@martap - proszę, zlituj się, nie pisz o kierowczykach. To się źle kojarzy na tym forum. Jest dużo innych słów.No i to, żeby pasażer szczypał kierowcę. Nie, nie, to już za późno, to proszenie się o kłopoty, tylko sen uratuje sytuację.
To akurat nieprawda.Na drodze klasy GP minimalna szerokość pasa ruchu wynosi 3.5m, więc jeśli rowerzysta nie jedzie dalej niż 0,5 m od krańca pasa samochód może go wyprzedzić bez jego zmiany. Wielokrotnie mnie tak wyprzedzały osobówki na Puławskiej w Warszawie (odcinek Piaseczno - Poleczki). Tam zresztą pasy chyba nawet mają ponad 3,5 m.
Nie. Mówiąc wprost: dojeżdżasz na metę maratonu ultra = idziesz spać, a nie siadasz za kierownicę. Żadnych głupich pomysłów. Żadnego: mam blisko do domu, to dojadę jakoś. Ostatnio ten uczestnik, który wpadł autem do rowu też miał blisko. Blisko zabicia siebie samego. Albo innych. Bo drogę do domu skracał przez rów właśnie.
Sen jest nie do opanowania. Kiedyś, lata temu jechałem nocą i muliło mnie strasznie. Znałem trasę. Za kilometr był parking, gdzie często robiłem drzemkę. Blisko....Nie dojechałem, zasnąłem, zjechałem na lewy pas, wjechałem w metalowe barierki... Szczęście, że o drugiej w nocy ruch mały i czołowki nie było.
Mówiąc wprost: dojeżdżasz na metę maratonu ultra = idziesz spać, a nie siadasz za kierownicę.
A w ogóle to dziwię się, że nikt się nie odniósł do kwestii oświetlenia? A przecież duży % kolarzy zasuwa z jedną małą mizerną lampeczką za 10 złotych, na rowerze wartym z >5.000 złotych...
Najczęściej będziesz w trasie przez całą noc, więc zadbaj o swoje oświetlenie - i nie chodzi tu tylko o to, żebyś tylko Ty wiedział, że je masz. Dobre światło to powód do dumy, pozwól każdemu je zobaczyć, niech każdy patrzy i zazdrości. Zadbaj o coś więcej niż "pchełkę" nadającą się do jazdy wieczorem po mieście, dołóż jakiś odblask. Pamiętaj: kierowca samochodu,
Brawo. Udowadniacie, że post Hipka był potrzebny.
Ja wracając z takiego Szczebrzeszyna dwukrotnie wykrywałam totalne znużenie, zjeżdżałam na stację, kimałam godzinę i jechałam dalej.Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne reakcje.
Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma inne reakcje.
Są podobno kraje, gdzie na kubku z gorącą kawą trzeba koniecznie napisać ostrzeżenie o tym, ze płyn jest gorący i można się poparzyć. W moim dzieciństwie, wiedziały to nawet małe dzieci i była to wiedza raczej powszechna. Stary już jestem i zrzędzę jak starzec, ale czuję, że takie podejście bardzo ogranicza wolność jednostki.
Katalog możliwych zdarzeń jest nieograniczony.
Dwieście na szosie to jednak nie ultra. Jakby nie patrzeć.
Nie raz już tu napisałem, że powinno się brać pod uwagę czas spędzony w drodze, a nie dystans. Nawierzchnia (asfalt/teren/bezdroże), ukształtowanie (płasko/góry), pogoda (wiatr, deszcz, śnieg, upały, itp.), dystans w nogach (pierwszy czy ... trzydziesty dzień jazdy) i w głowie, obciążenie ekwipunkiem (co innego maraton z żarciem w punktach, przepakami, itp., a co innego poza cywilizacją z prawdziwą samowystarczalnością), itp. Poza tym, dla silniejszego i dla słabszego, dystans może być różny, a czas jazdy ten sam.
Odnoszę wrażenie, że ludzie dziecinnieją. Coś, co jeszcze niedawno było normalnością, w dzisiejszych czasach staje się, albo super wyjątkowe, albo bardzo niebezpieczne, społecznie niewyobrażalne, itp. Jest bardzo wąska, społecznie narzucona, strefa komfortu i niebezpieczny świat. Kto wykracza poza tę strefą staje się albo podziwianym bohaterem, albo lekkomyślnym wariatem (w najlepszym wypadku nieszkodliwym dziwakiem, co pozwala uniknąć poważniejszych konsekwencji swoich wyborów) - w zalezności od kontekstu i "społeczności" w której ma to miejsce. Są podobno kraje, gdzie na kubku z gorącą kawą trzeba koniecznie napisać ostrzeżenie o tym, ze płyn jest gorący i można się poparzyć. W moim dzieciństwie, wiedziały to nawet małe dzieci i była to wiedza raczej powszechna. Stary już jestem i zrzędzę jak starzec, ale czuję, że takie podejście bardzo ogranicza wolność jednostki.Oczywiście ostrzeżeń nigdy za mało, ale im bardziej ludzie będą przekonani o tym, że "ktoś" dba o ich bezpieczeństwo (i nie tylko), tym mniejsza będzie ich czujność. Już teraz wielu ludzi np. tak ufa aplikacjom na smartfonie, że wyłącza swój instynkt i podąża za tym, co widzi na ekranie.
Miałeś matematykę w szkole podstawowej, prawda?