cześć,
Ostatnio intensywnie rozglądam się nad nowym (w sensie używanym) rowerem. W chwili obecnej jeżdżę na Meridzie kalahari 590. Rower dzielnie mi służy, ale już 7 lat i pomyślałem, że to dobra pora aby zmienić go na coś nowszego. Zwłaszcza, że preferencje co do jazdy mi się zmieniły.
Konkrety. Górna granica 2k zł, ale jako, że jestem biedny student nie pogardzę rowerem i za 1k zł. Po górach raczej nie jeżdżę. Chciałbym kupić coś nie tylko pod wyprawy, ale też i do codziennej jazdy, nie tylko po utwardzonej nawierzchni.
Widzę dla siebie dwie opcje:
- zwykłe mtb i kupno jakichś cienkich opon, błotników i bagażnika zakładanego tylko na wyprawy. np (
http://allegro.pl/item990386398.html )
- typowy rower trekkingowy, ale ze sportową ramą. (
http://www.allegro.pl/item1003069788.html jakieś opinie o nim?)
To co przemawia za opcją pierwszą to dużo większa uniwersalność, chcę pośmigać po górach, zakładam opony i już. Na wyprawy też da się pojechać (pytanie tylko na jak długie?)
To co za drugą: mniejsza waga (ale raczej nieznacznie), porządne błotniki których w mtb raczej nie uświadczę, rower przystosowany po prostu do jazdy, do wypraw.
A Wy jakie widzicie wady,zalety obu rozwiązań?