W tym roku postanowiliśmy dokończyć wyprawę po szlaku GreenVelo. Trasa z Augustowa aż do Gdańska. Z racji „atrakcji” które zapewnia PKP postanowiliśmy do Augustowa dojechać samochodami. Auta miały zostać i czekać na nasz powrót. Zakwaterowanie jak i też parking dla samochodów znaleźliśmy w hotelu Karmel. Warunki mocno średnie ale emocje związane z wyprawa przebiły wszelkie niedogodności. Rano przed wyjazdem okazało się że leje jak z cebra i nasz wyjazd przesunęliśmy na godziny południowe. Wyczekaliśmy aż deszcz przestał padać i fruuuuu.
Przejazd przez Augustów to czysta przyjemność. Świetne ścieżki rowerowe z równą nawierzchnią. Wyjeżdżamy w kierunku Studzienniczej. Wjeżdżamy do lasu i po krótkiej jeździe szutrami pojawia się piach i po raz pierwszy w tym dniu zaczynamy pchać nasze rumaki.
Szybkie zwiedzanie odwiedzonej w zeszłym roku stateczkiem Studzienniczej i dalej w trasę.
Na niebie coraz ciemniej więc obawa że lunie pomagała szybciej kręcić. Po chwili wjeżdżamy w las i zasuwamy w kierunku Mikaszówki. Świetna trasa na tym odcinku, fajne szutry przez las, kilometry szybko uciekają. Jedziemy wzdłuż Kanału Augustowskiego. W Płaskiej postanowiliśmy coś zjeść i po wypytaniu miejscowych trafiamy do smażalni ryb. Jedyne miejsce na posiłek przed sezonem. Duży wybór rybek smażonych. Po posiłku deptamy dalej. Najpierw asfaltem, jezdnią o znikomym ruchu i po chwili super asfaltową ścieżką rowerową. Nie wiadomo kiedy zjawiamy się w Mikaszówce. Sesja zdjęciowa na mostku na Czarnej Hańczy i dalej. Na niebie pojawiło się słoneczko. Po chwili wjeżdżamy do lasu i zaczyna się…… droga przez mękę…. Początkowe fajne szutry zamieniają się w piachy. Zaczyna się pchanie maszyn i …. Odganianie od insektów. Miejscami można jechać jednak moje opony nie dają rady i co chwila prowadzenie roweru. Całość hardcoru trwa jakieś 15 km. W między czasie przejeżdżamy ponownie mostkiem nad Czarną Hańczą, która wije się obok szlaku i robi fantastyczne wrażenie. Generalnie najgorszy odcinek z całej trasy. Wyjeżdzamy w końcu na asfalt. Jadąc, co jakiś czas obok pojawia się Czarna Hańcza. Kolejny mostek i kolejna sesja zdjęciowa.
Aura nam sprzyja jednak na niebie coraz ciemniej. Dobrze że do celu jakim jest Agroturystyka Zacisze nad Wigrami coraz bliżej. Im bliżej Wigier tym robi się pofałdowanie. Ostatnie 4-5 km kręcimy ostro bo na niebie czarno. Mijamy sklep w Maćkowej Rudzie zakładając, że bliżej kwatery będzie jeszcze sklep. Niestety nie było. Po przyjeździe na kwaterę zdążyliśmy rozpakować rowery i lunęło z nieba. Z opresji wywołanej brakiem zakupów wybawia nas właścicielka kwatery, która wracając do domu zrobiła nam szybkie zakupy w postaci piwka i wody. Kwatera super, nad jeziorem z własnym pomostem. Osobny temat to wyżywienie. Właściciele serwują własne wyroby. Na kolacje mieliśmy …. Co tu pisać to trzeba zobaczyć
sorry nie umiem wstawić fotki w pionie
cały pierwszy dzień proponuje po przeczytaniu zobaczyć :
oglądajcie i piszcie komentarze
cdn ....