Autor Wątek: Bezpieczeństwo na ultra czyli kilka (nie)oczywistości  (Przeczytany 140789 razy)

Offline Kobieta martap

  • Wiadomości: 258
  • Miasto: PL
  • Na forum od: 11.06.2018
@martap - proszę, zlituj się, nie pisz o kierowczykach. To się źle kojarzy na tym forum. Jest dużo innych słów.
No i to, żeby pasażer szczypał kierowcę. Nie, nie, to już za późno, to proszenie się o kłopoty, tylko sen uratuje sytuację.
Ja mam się zlitować? Ja po prostu ładnie określam to co widzę :)
Tak - za późno ale zatrzymywanie się na autostardzie nie tylko jest zabronione ile niewskazane. A najbliższy MOP może być za kilka-naście kilometrów i trzeba do niego jakoś jednak dojechać.

To akurat nieprawda.
Na drodze klasy GP minimalna szerokość pasa ruchu wynosi 3.5m, więc jeśli rowerzysta nie jedzie dalej niż 0,5 m od krańca pasa samochód może go wyprzedzić bez jego zmiany. Wielokrotnie mnie tak wyprzedzały osobówki na Puławskiej w Warszawie (odcinek Piaseczno - Poleczki). Tam zresztą pasy chyba nawet mają ponad 3,5 m.

Przypadek jednostkowy, niewnoszący nic do tematu.
Pamiętaj o stwierdzeniu - rowerzysta ma jechać możliwie blisko. "Możliwie blisko" jest tu określeniem kluczowym. I zarówno dla swojego bezpieczeństwa jak i dla innych rowerzysta ma prawo i powinien nawet jechać tak daleko od krawężnika aby utrzymywać stałą odległość od wertepów, studzienek etc etc.

Czyli: 1m od krawężnika + moja szerokość 80cm + 1m dystansu i masz 2.80m. Pas ma szerokość 3.5m. Gdzie ma się zmieścić samochód mający te 1.8m szerokości? Miałeś matematykę w szkole podstawowej, prawda? ;)

Nie. Mówiąc wprost: dojeżdżasz na metę maratonu ultra = idziesz spać, a nie siadasz za kierownicę. Żadnych głupich pomysłów. Żadnego: mam blisko do domu, to dojadę jakoś. Ostatnio ten uczestnik, który wpadł autem do rowu też miał blisko. Blisko zabicia siebie samego. Albo innych. Bo drogę do domu skracał przez rów właśnie.

Wszystko zależy od stopnia zmęczenia, sposobu radzenia sobie z sennością i zawartością chemikaliów (kofeina) w organiźmie oraz częstotliwością ich zażywania. Jeśli nie chlejesz kofeiny codziennie to zadziała ona znacznie lepiej i do domu dojedziesz na jednej butelce coli czy innego chłamu. Jeśli chlejesz non stop - zaliczysz białą linię na autostradzie albo i coś więcej.
Nie można redefiniować odgórnie tego co kto ma zrobić. O i jeszcze 2 przykłady: w 2013 roku po Kaszeberundzie kolega przysypiał na tyle, że musieliśmy stanąć po drodze. 3 lata później po odpowiendim wytrenowaniu ten sam kierowca mógł od razu wyruszać do domu zaraz po maratonie i nawet nie czuł specjalnego zmęczenia.

Sen jest nie do opanowania. Kiedyś, lata temu jechałem nocą i muliło mnie strasznie. Znałem trasę. Za kilometr był parking, gdzie często robiłem drzemkę. Blisko....
Nie dojechałem, zasnąłem, zjechałem na lewy pas, wjechałem w metalowe barierki... Szczęście, że o drugiej w nocy ruch mały i czołowki nie było.

To jesteś Ty. Ale to nie jestem ja. Ja wracając z takiego Szczebrzeszyna dwukrotnie wykrywałam totalne znużenie, zjeżdżałam na stację, kimałam godzinę i jechałam dalej.
Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne reakcje.

A w ogóle to dziwię się, że nikt się nie odniósł do kwestii oświetlenia? A przecież duży % kolarzy zasuwa z jedną małą mizerną lampeczką za 10 złotych, na rowerze wartym z >5.000 złotych...



Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Mówiąc wprost: dojeżdżasz na metę maratonu ultra = idziesz spać, a nie siadasz za kierownicę.

Jak się mieszka np. w centralnej Polsce, lubi się góry albo ościenne kraje, to weekend wyjazdowo wygląda tak, że w czwartek w nocy człowiek się pakuje, w piątek po robocie wsiada się w samochód, nad ranem jest się na miejscu, tam dwa dni ostrego łojenia, potem nocka za kółkiem i w poniedziałek rano prosto do roboty. Pierwsza okazja do spania to wieczór z poniedziałku na wtorek (po doprowadzeniu gratów, mieszkania i bieżących spraw do jako takiego ładu). Taki standard od kilkunastu lat. Nie twierdzą, że to wygodne i bezpieczne, ale jak by, tak jak w przypadku maratonów, poświęcać dzień przed i dzień po imprezie na dojazd, odpoczynek i powrót, to za wiele by się nie dało wykroić.

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6074
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
Brawo. Udowadniacie, że post Hipka był potrzebny.
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline Mężczyzna kawerna

  • Piotr(ek) Hrehorowicz w realu
  • Wiadomości: 1941
  • Miasto: Kraków
  • Na forum od: 22.09.2013
A w ogóle to dziwię się, że nikt się nie odniósł do kwestii oświetlenia? A przecież duży % kolarzy zasuwa z jedną małą mizerną lampeczką za 10 złotych, na rowerze wartym z >5.000 złotych...


Widać przeczytali do końca i zgadzają się z Hipkiem.


 
Najczęściej będziesz w trasie przez całą noc, więc zadbaj o swoje oświetlenie - i nie chodzi tu tylko o to, żebyś tylko Ty wiedział, że je masz. Dobre światło to powód do dumy, pozwól każdemu je zobaczyć, niech każdy patrzy i zazdrości. Zadbaj o coś więcej niż "pchełkę" nadającą się do jazdy wieczorem po mieście, dołóż jakiś odblask. Pamiętaj: kierowca samochodu,
... i stałem się social-rowerzystą... Anachronicznie lubię trójrzędowe korby i małe kasety ;)

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Brawo. Udowadniacie, że post Hipka był potrzebny.

Odnoszę wrażenie, że ludzie dziecinnieją. Coś, co jeszcze niedawno było normalnością, w dzisiejszych czasach staje się, albo super wyjątkowe, albo bardzo niebezpieczne, społecznie niewyobrażalne, itp. Jest bardzo wąska, społecznie narzucona, strefa komfortu i niebezpieczny świat. Kto wykracza poza tę strefą staje się albo podziwianym bohaterem, albo lekkomyślnym wariatem (w najlepszym wypadku nieszkodliwym dziwakiem, co pozwala uniknąć poważniejszych konsekwencji swoich wyborów) - w zalezności od kontekstu i "społeczności" w której ma to miejsce.

Są podobno kraje, gdzie na kubku z gorącą kawą trzeba koniecznie napisać ostrzeżenie o tym, ze płyn jest gorący i można się poparzyć. W moim dzieciństwie, wiedziały to nawet małe dzieci i była to wiedza raczej powszechna. Stary już jestem i zrzędzę jak starzec, ale czuję, że takie podejście bardzo ogranicza wolność jednostki.

Oczywiście ostrzeżeń nigdy za  mało, ale im bardziej ludzie będą przekonani o tym, że "ktoś" dba o ich bezpieczeństwo (i nie tylko), tym mniejsza będzie ich czujność. Już teraz wielu ludzi np. tak ufa aplikacjom na smartfonie, że wyłącza swój instynkt i podąża za tym, co widzi na ekranie.

Niedawno gdzieś czytałem o myśliwym, który postrzelił (zastrzelił) człowieka w lesie. Facet twierdził, że zobaczył dzika i oddał do niego kilka strzałów. Okazało się, że to nie był dzik, tylko człowiek. Policja badała ... co człowiek robił w nocy w lesie. W domyśle, przecież w nocy "się śpi", a tylko ktoś, kto ma coś na sumieniu chodzi w nocy po lesie. Ciekawe czy okaże się, że winę ponosi poszkodowany i jeszcze odszkodowanie się należy za stres i zmarnowane polowanie myśliwego?

Mariobiker

  • Gość
Ja wracając z takiego Szczebrzeszyna dwukrotnie wykrywałam totalne znużenie, zjeżdżałam na stację, kimałam godzinę i jechałam dalej.
Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne reakcje.

No bez przesady. W Szczebrzeszynie było do przejechania tylko 200 km  ;) Po takiej "wycieczce" to się wraca rowerem do domu i idzie na nocną zmianę do roboty ;)

Offline Dream Maker

  • Wiadomości: 2874
  • Miasto: Baile Uí Mhatháin
  • Na forum od: 11.06.2011
@Mariobiker
Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne reakcje.

 ;)
Do you have a dream? I'll make this dream come true. I'm... the Dream Maker

Offline Mężczyzna yurek55

  • 2015-11217; 2016-11305; 2017-12740 (Rapha500)
  • Wiadomości: 1324
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 06.09.2013
    • Jurek rowerowy






Są podobno kraje, gdzie na kubku z gorącą kawą trzeba koniecznie napisać ostrzeżenie o tym, ze płyn jest gorący i można się poparzyć. W moim dzieciństwie, wiedziały to nawet małe dzieci i była to wiedza raczej powszechna. Stary już jestem i zrzędzę jak starzec, ale czuję, że takie podejście bardzo ogranicza wolność jednostki.

McD zapłacił horendalnie wysokie odszkodowanie, a że to firma globalna, to i w Polsce zobaczysz takie ostrzeżenie na kubku.
Amerykańscy prawnicy nie biorą jeńców.
Rower to dziwny pojazd, jego pasażer jest jednocześnie jego silnikiem.
"Drzwi mego domu to magiczna furtka między krainą lenia a rowerem" - eranis
                                               

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Katalog możliwych zdarzeń jest nieograniczony.

Jak już jest mowa o oczywistościach, to warto by wspomnieć, aby ludzie oprócz żeli, smartfonów, power banków, czujników tętna, i podobnych niezbędnych rzeczy, zabierali też ze sobą podstawową mikro-apteczkę opatrunkową. Coraz częściej widuje się niegroźne kraksy rowerzystów - krew się leje, a ludzie stoją bezradni bo nie mają przy sobie nawet kawałka bandaża czy plastra, o czymś do przemycia resztek asfaltu ze startej do krwi skóry nie wspominając.

Offline Mężczyzna Elizium

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 6074
  • Miasto: Bnin
  • Na forum od: 17.03.2013
    • Klasyka w niedzielny poranek
No, i to jest ważna kwestia Pablo.

@Mario... No ale jaki Ci nasza konina zafunduje 200 km po szutrach i bezdrożach, jak z objazdu PGR? Dwieście na szosie to jednak nie ultra. Jakby nie patrzeć.
Absurdalny Eli

Hipek: "Starość to wg mie coś takiego że marudzisz jak to jesteś słaby i w ogóle, a potem wciągasz na lajcie podjazdy 25% i elo"

Offline PABLO

  • Wiadomości: 3906
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 25.03.2011
    • http://www.klub-karpacki.org
Dwieście na szosie to jednak nie ultra. Jakby nie patrzeć.

Nie raz już tu napisałem, że powinno się brać pod uwagę czas spędzony w drodze, a nie dystans. Nawierzchnia (asfalt/teren/bezdroże), ukształtowanie (płasko/góry), pogoda (wiatr, deszcz, śnieg, upały, itp.), dystans w nogach (pierwszy czy ... trzydziesty dzień jazdy) i w głowie, obciążenie ekwipunkiem (co innego maraton z żarciem w punktach, przepakami, itp., a co innego poza cywilizacją z prawdziwą samowystarczalnością), itp. Poza tym, dla silniejszego i dla słabszego, dystans może być różny, a czas jazdy ten sam.

Online Wilk

  • Wiadomości: 20314
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 09.07.2006
    • Wyprawy Rowerowe
Nie raz już tu napisałem, że powinno się brać pod uwagę czas spędzony w drodze, a nie dystans. Nawierzchnia (asfalt/teren/bezdroże), ukształtowanie (płasko/góry), pogoda (wiatr, deszcz, śnieg, upały, itp.), dystans w nogach (pierwszy czy ... trzydziesty dzień jazdy) i w głowie, obciążenie ekwipunkiem (co innego maraton z żarciem w punktach, przepakami, itp., a co innego poza cywilizacją z prawdziwą samowystarczalnością), itp. Poza tym, dla silniejszego i dla słabszego, dystans może być różny, a czas jazdy ten sam.

Sam czas nie wszystko Ci powie, liczy się intensywność wysiłku, inaczej wchodzi w organizm godzina na maksa, inaczej godzina na lajcie.

Odnoszę wrażenie, że ludzie dziecinnieją. Coś, co jeszcze niedawno było normalnością, w dzisiejszych czasach staje się, albo super wyjątkowe, albo bardzo niebezpieczne, społecznie niewyobrażalne, itp. Jest bardzo wąska, społecznie narzucona, strefa komfortu i niebezpieczny świat. Kto wykracza poza tę strefą staje się albo podziwianym bohaterem, albo lekkomyślnym wariatem (w najlepszym wypadku nieszkodliwym dziwakiem, co pozwala uniknąć poważniejszych konsekwencji swoich wyborów) - w zalezności od kontekstu i "społeczności" w której ma to miejsce.

Są podobno kraje, gdzie na kubku z gorącą kawą trzeba koniecznie napisać ostrzeżenie o tym, ze płyn jest gorący i można się poparzyć. W moim dzieciństwie, wiedziały to nawet małe dzieci i była to wiedza raczej powszechna. Stary już jestem i zrzędzę jak starzec, ale czuję, że takie podejście bardzo ogranicza wolność jednostki.

Oczywiście ostrzeżeń nigdy za  mało, ale im bardziej ludzie będą przekonani o tym, że "ktoś" dba o ich bezpieczeństwo (i nie tylko), tym mniejsza będzie ich czujność. Już teraz wielu ludzi np. tak ufa aplikacjom na smartfonie, że wyłącza swój instynkt i podąża za tym, co widzi na ekranie.

Z tym się zgadzam. Takie rady, że obowiązkowo trzeba się przespać przed jazdą samochodem po maratonie - to jest sprawa mocno indywidualna. Są ludzie co zasypiają bardzo łatwo, są tacy co wytrzymują dużo więcej. Idąc dalej tym tropem to można by i zakazać ultra nocą, albo wprowadzić obowiązkowe parę h na odpoczynek - to by powiedziało wielu samochodziarzy nie mających styczności z ultra, jadących całą dobę rowerzystów bez wahania nazwaliby nieodpowiedzialnymi kretynami.

O wszystkim decyduje tu zdrowy rozsądek i znajomość własnego organizmu. Jak się zna dobrze własny organizm - to nietrudno ocenić kiedy trzeba się położyć spać, a kiedy jednak można dalej jechać.

Offline Mężczyzna cyniczny

  • Wiadomości: 641
  • Miasto: Piaseczno
  • Na forum od: 26.11.2012
    • Wycieczki rowerowe bliższe i dalsze
Miałeś matematykę w szkole podstawowej, prawda? ;)

Tak, a czy Ty miałaś zajęcia z logiki?;)

Offline Mężczyzna Hipek

  • Użytkownik forum
  • Wiadomości: 4866
  • Miasto: Warszawa
  • Na forum od: 18.08.2011
    • Hipcia i Hipek
Dla ustalenia uwagi: to nie jest wątek o pokazywaniu kto ile może, kto jak może i kto jest najtwardzielszy.

To wątek o tym, że czasem warto odpuścić sobie takie zachowania i skupić się na bezpieczeństwie.

Niewiele mnie interesują dyskusje o dziecinnieniu świata i powiązanych kwestiach, a przez "niewiele mnie interesują" sugeruję poszukanie innego wątku na prężenie bicepsów. Również zasugeruję, że to jest wątek o tym jak my sami możemy zwiększyć swoje bezpieczeństwo, a nie o tym, jak inni nam zagrażają.
martwawiewiórka [14:51]: sól kolarstwa, co to takiego?
Elizium [14:52]: spacer z rowerem po górach

Mijah: (...)przy okazji dowiedziałem się czegoś co zmieni moje życie. Oznaczenie podjazdu HC to nie hardcore, tylko hors catégorie.

Bitels

  • Gość
Odnośnie bezpieczeństwa, kiedy jeździłem w tych kilku maratonach, zauważyłem że na zjazdach część osób jedzie bardzo szybko. Ja niestety nie mam jeszcze takiej wprawy, a w nocy mój wzrok jest do kitu i dlatego jadąc z grupą na zjazdach staram się jechać ostatni i tylko na tyle szybko, na ile czuję się bezpiecznie.
Vmax nie jest dla mnie tak istotny, jak dojechanie na metę w jednym kawałku.
Wiem, miękka buła jestem i cykor, ale tak już mam.

Tagi:
 









Organizujemy










Partnerzy





Patronat




Objęliśmy patronat medialny nad wyprawami:











CDN ....
Mobilna wersja forum