest wiele wygodniej niż targać 15kg na plecach będąc jeszcze ubranym w parę warstw.
Nie przekracza w terenie, ale na drogach, nawet zaśnieżonych (a takie są niemal wszystkie za Kołem Polarnym) rower będzie dużo szybszy od pieszego, ja jadąc na Nordkapp robiłem z reguły koło 100km dziennie, nie żyłując się specjalnie mocno; jadąc tak by nie zahaczać o noc.
Tylko to o czym mówisz to jest już forma turystyki pieszej, czy te narty aż tyle zmieniają? Czy to znacząca będzie różnica w porównaniu do zwykłego chodzenia, a przy głębszym śniegu np. rakiet śnieżnych?